niedziela, 27 stycznia 2013

Rock me cz.6

Po niecałych 15 minutach, znajdowaliśmy się pod drzwiami mojego przestronnego domu. Zaprosiłam chłopaka do środka i zaproponowałam herbaty. Zgodził się, wiec razem skierowaliśmy się do kuchni. Nalałam do czajnika wody i podłączyłam go do prądu. Z szafki wyjęłam dwie szklanki, a następnie nasypałam do nich herbaty. Po kilku minutach wszystko zalałam wrzątkiem i podołam Zayn'owi parującą ciecz. Wypiliśmy wszystko dodatkowo szczerze rozmawiając. Dostałam od niego zaproszenie na ich próbę. Jako, iż nie miałam niczego innego w planach zgodziłam się. Poprosiłam aby dał mi jakieś trzydzieści minut, a ja się ogarnę. Zostawiłam go w salonie, a sama popędziłam pod prysznic. Gdy na moje ciało padł strumień zimnej wody, przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Szybko wyszłam, owinęłam ciało ręcznikiem i dokładnie wysuszyłam włosy. Pobiegłam do garderoby, założyłam to i wróciłam do Zayn'a. Wyszliśmy z mieszkania, a ja zakluczyłam drzwi. Z powrotem wróciliśmy do chłopaków, by potem wszyscy razem pojechać na ich próbę. Tym razem znów zajęłam to samo miejsce co w dzień meczu. Zapięłam pasy i rozkoszowałam się letnimi promieniami słońca. Po okołu pięciu minutach byliśmy na miejscu i pospiesznie opuściliśmy auto. Ruszyliśmy wprost do ogromnego budynku, w którym mieściła się ich sala prób. Liam pchnął ogromne drzwi, a moim oczom ukazała się - Jessie? Moje zdziwienie pokrywało się z jej. Podbiegła do mnie i mocno wyściskała. Okazało się, że chłopak mojej kochanej siostrzyczki gra w zespole na perkusji. Przywitałam się z nim i życzyłam chłopakom dobrej próby, a następnie oddaliłam się w tył by przez kolejne kilka godzin słuchać ich śpiewu i opowieści Jess. Czas zleciał nam bardzo szybko i po czterech godzinach całą ósemką wybraliśmy się do Nando's. Zajęliśmy stolik, a Louis i Niall poszli zamówić wybrane dania. Po niespełna trzech minutach wrócili taszcząc trzy wielkie tace wypakowane jedzeniem i napojami. Zjedliśmy i pożegnaliśmy się z Josh'em i Jessie. Sami zostaliśmy jeszcze na chwilę, ponieważ żarłok poszedł jeszcze coś kupić - i tak zleciała nam kolejna godzina. Około 17, wybraliśmy się na krótki spacer. Zayn objął mnie swoim ramieniem i ruszyliśmy do pobliskiego parku. Jak widać chwila odpoczynku nie była nam dana, ponieważ od razu wpadł na nas tłum wrzeszczących fanek i fotoreporterów. Chłopak kazał mi się w siebie wtulić, więc tak zrobiłam. Nie wiem kiedy ale szybkim krokiem opuściliśmy park i zaszyliśmy się w samochodzie, odjeżdżając z piskiem opon. Teraz musiałam nacieszyć się tylnym miejscem. Harry wytłumaczył mi po co to wszystko i skończył w chwili gdy zatrzymaliśmy się przed moim domem. Zaprosiłam ich do środka i wszyscy razem zajęliśmy się oglądaniem durnych kreskówek. 

___________________

naczekaliście się na ten rozdział (:

podoba się?

proszę o min. 3 komentarze w zamian za, które pojawi się rozdział ;*

prośbę o wyłączenie weryfikacji obrazkowej, zgłosiłam już do jednej z dwóch głównych administratorek bloga ;P

Agata ;D

piątek, 25 stycznia 2013

Kiss you cz.11

rozdział dedykowany Anonimkowi ;*

proszę o chociażby 3 komentarze jeśli chcecie kolejną część ;*


bohaterowie, prolog i rozdział pierwszy opowiadania Heart Attack gotowy. teraz pozostaje tylko czekać, aż znajdą się chętni do czytania :D


zdeklaruj się pisząc w komentarzu HA


a no i prośba do was = w komentarzu napisz kogo chciałabyś w głównej roli - to niewiele dla ciebie, ale dla mnie dużo znaczy twoje zdanie


chcę wam polecić świetny blog : http://walk-away-and-stay.blogspot.com/

___________________

Miesiąc, tyle czasu minęło od kiedy jesteśmy w Luton. Każdy dzień i godzinę spędzam przy jej łóżku. Nadal się nie wybudziła. Chłopacy dwa dni po wypadku dowiedzieli się, że to ja ją potrąciłem. Próbowali mnie pocieszyć, chociaż to nic nie dawało. Wakacje się kończą, a my za tydzień wracamy do domu. Nie mogłem zostawić jej tu samej. Załatwiliśmy możliwość przewiezienia jej do Londynu, dodatkowo będzie miała tam lekarzy specjalistów. Pocałowałem jej malinowe i od długa nieruchome usta, na pożegnanie. Karetka odjechała, a my wróciliśmy po nasze rzeczy. Zabraliśmy je i wróciliśmy do domu, do naszego Londynu. Podjechaliśmy pod drzwi naszego mieszkania. Otworzyłem je i pobiegłem na górę. Uderzyła we mnie fala wspomnień - tych dobrych. Otarłem samotną łzę i wszedłem do łazienki. Wziąłem długą i odprężającą kąpiel, a potem zbiegłem na dół. Chwyciłem jedną kanapkę i wróciłem do Range Rovera. Zapiąłem pasy, a po kilku minutach zawitałem pod nowym szpitalem. Opuściłem auto i ruszyłem do drzwi wejściowych. Pchnąłem je i już po chwili byłem w środku. W recepcji dowiedziałem się, gdzie leży i pośpiesznie tam poszedłem. Zająłem miejsce obok łózka i jak każdego innego dnia mocno ścisnąłem jej dłoń. Godziny mijały, a ja opowiadałem jej co nowego u nas. Teraz była, jak księżniczka - Śpiąca Królewna. Pocałowałem jej blady policzek i pożegnałem się. Było po trzeciej. Wróciłem do domu i położyłem się spać. 
Okryłem kołdrą po czubek nosa i znów śniłem o niej. W moich snach, zawsze była wesoła i uśmiechnięta. Teraz zrozumiałem, że kocham ją ponad wszystko i jest jedynym sensem mojego życia, które bez niej nie istnieje.
*.*
Minęły kolejne dwa miesiące, a ona nadal śpi. Powoli moja nadzieja na jej powrót gaśnie. Każdy dzień bez jej uśmiechu i pocałunku, jest dla mnie dniem straconym. Powoli zaczynam zaniedbywać zespół, fanów, przyjaciół, chłopaków i rodzinę. Cały czas siedzę przy jej łóżku i rozmawiam z nią. Czuję jakby mnie słyszała. Zbliża się nasza trasa, co ja zrobię? Nie mogę jej zostawić. Nie teraz, przecież zawsze może się wybudzić. Tak jestem dupkiem i to na dodatek ślepym. Kochała mnie, a ja nie uwierzyłem jej, że nie odwzajemniła jego pocałunku. Czemu? Ja się pytam czemu?
*.*
Odwołaliśmy całą trasę. Nie mogłem występować. Stałem się wrakiem człowieka. Kilka razy, nawet próbowałem odebrać sobie życie, jednak gdy tylko chciałem to zrobić w głowie słyszałem jej szept proszący bym tego nie robił. Zwariowałem. Tak, to chyba dobre określenie. Przestałem jeść, spać. Robić wszystko, co każdy musi by żyć. Jutro, dokładnie jutro mija już rok od kąd moja ukochana leży w śpiączce. Jej rodzice i siostra odwiedzają ją raz w tygodniu, a ja dzień w dzień, godzinę w godzinę. Popadłem w obsesję. Wróciłem dziś do domu. Jak dawno nie robiłem tu żadnej rzeczy oprócz kąpieli i kilko godzinnego snu. Znów wykonałem rutynowe czynności dodatkowo zjadając dwie kanapki z serem i szynką. Położyłem się do łóżka i oddałem się w jej objęcia. Jej, ponieważ w każdym śnie widzę ją. 
*.*
Dziś, dzień feralnego wypadku. Planowałem cały spędzić przy niej. Wszyscy razem pojechaliśmy do szpitala i spędziliśmy ok. godziny siedząc bezczynnie przy jej łóżku. Niall i reszta poszła coś zjeść. Zostaliśmy sami, wybuchłem, tak po prostu rozpłakałem się i zacząłem ją przepraszać. Twarz schowałem w pościel, gdy nagle poczułem ruch jej delikatnej dłoni. Ścisnęła moją, a ja podniosłem głowę. Wybudzała się, puściłem ją i pobiegłem po lekarza. Po chwili on i grupka innych specjalistów stała przy jej łóżku, a my czekaliśmy za drzwiami.


Wykonali najpotrzebniejsze badania i poprosili abyśmy poszli do jego gabinetu. Tak też zrobiliśmy. Doktor wskazał miejsca siedzące, które po chwili zajęliśmy i zaczął swój monolog. Okazało się, że po roku śpiączki [T.I] wybudziła się, ale niestety jest też jeden minus. Okazało się, że popadła w amnezję i nie pamięta żadnej rzeczy z swojego życia. Jak się nazywa, skąd jest dodatkowo gdy lekarz zapytał czy wie kim jesteśmy odpowiedziała przeczącą. Dodał, że w ciągu najbliższych dni będzie mogła opuścić szpital, ale będzie musiał się ktoś nią zająć i spróbować przywrócić wspomnienia. 
_____________

wiecie co? postanowiłam dodawać min. 2 rozdziały tygodniowo jeśli nie będę miała poważnych powodów, by tego nie robić

proszę o chociażby 3 komentarze jeśli chcecie kolejną część ;*

Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. Proszę Was. Każdy, kto przeczyta niech skomentuję. Wystarczy mi zwykła buźka  :)

Agata :D

niedziela, 20 stycznia 2013

Love always win. cz.3

*Louis*
Wybiegłem za nim, ale on zdążył odjechać. Zjebałem po całej linii. Straciłem najważniejszą dla siebie osobę. Dzwoniłem do niego kilkanaście razy, jednak zawsze odrzucał połączenie. Usiadłem na krawężniku i zacząłem płakać. Niecierpliwie spoglądałem na telefon z nadzieją, że może się odezwie. Jednak upragniona wiadomość znikąd nie nadchodziła.... Miałem ochotę iść skoczyć z mostu albo coś w tym stylu, ale wiedziałem, że to dobiłoby Harrego jeszcze bardziej, a na to nie mogłem pozwolić...
Poczułem na swoim ramieniu czyjąś dłoń. Obróciłem głowę i zobaczyłem Eleanor.
- Po co tu przyszłaś?! - ukucnęła obok mnie. - Nie rozumiesz, że to wszystko przez ciebie?! Przez ciebie Harry mnie nienawidzi! - krzyczałem przez łzy.
- Lou... Posłuchaj mnie... - powiedziała opanowana, złapała mnie za ramiona i spojrzała mi prosto w oczy. - Wiem, że go kochasz. Nie mam zamiaru mu cię w żaden sposób zabierać. Ten związek to tylko głupi pomysł wytwórni. Uważam, że jesteście świetną parą - uśmiechnęła się. Dlatego powinieneś pojechać do domu i mu wszystko wyjaśnić...
Tymi słowami uświadomiła mi ważną rzecz - mimo wszystko będę kochał tego lokatego chłopca, który zadomowił się z moim sercu na stałe. Jeśli on będzie cierpiał, ja również będę nieszczęśliwy. Jeśli on będzie się uśmiechał, ja również będę tryskał radością. Jeśli on będzie ze mną, ja będę miał po co żyć. Innego schematu nie udało mi się ułożyć.
- Dziękuję - powiedziałem cicho, po czym przytuliłem ją. - Pojadę tam... - zawahałem się - jeśli ty pojedziesz ze mną. Inaczej mi nie uwierzy... - dziewczyna zgodziła się i chwilę później jechaliśmy do domu, który kupiłem razem z Hazzą zaraz po zakończeniu xFactor'a.
Miałem nadzieję, że go tam zastaniemy.

Weszliśmy do środka, jednak w mieszkaniu panował półmrok. Harrego ewidentnie nie było w środku. Usiadłem na kanapie w salonie i znów zacząłem płakać, widząc nasze zdjęcie na szafce. El usiadła obok i przytuliła mnie. W tej samej chwili usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi.
- Harry - szepnąłem. Chłopak wkroczył do pomieszczenia.
- Świetnie. Czyli już oficjalnie jesteście razem? - spytał sarkastycznie, chociaż nie było mu do śmiechu. - Dobra. Mi tam odpowiada. Tylko potem nie zdzwoń i nie mów, że mnie kochasz, ok? Od tego masz teraz ją... - krzyknął i wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi.

*Harry*
Co miałem mu powiedzieć? "Fajnie, przywiozłeś swoją nową ukochaną do domu"? Nie. Nie mogłem. Wykrzyczałem mu wszystko co chciałem. Ulżyło mi, ale nie poczułem się lepiej. To bolało, tak cholernie bolało...
Znów uciekłem od problemu. Znów chciałem zapomnieć, że wszystko się wydarzyło.
Chodziłem bezsensownie po Londynie i ponownie znalazłem się u Liama. Postanowiłem zostać u niego na noc, bo nie zniósłbym nie tyle obecności tej dziewczyny, co obecności Louis'ego...

_____________________________________
Ten "rozdział" wyszedł mi nieco krótszy... ;/
Dedykuję go Natalii :) xx (Muszę się w końcu zabrać za czytanie twojego opowiadania, które zapowiada się ciekawie. Mimo że jest już dużo rozdziałów to nadal nie zebrałam się w sobie i nie zaczęłam >.< xd)

Na jakie imaginy czekacie? Jestem otwarta na nowe propozycje . <3

Patusia. xx

Kiss you cz.10

jeśli chcesz być powiadamiany o nowym rozdziale, skomentuj podając nazwę swojego twittera lub facebooka, numer gg i napisz o jaki opowiadaniu cię powiadamiać :D


możecie zadawać pytanie mi i bohaterom (:

________________________


Tak, zdecydowanie za późno. Chłopak wybiegł z wnętrza domu i zajął miejsce pasażera w swoim aucie. Ja? Ciągle stałam z tyłu auta i błagałam, krzyczałam, płakałam aby dał mi szansę to wytłumaczyć.  On jedynie rozgłosił radio na max i nie zwracając uwagi na to gdzie jestem, cofnął autem do tyłu. Co wtedy czułam? Przeszywający ból, senność i szok. Upadłam na ziemię, zalewając asfalt, ubrania i całe ciało czerwoną mazią. Moje powieki stawały się niezwykle ciężkie , a mózg nagle potrzebował odprężenia. W końcu dałam im tą satysfakcję i przymknęłam powieki.
Harry
Wróciłem po chłopaków. Rozmowa z nią nie miała, żadnej szansy. Podjechałem na miejsce festynu, a chłopacy byli zapewne niedaleko, bo od razu wpakowali się do auta. Miałem zamiar od razu wracać do Londynu, ale Niall zostawił telefon na szafce nocnej obok łóżka. Wróciliśmy i zaparkowałem auto dwa domy dalej, ponieważ nie miałem zamiaru jej widzieć. Zdziwiony chłopak wyszedł i pobiegł w kierunku domu. Nagle się zatrzymał i zastał w bezruchu. Zaczął krzyczeć jakieś bezsensowne słowa: [T.I] !!!! [T.I], to ty? Nie miałem, pojęcia co się dzieje tak jak i reszta. Chłopak klękał na ulicy i dotykał, jak myślałem podłoża, łapiąc się co chwila za głowę. Gdy wstał i odwrócił się, twarz i dłonie miał w krwi. Wystraszeni opuściliśmy auto i pobiegliśmy do niego. To co tam zobaczyliśmy, pokonywało moje najśmielsze wyobrażenia. [T.I] leżała tam cała w krwi, która była wszędzie. Chłopacy pochylili się nad nią, aby sprawdzić czy żyje, a Zayn powiadomił pogotowie. Stałem tam i analizowałem, każdy urywek po tym jak tu przybiegła. Nie, to niemożliwe. Czy byłem, aż tak ślepy i głuchy, że nic nie zauważyłem? Przecież, to ja ją potrąciłem.

Liam
Jej puls i bicie serca, było ledwo wyczuwalne. Po jakiś pięciu minutach nadjechało pogotowie i ją zabrało - razem ze mną, Zayn'em i Niall'em. Harry, najwidoczniej nie wiedział co się dzieje. Louis i on wsiedli do auta i pojechali za nami.
Louis
Hazza przez całą drogę był nieobecny. Widać, że załamał go jej widok. W końcu dojechaliśmy na miejsce, pospiesznie opuściłem samochód, a chłopak za mną. Wbiegliśmy do poczekalni i zacząłem pytać pielęgniarki gdzie jest [T.I] [T.N]? Odpowiedziała, że jest na sali operacyjnej, ponieważ straciła dużo krwi i o mało nie zmarła. Przestraszony, złapałem przyjaciela za rękę i zaprowadziłem pod wskazaną salę, gdzie była reszta. Liam wszystko wytłumaczył Harr'emu, a nam pozostało bezczynnie czekać, aż zabieg się zakończy.

Po dwóch godzinach lekarze opuścili salę, a my podbiegliśmy do nich w celu zdobycia jakich kolwiek informacji o jej stanie. Dowiedzieliśmy się, że nadal jest słaba i doznała wstrząśnienia mózgu, a także popadła w śpiączkę oraz złamała prawą nogę, lewą rękę i 3 żebra. Następnie skierowaliśmy, się do pokoju w którym aktualnie leżała. Była poprzypinana do różnych kabelków i ciągle spała. Liam zadzwonił do jej dziadków, a oni powiadomili jej rodziców i siostrę. Staliśmy tam, gdy nagle wrócił ten sam lekarz i zapytał, czy jest tu jej chłopak?
Harry
Podszedłem do lekarza, a on powiedział, że ma do przekazania mi smutną wiadomość. Okazało się, że [T.I] była w ciąży, ale straciła za dużo krwi i niestety poroniła. Nie wytrzymałem wtedy i prosto przed nim się rozpłakałem. Chłopcy podeszli do mnie i mocno przytulili. Musiałem i powiedziałem im o dziecku. Widać było, że oni także to przeżywają, lecz nie wiedzą, że to wszystko moja wina. Resztę dnia spędziłem przy jej łóżku. Płakałem, prosiłem aby się obudziła, modliłem się do Boga aby mi ją zwrócił, mówiłem że się poprawię, ale to nic nie dawało. Nie wiem kiedy zasnąłem, a chłopacy zabrali mnie do domu jej dziadków. 
Liam
Wytłumaczyliśmy im wszystko po kolei, a następnie poszliśmy spać. Wszyscy baliśmy się o Hazzę, był załamany, a jeszcze ta wiadomość o ich dziecku, które już niestety nie żyje. Ciekawi mnie, tylko to kto jej to zrobił.
____________________
no i jak?

spodziewałyście, się takiego obrotu spraw?

moja wena mnie dziwi, olśnienia na rozdział dostałam w kościele :D

czytasz = komentujesz


Agata 

Change My Mind: Part 5.

Od czasu, gdy (t.i) wyszła nie wiedziałem, co ze sobą zrobić. Nudziłem się. Chodziłem bezsensownie po całym domu, zaglądając do każdego pomieszczenia po kolei. Nie robiąc nic sensownego trafiłem do swojego pokoju. Sięgnąłem po laptop i zalogowałem się na Twitterze. Mimowolnie zajrzałem na profil (t.i). Miły poranek - przeczytałem w myślach jej ostatniego tweet'a. Wiedziałem, że miała na myśli mnie. To było takie banalne do wywnioskowania, jednak cieszyłem się jak głupi, że to właśnie o mnie pomyślała. Nie mogę się doczekać następnego spotkania z Tobą - napisałem, a następnie wylogowałem się, aby uniknąć niepotrzebnych tweet'ów od fanów. Uśmiechnąłem się do siebie i poszedłem przyszykować śniadanie dla całej naszej "rodzinki".

*(t.i)*
- Ty! Lottie! Pobudka! - krzyknęłam, wchodząc do jej sypialni i rzucając w nią szlafrokiem. Moja przyjaciółka machnęła tylko ręką na odczepne i ponownie zasnęła. Zabrałam jej kołdrę i zrzuciłam z łóżka.
- Czy tobie już na serio padło na mózg?! - wrzasnęła, a ja uśmiechnęłam się, dając jej do zrozumienia, że wygrałam. Wróciłam do kuchni, gdzie zdążyłam zrobić dla nas śniadanie. Lottie przyszła 10 minut później, posyłając mi mordercze spojrzenia.
- Byłam dzisiaj u Horana - oznajmiłam, gdy tylko usiadłyśmy przy stole.
- Ty? U Nialla? Tak wcześnie? - jak zwykle nie ukrywała zdziwienia. Spodziewałam się tego typu pytań. To nie było w moim stylu, żebym przed 6 rano składała komuś  odwiedziny.
- Przecież właśnie to powiedziałam - stwierdziłam ze śmiechem. - Pamiętasz, że później tu przyjdzie, prawda?
- Tak, ale mnie nie będzie. Wychodzę z Andym. Nie będziemy wam przeszkadzać - uśmiechnęła się.
- Spieprzaj. I tak będzie jak wcześniej. Będziemy rozmawiać i przy okazji pisać piosenkę.
- Tak skarbie. Oczywiście - stwierdziła, ledwo powstrzymując śmiech.
Zastanawiało mnie jedno. Czy naprawdę tak mocno widać to, że podkochuję się w Niallu?

Lottie wyszła przed 16. O 17 miał przyjść Irlandczyk. Cieszyłam się...tzn. skakałam z radości. Oczywiście tylko w duchu, bo na zewnątrz nadal musiałam udawać, że w ogóle mnie nie kręci.
Blondyn zjawił się punktualnie. Zaprosiłam go do środka. Od razu usiedliśmy w salonie i zaczęliśmy tworzyć. Ustaliliśmy, że im wcześniej skończymy tym lepiej. Chociaż...szczerze mówiąc wolałabym, aby w ogóle nie wychodził.
- Skąd bierzesz pomysły na piosenki? - spytał niespodziewanie Niall, kiedy siedziałam pochylona nad moją kartką papieru.
- Sama nie wiem. Przeważnie siadam i piszę, ale teraz jakoś nie mogę - spojrzałam na niego. - To twoja wina, - oznajmiłam - rozpraszasz mnie.
- Moja? - spytał zaskoczony.
- Tak, a czyja? - uśmiechnęłam się.
- Wiem, jestem taki sexi, że nie umiesz się przy mnie skupić - przeczesał dłonią włosy.
- Oczywiście... - stwierdziłam nieco sarkastycznie i powróciłam do kreślenia kółek na moim skrawku papieru. - Masz coś? - spytałam z nadzieją, że mój zbyt pewny siebie kolega, wymyślił cokolwiek sensownego.
- Mam pewien pomysł - powiedział i przesunął swój zeszyt w moja stronę. - Co ty na to? - szybko prześledziłam wzrokiem tekst, stwierdzając że ma sens.

The end of the night
We should say goodbye

- Podoba mi się - znów się uśmiechnęłam, a potem całkiem nieświadomie zaczęłam nucić -

But we carry on
While everyone's gone

- Czekaj, jeszcze raz.
- Ale co?
- Zaśpiewaj to jeszcze raz - powtórzył Horan.
- Co? To? Nie to się nie nada...
- To jest genialne - spojrzał na zapisany przez siebie tekst. - Czyli mamy już pierwszą zwrotkę.

__________________________________________
Zaiste domyślacie się co będzie dalej itepe, itede, ale stwierdziłam, że przerwę w tym momencie. Następna część CHYBA będzie ostatnią.

Patusia.xx

czwartek, 17 stycznia 2013

Kiss you cz.9

sądziłam, że bardziej spodoba wam się V część Rock me. 
szkoda, że tak nie było :/ , no ale cóż ja na to poradzę
___________

Kiss you cz.9



Obudziłam się o poranku. Podparłam na łokciach i patrzyłam na śpiącego słodko Hazzę. Powoli wyślizgnęłam się z łóżka i podążyłam w kierunku łazienki. Wzięłam szybki i orzeźwiający prysznic. Następnie dokładnie wytarłam ciało puszystym ręcznikiem i wysuszyłam włosy. Przeczesałam je szczotką i przebrałam się w świeże ubraniaa następnie wróciłam do chłopaka. Nadal spał, więc zepchnęłam go z łóżka i zaczęłam uciekać. Harry wybiegł wprost za mną i wpadł na zaspanego Niall. Obydwoje z hukiem runęli na ziemię, a ja próbowałam powstrzymać śmiech. Okazało się, że w domu byłam tylko ja i cały zespół, ponieważ dziadkowie wyjechali godzinę temu, aby wszystkiego dopilnować. Zeszłam na dół i zostawiłam resztę na schodach. Wyjęłam patelnię i wszystkie produkty potrzebne do usmażenia naleśników. Po 30 minutach zakończyłam moją pracę i zawołałam chłopaków na śniadanie. Liam zaparzył nam kawy i usiedliśmy do stołu. Szybko zjedliśmy i ruszyliśmy w kierunku festynu. O 12.25 byliśmy na miejscu i zajęliśmy się korzystaniem z wszystkich atrakcji. Moja kolej w kissing booth rozpoczynała się o trzynastej, więc mieliśmy jeszcze czas, aby odwiedzić rollercoaster. Stanęliśmy w kolejce, która co chwilę się powiększała i czekaliśmy na nasze bilety. Gdy już je otrzymaliśmy wsiedliśmy do kolejki i zapieliśmy się w pasy bezpieczeństwa.


Spojrzałam na chłopaka i w momencie gdy wagon ruszył jego oczy przepełnione były strachem i lękiem. Nie pomyślałam o tym, że Harry może się bać rollercoasterów. Złapałam jego rękę i mocno ją uścisnęłam, a nasze usta złączyłam w pocałunku pełnym uczucia. Gdy wróciliśmy na powierzchnię, przytuliłam chłopaka i patrząc mu prosto w oczy powiedziałam Kochanie, jeśli się bałeś mogłeś mi powiedzieć. Nie poszlibyśmy tam, ale to było słodkie, że dla mnie pokonałeś swój lęk. Hazza wzniósł mnie w górę i okręcił wokół własnej osi, a następnie czule pocałował. Wybiła trzynasta, więc skierowaliśmy się do wskazanego miejsca. Gdy dotarliśmy, chłopak odstawił mnie na ziemię, ponieważ cały czas niósł mnie na rękach. Pocałowałam go i zasiadłam na jednym z krzeseł. Co chwilę miejsce zajmowały inne osoby. Widziałam jak Harry niecierpliwił się i co chwilę zerkał na zegarek. Właśnie podszedł ostatni chłopak. Nie patrzyłam na jego twarz, kiedy on złączył nasze usta w pocałunku. Z każdą chwilą go pogłębiał, a ja siedziałam tam w bezruchu i powoli zaczynałam rozpoznawać ten smak warg. Tak, to był on, Jason. W pewnej chwili poczułam czyjeś szarpnięcie i jedyne co zobaczyłam, to Hazzę, który rozkrwawił nos mojemu ex. Podbiegłam do nich i próbowałam uspokoić. Widać było, że chłopak nie jest zadowolony. Zbiegł, ze sceny i zostawił mnie tam samą z nim. Ruszyłam wprost za nim, ale zatrzymał mnie Lou i powiedział, żebym go zostawiła, on musi to przemyśleć. Wyrwałam się z jego uścisku i ruszyłam w pogoń za chłopakiem. Krzyki chłopaków, już mnie nie obchodziły. Chciałam tylko z nim porozmawiać i wszystko wyjaśnić. Gdy przybyłam na miejsce, zapewne było już za późno.


________
krótki, ponieważ chciałam zostawić was w chwili nie pewności ;)

1. co będzie dalej?
2. czy pogodzą się i Harry wszystko zrozumie?
3. czy może pojawi się jeszcze większa nowość?

odpowiedzi w komentarzach :D

czytasz = komentujesz :)

IM WIĘCEJ KOMENTARZY, TYM SZYBCIEJ NOWY ROZDZIAŁ KISS YOU AND ROCK ME ;*


Agata :D


środa, 16 stycznia 2013

Love always win. cz. 2

*Louis*
Zawiozłem mojego chłopaka do domu. Ugh... nie mogę myśleć o tym, że już niedługo mogę mieć "dziewczynę". Nie chcę tego, ale muszę. Mimo że postanowiłem sobie, że go nie oszukam, że go nie zostawię, że ZAWSZE będziemy razem. Mimo wszystko musiałem. Musiałem się poddać. Musiałem stracić to wszystko, aby zyskać więcej. Musiałem stracić jego, aby na nowo się w nim zakochać. Musieliśmy zacząć od nowa. Ta sytuacja jakoś specjalnie nie wpłynęłaby na nasze relacje - tak to sobie tłumaczyłem. Wiedziałem, że przed tym co zamierzam zrobić nie ma odwrotu. Nie mogę się wycofać. Muszę się zgodzić. Muszę podpisać tę cholerną umowę. Muszę być z Eleanor, aby wytwórnia była zadowolona...
Hazz poszedł do swojej sypialni. Odprowadziłem go wzrokiem, po czym sam udałem się z powrotem do auta. Siedziałem w nim i zastanawiałem się czy dobrze robię. Oczywiście, że nie. Zranię wszystkich dookoła byle tylko obronić własny tyłek. Nie rozumiem samego siebie. Niby zrobiłbym dla Harrego wszystko, ale teraz chcę chronić siebie. Nie. Nie siebie. NAS. Tylko...czy jesteśmy jeszcze razem? Nie mam pojęcia...
20 minut później podjechałem pod budynek, w którym mieściło się biuro Simona. Znów dręczyło mnie to cholerne poczucie winy. Od kilkunastu godzin sumienie nie chciało dać mi spokoju. Przypomniałem sobie scenę jaką urządziłem Haremu. Jak zarzuciłem mu, że chce wszystko zepsuć. Louis, teraz ty chcesz wszystko rozjebać. Nie, nie chcę. Tak chcesz. Dobrze o tym wiesz. Biłem się z myślami. Nie wiedziałem co zrobić. W końcu wysiadłem z samochodu i pełen obaw ruszyłem w stronę wejścia do budynku...

*Harry*
Kiedy wróciłem na dół Louiego nie było. Dzwoniłem do niego, jednak nie odbierał. Bałem się, że się obraził czy coś... Później pomyślałem, że pojechał kupić coś do jedzenia. Żyłem nieświadomie z tą myślą przez kolejne pół godziny. Dopiero potem zdałem sobie sprawę z tego, że Lou nie pojechałby nigdzie beze mnie. Nigdzie oprócz jednego miejsca. Szybko wziąłem kurtkę i kluczyki od drugiego samochodu. Kiedy wpadłem do biura Simona było już za późno. Mój Louis zdążył zdradzić moje uczucia. Zdążył podpisać umowę, która przekreślała wszystko. Przekreślała jego. A przede wszystkim - przekreślała nas...

- NIENAWIDZĘ CIĘ! - wykrzyczałem mojemu przyjacielowi w twarz, po czym z płaczem wybiegłem z pomieszczenia. Wsiadłem do auta i odjechałem. Nie wiem jakim sposobem znalazłem się pod domem Liama. Siedziałem w samochodzie jeszcze kilkanaście minut. Zastanawiałem się co będzie dalej. Nie było w ogóle mowy o tym, żebym tam wrócił. Nie było mowy o tym, że zamieszkam z kimś kto mnie zranił.
- Liam... Rozumiesz? Ten idiota się zgodził. Zgodził się mnie zostawić - mówiłem, zapłakując Tatusiowi poduszkę. - Po raz kolejny zostałem odrzucony.... Najpierw tata, teraz on. Nienawidzę go. Jest skończonym dupkiem! Nie chcę go znać...
- Harry... A może z nim na spokojnie porozmawiasz? Wyjaśnicie sobie wszystko? Spytasz dlaczego tak postąpił? Może miał w tym jakiś cel? Może zrobił to dla was? - spytał Daddy, a jego ostatnie pytanie utkwiło mi w głowie. Może faktycznie zrobił to dla nas? Może wymyślił to, aby było nam lepiej? Może stwierdził, że będzie nam łatwiej, kiedy będziemy się ukrywać. Nie, to będzie trudniejsze, ale może będziemy mieli więcej prywatności? Może wtedy będziemy mogli być razem?
- A co jeśli on nigdy mnie nie kochał? - dodałem, a Liam spojrzał na mnie, jakby zaraz miał mnie zamordować.
- Nawet. Tak. Nie. Mów. - powiedział, po czym na chwilę się zamyślił. - Miałem to zatrzymać dla siebie, ale teraz nie widzę innego wyjścia...
- O co chodzi? - spytałem przerażony, jakbym miał usłyszeć jakąś okrutną prawdę o moim "chłopaku".
- Wczoraj, zanim pojechaliście do Simona, Louis przyszedł do mnie i spytał czy dobrze zrobi, jeśli się zgodzi....
- On o wszystkim wiedział? Wiedział, że Simon chce, aby był z tą dziewczyną? - Liam pokiwał tylko głową, na znak, że to prawda. - Czyli on naprawdę mnie oszukał.... - znów zacząłem płakać.
- Czekaj...to jeszcze nie koniec. Poradziłem mu, żeby tego nie robił. Wiedziałem, że będzie Ci ciężko. Sam nie chciał cię skrzywdzić. Ale jak widać teraz mu coś odwaliło i zmienił zdanie - mówił szybko. Z trudnością wyłapałem niektóre słowa z jego błyskawicznej wypowiedzi. - Haz, nie możecie tego zakończyć. Nie tylko wy na tym ucierpicie. My też. Zespół bez Larrego to już nie będzie to samo One Direction, wiesz? - stwierdził i trochę sztucznie się uśmiechnął. Było mu przykro. Tak samo jak mi - Chodź tu - powiedział, a potem przytulił mnie tak jak tylko on potrafił. Pomógł mi. Pewnie nawet nie zdawał sobie sprawy z tego jak bardzo. Sprawił, że miałem ochotę zawalczyć. Dla zespołu. Dla nas - dla Louisa i dla mnie samego.

_______________________________________
Making a comeback! <3
Przepraszam, że nie było mnie tu aż dwa tygodnie. Wybaczcie, ale po prostu nie miałam ochoty pisać. Ktoś mnie zranił naprawdę mocno i to odbiło się trochę na mojej wenie twórczej, ale postaram się to nadrobić. Zwłaszcza teraz, gdy mam ferieee! Kto również i będzie zaglądał tutaj częściej? ;3

Następna część będzie wkrótce. Mam nadzieję, że podoba wam się to opowiadanie, bo przynajmniej wg mnie jest "inne" :)
"Change My Mind: Part 5" już się pisze praktycznie wyżej, jednak nie mogę jej skończyć z w/w powodów. ;/

Patusia. xx (@Matters_At_All)
+ następne imaginy wstawię jutro bądź pojutrze, jeśli liczba komentarzy nieznacznie się podniesie . ;*

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Rock me cz.5

Zaczynam pisać nowy imagin i mam jedno pytanko do was :D
Czy chcecie, żebym go dodała gdy skończę lub będę kończyć jeden z aktualnych imaginów ?
Jeśli jego zapowiedź, spodobała Ci się w komentarzu zasugeruj, że będziesz czytać i jeśli dużo osób będzie chciało abym dodała wcześniej - DODAM ;]

Oto jego, krótki prolog :

Czy przyjaźń, która z biegiem czasu zmieniła się w miłość przetrwa tę próbę czasu? Czy czteroletnia rozłąka nie zmieni ich uczuć? Czy może obydwoje już o sobie zapomnieli? A może jednak ciągle czekają na lepsze jutro w swoich ramionach? Wróćmy czasem do wydarzeń roku 2008, kiedy to obydwoje rozstawali się myśląc, że właśnie teraz widzą siebie po raz ostatni. Ona chcąc zakończyć przyjaźń w szczerości wyznała mu swoje szczere i głębokie uczucia. On stał tam jak wryty i dopiero gdy powrócił myślami do tego co właśnie usłyszał, ona dodała "let's just be friends". Jego serce pękło, a ona zapłakana odeszła w wnętrzu samolotu. Żałował, że nie zatrzymał jej i nie wyznał równie głębokiej i skrywanej od dawna miłości.

Co będzie gdy w roku 2012, znów się zobaczą? Czy teraz on wykrzyczy jej swoje dawne i może nadal realne uczucia? Czy może nigdy się nie odważy i będą tkwić w aktualnie już nie szczerej przyjaźni? A może jednak oboje już o sobie zapomnieli? Tylko oni wiedzą co skrywa ich serce i czy kiedykolwiek ich umysł, pozwoli wyznać prawdę.

Jak myślicie o którego chłopaka chodzi ???
______________________

Rock me cz.5

Następnie dodałam, wasza kanapa nawet w siedzeniu nie jest wygodna, więc musicie odwiedzić sklep z meblami. Chłopak szeroko się uśmiechnął i zapytał, czy jestem tego pewna? Odpowiedziała, że w nagłym wypadku mogę to zrobić ja. Zayn usiadł na łóżku i cicho się śmiejąc dodał ja nie o tym, a ja chwile myśląc zaprzestałam ciszy mówiąc a tego też jestem pewna, tylko masz mi tu nago nie spać. Obydwoje wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem i rzuciliśmy się na łóżko. Chłopak wstał i poszedł do łazienki, a ja w spokoju i ciszy czekałam na swoją kolej. Gdy wyszedł popchnęłam go na łóżko i szybko wbiegłam do środka, zamykając drzwi aby mnie nie złapał. Dochodziła 23., a ja nieogarnięta wykąpałam się i zapomniałam, że nie mam w czym spać. Lekko odchyliłam drzwi i zaczęłam wołać Zayna. Gdy był już w łazience zobaczył mnie prawie nagą, bo gdy wchodził przypomniałam sobie, że nawet nie owinęłam się ręcznikiem. Czułam, że zaczynam się rumienić i aby przerwać kolejną niezręczną ciszę, poprosiłam aby pożyczył mi jakieś ubrania, bo nie mam ze sobą, żadnej piżamy. Chłopak wrócił w kierunku pokoju, a po chwili podał mi za dużą koszulkę wprost do kolan i zawiniętą w nią kartkę. Odwinęłam ją i na głos przeczytałam Słodko wyglądasz, kiedy się rumienisz. Zayn. Znów oblałam się rumieńcem i zarzuciłam na siebie bluzkę. Wyszłam, zgasiłam światło i wróciłam do łóżka. Położyłam się, a Zayn dodał:
- chociaż nie widzę, ale zapewne słodko wyglądasz
nic nie powiedziałam, tylko lekko trzepnęłam go w ramię

- no co? przecież prawdę mówię
- hahahaha, zabawny to ty jesteś
- wiem, ale teraz to nie był, żart
- dobra, dobra cicho już. chce się wyspać
- ok, a dostanę buziaka na dobranoc
- masz, ale tylko w policzek

Pocałowałam go i odwróciłam się aby w końcu zasnąć. Dochodziła 2.30, a ja ciągle nie spałam. Wstałam i podeszłam do okna. Otworzyłam je, a po kilku minutach znów wróciłam do Zayn'a. Położyłam się i próbowałam obudzić chłopaka. Po jakiś pięciu minutach otworzył oczy, a ja zapytałam czy mogę się przytulić. Bez żadnych dłuższych spekulacji zgodził się, a ja niepewnie wtuliłam się w niego. Położyłam głowę na jego torsie i wsłuchiwałam się w spokojne bicie serca, a około trzeciej nad ranem zasnęłam. Obudziły mnie okrzyki oooooooo, wydawane przez resztę zespołu. Lekko podniosłam głowę i rzuciłam w nich poduszką. Chyba teraz także obudził się Zayn, bo zaspany wygonił ich z pokoju i wrócił do łóżka. Zapytał czy jestem głodna? Przytaknęłam i razem zeszliśmy na dół. Na stole stały tosty z dżemem i kawa. Usiedliśmy i gdy skończyliśmy nasz posiłek, wróciłam na górę, a chłopacy zostali w salonie. Wzięłam krótki prysznic i przebrałam się w stare ciuchy, a następnie wróciłam na dół. Podeszłam do sofy i pożegnałam się z każdym, a potem ruszyłam do wyjścia. Zayn, zaproponował, że mnie odprowadzi. Zgodziłam się i ruszyliśmy wolnym krokiem do mojego mieszkania.
_____________________________
JEST, W KOŃCU JEST
niestety, krótki ;/ ale inaczej pojawił by się o wiele później
podoba się ??

czytasz = komentujesz :)

IM WIĘCEJ KOMENTARZY, TYM PRĘDZEJ NOWY ROZDZIAŁ KISS YOU I ROCK ME ;*


Agata :D

niedziela, 6 stycznia 2013

Kiss you cz.8

Droga nam zakochanym, dłużyła się w nieskończoność przez pocałunki, czułe słówka, przytulenia oraz tabuny fotoreporterów i fanek. Zatrzymaliśmy się na chwilę, Harry zrobił sobie kilka zdjęć z fankami i rozdał autografy, a ja kupiłam nam dwa lody truskawkowe. Gdy wróciłam, siedział na ławce przed lodziarnią. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolana. Czule pocałowałam i podałam loda. Harry karmił mnie swoim, a ja jego moim lodem. Około 12.30 byliśmy na miejscu. Usiedliśmy na ławce i przyglądaliśmy się promieniom słońca, odbijającymi się w wodzie. Wtuliłam się w chłopaka i zamknęłam oczy by móc wsłuchać się w śpiew ptaków. Po kilku dziesięciu minutach spędzonych na bezczynnym siedzeniu, podbiegła do nas mała dziewczynka. Była uśmiechniętą blondyneczką o dużych niebieskich oczach, która miała miej więcej 6 latek i na imię Jessica. Podała Harremu pamiętnik, w którym on złożyła autograf, a ja zrobiłam im kilka zdjęć jej aparatem. Zbliżała się 13, więc nie wracaliśmy już do domu tylko poszliśmy do Nando's. Usiadłam przy stoliku, a Harry poszedł coś zamówić. Po 5 minutach wrócił z naszym jedzeniem, którym następnie się zajadaliśmy. Wróciliśmy do mojego domu, abym mogła się przebrać. Chłopak został w salonie, a ja pobiegłam na górę. Przebrałam się w to, uczesałam i pomalowałam, a następnie zeszłam na dół. Wyszliśmy i wsiedliśmy do zaparkowanego Range Rover'a w, którym siedziała już połowa zespołu. Z piskiem opon odjechaliśmy, wprost za Louisem i resztą chłopaków. Czekało na nas przebycie ponad 50 kilometrów, do rodzinnego miasta mojej mamy - Luton.


Na pustych drogach, chłopaki dodawali gazu i ciągle się ścigali przez co można było usłyszeć krzyki Nialla i Zayna pospieszających Harrego. W połowie drogi zatrzymaliśmy się w jakimś barze, by móc coś zjeść i skorzystać z toalety. O 16.30 dotarliśmy pod dom moich dziadków. Pojechaliśmy tam z powodu corocznego festynu organizowanego przez babcię. Weszliśmy do środka, uściskałam dziadków, a następnie przedstawiłam im chłopaków. Ruszyliśmy za nimi do salonu, aby tam omówić wszystkie atrakcje. Miały być tam między innymi koncert uczestników imprezy. Babcia powiedziała mi, że wybrała mnie i dwie inne dziewczyny w moim wieku do kissing booth. Porozumiewawczo spojrzałam na Hazzę i powiedziałam babciu, ale ja jestem dziewczyną Harrego i mógłby być zazdrosny gdybym całowała innych. Wtedy moja babcia spojrzała na Hazzę, a on nie wiedząc co ma zrobić zgodził się. Przytuliłam i pocałowałam go, a następnie wszyscy poszliśmy zjeść kolację, przygotowaną przez dziadka. Usiedliśmy do stołu i o 18. skończyliśmy posiłek. Ja i Harry poszliśmy do dawnego pokoju moich rodziców, a reszta do wskazanych przez babcię. Chłopak rozglądał się po wnętrzu, a ja wzięłam prysznic. Gdy wróciłam Harry poszedł do łazienki całując mnie, a ja rozłożyłam się na łóżku. Gdy wrócił, wtuliłam się w niego i zasnęłam słuchając bicia jego serca.
________________________
czytasz = komentujesz
dziękuję, za wszystkie komentarze :D
jak się podoba?
ciągnąć to dalej?

Agata ;D

wtorek, 1 stycznia 2013

Love always win.

OPOWIADANIE O LARRYM. KTO NIE AKCEPTUJE NIECH NIE CZYTA. AMEN.

-No chyba sobie kurwa żartujesz - krzyknąłem oburzony, podnosząc się z miejsca i zrzucając tym samym z moich kolan Harrego. Siedzieliśmy w biurze Simona. Patrzyłem teraz na niego z nienawiścią, wymalowaną na twarzy.Obok niego stała ładna brunetka. Denerwowała się. Tak samo jak ja.
- Louis... To jest jedyne rozwiązanie - stwierdził Cowell i spojrzał na dziewczynę, a później z powrotem na mnie. Byłem zirytowany.
- Kuźwa Simon! Ja go kocham, nie rozumiesz tego?! - znów podniosłem głos, wskazując ręką na lokatego chłopaka.
- Uspokój się. Eleanor, będzie twoją dziewczyną...tylko przez jakiś czas - stwierdził, jakby nie usłyszał tego co powiedziałem.
- Pojmij w końcu fakt, że jestem gejem. Geje nie spotykają się z dziewczynami, prawda? Więc będę miał chłopaka czy tego chcesz, czy nie - złapałem Harrego za rękę i wyszliśmy z biura Simona. Miałem gdzieś, co pomyśli sobie nasz szef. Musiałem to przemyśleć. Nie miałem zamiaru "spotykać się" z nikim innym, oprócz Hazzy.
- Louie... - zaczął Loczek. - Zgodzisz się?
- Pewnie, że nie. Nie mógłbym Ci tego zrobić - stwierdziłem i pocałowałem go w czoło. Mimo, że był trochę  wyższy, spokojnie dałem radę. Harremu zaszkliły się oczy. Usiedliśmy na ławce. Chwilę później płakał wtulony w moje ramiona. Nie potrafił się opanować.
- Kochanie, nie płacz - powiedziałem po raz kolejny, podczas gdy mój chłopak dalej moczył moją koszulkę.
- Dlaczego Simon chce wszystko popsuć? - spytał przez łzy.
- Nie wiem... Harreh, mam nadzieję, że nie wierzysz w to, że podpiszę tę głupią umowę.
- Sam nie wiem co o tym sądzić... Boję się Ciebie stracić... - spojrzał na mnie. - A co, jeśli tak będzie lepiej?
- Nawet ty w nas nie wierzysz? Nie wierzysz, że damy radę? - pytałem, wstając z miejsca. Stanąłem przed nim i oznajmiłem:- Jeśli chcesz - idź. Rozpierdol wszystko tak jak chce Cowell - ruszyłem w stronę parkingu, na którym zaparkowałem samochód. Byłem zdenerwowany. Dałem mu wolny wybór. Skoro mu nie zależało to mógł mi powiedzieć. Kochałem go nad życie, ale skąd mogłem wiedzieć czy naprawdę odwzajemnia moje uczucia? Nie miałem pewności, że mówi to naprawdę czy tylko z grzeczności. Skąd mogłem mieć pewność, że nie kłamał przez cały ten czas?
Poczułem jak łapie mnie za rękę. Skąd wiedziałem, że to on? Bo tylko Harry splatał nasze palce. Nikt inny by tego nie zrobił. Spojrzałem na niego. Płakał. Cały czas. Przytulił mnie i pocałował we włosy. Nie wytrzymałem i chwilę później moje łzy spływały na jego granatową marynarkę.
- Prze...przepraszam Harreh... - szlochałem, a on tylko przytulał mnie mocniej. Było mi przykro. Cholernie przykro. Bałem się przyszłości. Bałem się tego, co wynikało z kontraktu. Bałem się reakcji ludzi z wytwórni, kiedy dowiedzą się, że się nie zgodziłem. Przecież byłem tylko zwykłym chłopakiem, który kocha swojego przyjaciela. A oni? Oni byli wpływowymi ludźmi, którzy mogli mnie zniszczyć w świecie show-biznesu. Jeden zły ruch i mogłem stracić wszystko. Jednak... kiedy się zgodzę stracę Jego. Stałem na rozdrożu. Jedna  opcja była gorsza od drugiej. Skoro i tak miałem cierpieć to wolałem mieć go przy sobie. Wiem, że to nie fair, ale to wydało mi się najrozsądniejsze. Spierdolę wszystko, Harry mnie znienawidzi, ja będę obarczać się winą... Ale to chyba dobrze tak? Robię to dla zespołu. Dla niego. Aby nie musiał się wstydzić. Przecież żaden z nas otwarcie nie przyznał się do tego, że jesteśmy razem. Oficjalnie nie było nas. Był tylko Louis i Harry, których nie łączyło nic więcej niż przyjaźń. Przynajmniej... tak myśleli wszyscy naokoło...


________________________________________
Nie wierzę... Nie dość, że dzisiaj już 01.01.2013 r to na dodatek nasz blog istnieje już 7 miesięcy! I to wszystko dzięki Wam. <3 Dzięki Wam nadal prowadzimy tą stronkę<chociaż teraz stałyśmy się trochę bardziej leniwe i rzadziej dodajemy> i dzięki Wam ja nie przestaję pisać, przez co moja mama często jest na mnie zła. xd

Jak spędziłyście Sylwestra? Wg mnie wczoraj był najlepszy dzień w całym moim życiu. ^^
Jeśli czytacie to zostawcie po sobie jakiś ślad . :)
Mam nadzieję, że Wam się spodoba. Jak wiecie jestem Shipperką Larry'ego i nie przepadam za Eleanor, so... o to kolejny wytwór mojej ZBYT WYBUJAŁEJ wyobraźni. + przepraszam za przekleństwa, ale nie wyobrażałam sobie tych "wybuchów" Louisa bez nich . :D

Patusia. xx