piątek, 11 października 2013

NOTHING.

Elooo .

Piszę, żeby was przeprosić - to po pierwsze - za to, że już jakieś półtora miesiąca nie ma rozdziału. ;/ Przykro mi, ale trochę brakuje mi czasu. Trzecia gimnazjum, 40h tygodniowo. Testy... Straciłam też wątek i nie pamiętam, co chciałam dalej ująć w "Break your little heart"...... Po drugie - chciałam was poinformować, że jak narazie nie pojawi się tutaj nic nowego. A jeśli już to sporadycznie od czasu do czasu.
Naprawdę przepraszam, ale postawcie się na moim miejscu . ;/

Patusia. ;x

niedziela, 1 września 2013

Break Your Little Heart 3.

Był przystojny. Ba, piorunująco przystojny, pomyślała Bella. Zdążyła mu się dokładnie przyjrzeć, siedząc naprzeciw nich, zanim zaczęli rozmawiać na jakikolwiek temat.
Zayn był w jej typie; uwielbiała chłopaków z ciemnymi oczami. Jednak... jej serce należało do Liama i nic, nawet jeśli by bardzo chciała, nie mogła na to poradzić

Nie wiedząc czemu przypomniała sobie swoje pierwsze spotkanie z Liamem...

~przeszłość~

Był ciepły, letni dzień. Bella, jak na pięcioletnie dziecko przystało, bawiła się na placu zabaw przed swoim domem. Największą frajdę sprawiała jej zabawa na zjeżdżalni, więc po raz kolejny wspinała się po drewnianej drabince, aby znów zjechać. Siedząc na szczycie zjeżdżalni zauważyła chłopca, który siedział na huśtawce. Był w mniej więcej jej wieku i wyglądał na smutnego. Bella, która już od najmłodszych lat była bardzo pomocna, koleżeńska, a przede wszystkim ciekawa, postanowiła dowiedzieć się o co chodzi. Wcześniej nie widywała tutaj tego chłopca i to tylko wzmogło jej ciekawość.
Czym prędzej zjechała i jak najszybciej mogła pobiegła na drugi koniec placu, aby poznać i pocieszyć chłopaka. Usiadła na huśtawce obok i spojrzała na chłopca. Przyglądał jej się swoimi załzawionymi oczyma.

- Jestem Bella - oznajmiła dziewczynka i wyciągnęła do niego rękę. On nie zbyt chętnie ją ścisnął i powiedział: - Jestem Liam.
- Czemu płaczesz? - spytała Isabella. Chłopak potarł oczy wierzchem dłoni.
- Nie ważne... - oznajmił i zszedł z huśtawki. Ruszył w stronę piaskownicy. Bella nie dała za wygraną. Musiała postawić na swoim i dowiedzieć się, dlaczego jej nowy kolega ma zły humor.

- Czemu nie chcesz mi powiedzieć? - spytała, biegnąc za nim.
- Bo nie.
- Bo nie to nie jest wytłumaczenie - wyrecytowała słowa swojej mamy, która zawsze jej to powtarzała. Liam się zatrzymał i odwrócił. Belli wydawało się, że na chwilę na jego twarzy pojawił się uśmiech. Jednak niemalże od razu ponownie przerodził się on w grymas.
- Czemu cię to interesuje?
- Bo jestem ciekawa? - chłopak się zaśmiał. Mimo swojego niechętnego nastawienia do Belli, wydał jej się sympatyczny. - To powiesz mi, dlaczego jesteś smutny? - spytała po raz kolejny i usiadła na ławce obok piaskownicy, czekając na jakiś ruch ze strony Liama.
- Ale nikomu nie powiesz?

- Nie.
- Obiecujesz?
- Obiecuję!
- Wiesz... Mam już sześć lat i nie powinienem płakać z takiego głupiego powodu, ale... To dlatego, że nie znam tutaj nikogo. Nie mam tu żadnych kolegów, bo dopiero się przeprowadziliśmy. I po prostu tęsknię za moimi kolegami z Wolverhampton - oznajmił, siadając obok pięciolatki.
- Nie martw się.... Możesz się kolegować ze mną... - powiedziała, a gdy zobaczyła minę Liama, szybko dodała: - Jak chcesz.
- Ale... Ty jesteś dziewczyną...
- No to co?
- Chłopaki nie kolegują się z dziewczynami - oznajmił stanowczo, krzyżując ręce na piersi.

- Ale my będziemy inni - stwierdziła z wielkim uśmiechem na ustach Bella.
- Tam gdzie mieszkałem kiedyś, koledzy by się ze mnie śmiali.
- Ale tu nikt nie będzie się z ciebie śmiał.
- Na pewno? 
- Tak - potwierdziła i posłała Liamowi kolejny szczery uśmiech.


~koniec przeszłości~


Teraz siedziała naprzeciw dwóch przystojnych chłopaków. Liam patrzył na nią tak jak wtedy, gdy byli dziećmi i gdy obiecała mu, że zawsze będą się przyjaźnić. Może po tym jak zareagowała poprzedniego dnia na wieść, że ma dziewczynę, bał się stracić Bellę? Może myślał, że przyjaciółka odwróci się od niego, bo ją okłamywał?

Isabella przypomniała sobie o cieście, które przyniosła. Bez słowa wyszła z salonu i poszła na korytarz, aby zabrać placek, który zostawiła na stoliku obok drzwi. Zaniosła go Liamowi, a sama poszła do kuchni po trzy talerzyki.
- Zapomniałam, że je kupiłam - zapomniałam, bo poznałeś mnie z Zaynem, debilu, dodała w myślach.
- Czekoladowe! - krzyknął zadowolony Payne i od razu podał kawałek Zaynowi. - Kocham cię, Is. Mówiłem ci to już?
- Nie - stwierdziła ze śmiechem. - Wcale nie mówisz mi tego za każdym razem, gdy przynoszę ci to ciasto.
Poczuła na sobie czyjś wzrok. Konkretniej wzrok Zayna. Patrzył na nią z delikatnym uśmiechem na ustach. Jej policzki lekko się zaczerwieniły. Nie wiedziała, co ma o tym sądzić. Czyżby wpadła mu w oko?

Tego samego dnia, wieczorem.

- To nieprawda! - wrzasnęła Bella, rzucając w Liama poduszką. Nie chciała, żeby Zayn dowiedział się o tym, że w wieku 7 lat chciała uciec z domu, bo mama nie chciała upiec jej ciasta waniliowego. Może to bezsensowny powód do ucieczki, ale jako siedmiolatka Bella najchętniej jadłaby tylko to ciasto i była wściekła na swoją matkę. I uciekła. Gdy dotarła na koniec ulicy zawróciła, bo bała się, że porwie ją mężczyzna, który spokojnie szedł naprzeciw niej.
- A właśnie, że prawda - stwierdził Liam, patrząc jak jego przyjaciółka spala się ze wstydu. - Ale czekaj. To jeszcze nic. Jak miała 9 lat zjadła gąsienice, bo chciała pokazać mi i kilku innym chłopakom, jaka jest odważna. Oczywiście, potem zwymiotowała tego robala, ale to nie zmienia faktu, że to było obrzydliwe. Ale Belli smakowało, co nie? - oberwał z kolejnej poduszki.
- Serio, Bell? W takim razie nigdy cię nie pocałuję - oznajmił Zayn. Wiązał z nią jakieś nadzieje? Dziewczyna szeroko otwarła oczy ze zdumienia, a chłopak zarumienił się i szybko dodał: - Tego nie było, jasne?
Bella machnęła tylko ręką i spojrzała na Liama: - Uwielbiasz mnie kompromitować przed swoimi znajomymi, nieprawdaż? - spytała, a chłopak szeroko się uśmiechnął, po czym posłał jej całusa.
- Też cię kocham.
- Dobra, chyba już pójdę, bo nie zniosę większego upokorzenia - stwierdziła ze śmiechem i wstała, żeby ruszyć w stronę wyjścia.
- To... ja też już pójdę. Robi się późno... - usłyszała głos Zayna, gdy wyszła na korytarz. Zdziwiła się, ale nie dała tego po sobie poznać, gdy chwilę później dołączył do niej Mulat.
- Pa, Liam! - krzyknęła zanim opuściła mieszkanie przyjaciela. Samotnie ruszyła w stronę swojego domu.
- Zaczekaj! - ponownie usłyszała głos Zayna. Zatrzymała się i odwróciła w stronę chłopaka. - Odprowadzić cię do domu? Jest już ciemno i... - przerwała mu.
- Nie, spokojnie. Poradzę sobie. Jestem już dużą dziewczynką, Zayn - oznajmiła z uśmiechem.
- I nie chciałbym, żeby coś ci się stało - dokończył, jakby nie usłyszał słów Isabelli.
- Martwisz się o mnie? - spytała zaskoczona. Przecież znamy się niecały dzień! - przypomniała sobie w myśli. Nie rozumiała zachowania Malika. Może naprawdę mu się spodobała? Ale... przecież ona kochała Liama. Gdyby związała się z Mulatem, zraniłaby go, ponieważ nie potrafiłaby go pokochać. Bo jej serce należałoby do kogoś innego.
- Coż... Po prostu byłbym spokojniejszy, gdybym wiedział, że cała i zdrowa wróciłaś do domu - stwierdził, cały czas mając szeroki uśmiech na ustach.
- Skoro to pozwoli ci spać spokojnie... Chodźmy.

Przez chwilę szli w ciszy, jednak później cała droga do domu Belli zleciała im na rozmowach o studiach, życiu i rodzinie Zayna. Tylko jego, ponieważ dziewczyna nie chciała zadręczać go tym, że była dyskryminowana i odtrącana przez swoich najbliższych.
Po 40 minutach byli na miejscu. Przytulili się na pożegnanie, a gdy mieli się od siebie odsunąć, Zayn delikatnie pocałował Bellę w policzek. Uśmiechnął się i ruszył w stronę furtki. Odwrócił się jeszcze na chwilę i pomachał jej przez ramię, cały czas się uśmiechając.

~*~
22 lipca, godz. 23.50
Nie mogę przestać o nim myśleć.
Miło mi się z nim rozmawia.
Tylko, że teraz już nie rozumiem samej siebie. Cały czas wydawało mi się, że kocham Liama. Jednak teraz pojawił się Zayn. To tak banalnie brzmi. Może spróbuję go lepiej poznać? Może wtedy podejmę słuszną decyzję?
Mam taką nadzieję.

____________________________

Jest. Przepraszam, że dzisiaj, ale wczoraj nie miałam dostępu do komputera. ;/
Mam nadzieję, że jest ok.
Wydaje mi się, że w tym opowiadaniu wszystko potoczy się inaczej niż planowałam, ale cóż... Raz się żyje, prawda? ;)

Patusia. x
PS Przepraszam, ale nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Zaczyna się szkoła. Ja idę do 3 gimnazjum, co się za tym niesie - mnóstwo nauki, egzaminy itp. ;d
Jeśli ktoś chciałby być informowany o nowych rozdziałach to napiszcie w komentarzu jakiś kontakt do was - twitter, fb lub ask. :) ♥

piątek, 30 sierpnia 2013

THIS IS US!! *-*

To taki post na szybko, bo zaraz spadam. Jakieś 40 minut temu wróciłam z Poznania, bo byłam na "This is us"! Już stwierdzam, że to najlepszy film jaki widziałam. W związku z tym "Pojutrze" spada na drugie miejsce . :c Sorry, Gyllenhaal. :c

Był ktoś z Was już może? Jak wrażenia? Wg mnie film był świetny. :))))) A co najważniejsze - 0 Elouonor oraz samej panny Calder. ;3

Przepraszam również, że nie wywiązałam się z zadania i nie dodałam rodziału, ale w tym tygodniu nie miałam czasu. ;/ Codziennie gdzieś wyjeżdżałam i nie miałam kiedy dodać . ;d Jutro mam wolną sobotę, bo jak na razie niczego nie planuję, więc obiecuję, że coś tu się pojawi!

Patusia. xx

czwartek, 15 sierpnia 2013

Break Your Little Heart 2.

Cały świat dziewczyny runął jak za dotknięciem magicznej różdżki. Teraz już nigdy z nim nie będę... - pomyślała i skierowała swój wzrok na Danielle. Dopiero teraz mogła jej się dokładniej przyjrzeć. Ciemna karnacja, nieskazitelnie gładka skóra twarzy, ciemne, rozwiane loki na głowie. Jej brązowe oczy nadal studiowały sylwetkę Belli. Czuła się z tym nieswojo. Nie lubiła, gdy ktoś zbyt długo się jej przyglądał, głównie dlatego, że z natury była bardzo nieśmiała. Dlatego też nie powiedziała Liamowi o uczuciach, jakie do niego żywiła. Teraz to już nie miało żadnego znaczenia.
- umh... Miło mi cię poznać - powiedziała Bella, wymuszając uśmiech i podając jej dłoń na powitanie. Brunetka ścisnęła ją i szeroko się uśmiechnęła, ukazując rząd prostych, białych zębów.
- Mnie też miło ciebie poznać - oznajmiła, jakby od razu chciała zdobyć sympatię Is. Nie spodobała się Belli. Dziewczyna stwierdziła, że Danielle nie jest partią dla Liama, chociaż jej ocena nie była zbytnio obiektywna przez to, że nadal była zakochana w swoim przyjacielu.
- Chciałem, żebyś była pierwszą osobą, która się o tym dowie - powiedział rozentuzjazmowany Payne.
- Czyżby...
- Coś nie tak? - spytała zaniepokojona brunetka. Jej zachowanie i ciągła obserwacja zaczęły irytowaćIsabellę.
- Nie, wszystko jest absolutnie w porządku. Po prostu jestem zaskoczona takim obrotem wydarzeń - oznajmiła ze sztucznym, ale wiarygodnym dla Liama i Danielle, uśmiechem. - Liam nigdy mi nie mówił o waszej znajomości... - próbowała ukrywać złość, która nią kierowała. Naprawdę starała się nie wybuchnąć.
- Przecież doskonale wiesz, że nie lubię się chwalić.
- Mi mogłeś powiedzieć - stwierdziła. Liam tylko przewrócił oczami i złapał Danielle za rękę. Niby drobny gest, ale i tak złapał zakochaną Bellę za serce. Skoro tak reagowała teraz, gdy się o wszystkim dowiedziała, to jak miała wyglądać przyszłość? Liam i Danielle będą razem, a ona będzie pogrążała się w depresji. Już i tak uważała, że nigdy nie spotka kogoś, kto ją pokocha i będzie chciał się z nią związać na dłuższy okres czasu. Może twierdziła tak przez niską samoocenę? Odkąd pamiętała, uważała się za tą najbrzydszą, najgrubszą i najgłupszą ze swojej rodziny. To zasługa jej rodziny, która zawsze faworyzowała jej starszą siostrę - Emily. Zawsze to ona była najważniejsza; nikt nie poświęcał Belli ani chwili. Dlatego też, gdy skończyła 18 lat, wyprowadziła się do Londynu i zaczęła nowe życie.
- Is, proszę... - zaczął chłopak, jednak Bella od razu mu przerwała.
- Nie, Li. Jest ok. Po prostu... - zawahała się. - Nie, nieważne... Może już pójdę, muszę jeszcze coś załatwić - oznajmiła, wstając. Podeszła do drzwi. Rzuciła ciche: "Cześć". Jednak najbardziej zabolało ją to, że Liam jej nie zatrzymał. Pozwolił jej odejść. Tak, jakby już się dla niego nie liczyła, jakby nie była ważna...

~*~

22 lipca
Dlaczego, Liam? Nie rozumiem, czemu mi nie powiedziałeś? Przynajmniej nie bolałoby mnie to tak bardzo. Nie wiem.. Nie ufasz mi? Wydawało mi się, że mówisz mi o wszystkim. Najwidoczniej się myliłam.
Kiedyś się opamiętam i znajdę kogoś z kim będę szczęśliwa.
Hah, dlaczego ja się oszukuję?

Gdy tylko Bella wróciła do swojego mieszkania, poszła do sypialni i rzuciła się na łóżko. Przepłakała całą noc. Bała się, że przez Danielle straci Liama. Wtedy już jej nawet nie zależało na tym, aby być na miejscu Dan. Chciała jedynie, aby ich związek nie popsuł przyjaźni Isabelli i Payne'a. Nie chciała stracić najważniejszej dla siebie osoby. Gdyby go zabrakło, równałoby się to z jej końcem. Wiedziała, że by się załamała i nie potrafiłaby już dłużej żyć bez jego wsparcia.

Tego samego dnia Liam zadzwonił do niej i poprosił o to, aby przyszła do niego wieczorem. Bella nie miała na to ochoty, ponieważ przeczuwała, że będzie tam też jego dziewczyna, którą w ciągu jednego dnia zdążyła znienawidzić. Zabawne, jak człowiek może się zachowywać przez zwykłą zazdrość. Mimo wszystko zgodziła się.
Wyszła z domu przed godziną dziewiętnastą. Po drodze wstąpiła do sklepu i kupiła kawałek ich ulubionego ciasta czekoladowego. Chciała uszczęśliwić tym chłopaka oraz samej sobie chociaż trochę poprawić humor.
- Jestem! - krzyknęła, wchodząc do domu. Poszła do salonu. Nie było tam Danielle. Zastała tam Liama...i jakiegoś ciemnowłosego chłopaka. Podeszła do Liama i przywitała się, przytulając go. Potem podała rękę brunetowi. - Jestem Bella - uśmiechnęła się. Może to dziwne, ale trochę się speszyła i jej policzki lekko się zaczerwieniły. Nie za bardzo lubiła poznawać nowe osoby, ponieważ nie wiedziała jak ma się przy nich zachowywać.
- Jestem Zayn. Miło mi cię poznać - odwzajemnił uśmiech. Isabella usiadła na przeciw nich.

Znali się zaledwie kilka minut, ale Bella i tak poczuła, że to nie będzie ich ostatnie spotkanie.
Po prostu miała takie przeczucie...

_________________________________
uff... jest.
Przepraszam, że tak długo, ale miałam problemy z Internetem . ;/

Hope you like it. ♥

Patusia . :3
PS Czy każdy, kto to przeczyta, mógłby zostawić komentarz? :c

środa, 31 lipca 2013

Break your little heart.

21 lipca.

Czy musiałam być taka głupia i się w nim zakochać? Przecież doskonale wiem, że nigdy nie będziemy razem. Och, mam dość. Świadomość, że w każdej chwili mogę do niego pójść, porozmawiać, przytulić się do niego i podziękować za to, że mnie wspiera, jest przytłaczająca. Muszę wybić go sobie z głowy. Jednak...to nie jest takie proste. Zwłaszcza, że spotykamy się codziennie.
Nie chcę, aby nasza 15-letnia przyjaźń upadła, bo ja, głupia, zakochałam się w nim. Dlaczego musi być dla mnie taki miły, uprzejmy, pomocny, współczujący? I dlaczego na dodatek musi być taki przystojny? Ech, Liam... Widzisz, co ze mną robisz...?

Isabella zamknęła pamiętnik i odłożyła go na miejsce. Położyła się na łóżku, wpatrując się w sufit. Wzięła głęboki wdech i wypuściła powietrze z płuc.
- Liam, czemu musiałeś mi aż tak zawrócić w głowie? - szeptem spytała sama siebie. W dłoni trzymała telefon. Miała zamiar powiedzieć mu wszystko. Że go kocha, że chciałaby z nim być, ale... bała się. Bała się tego jak on zareaguje. Wiedziała, że dla Liama jest jedynie przyjaciółką. Ba! Najlepszą przyjaciółką. Nie chciała też, żeby uczucie, które do niego żywiła, zniszczyło ich wieloletnią znajomość. W głębi duszy wierzyła, że to jedynie zauroczenie i nie długo jej przejdzie. Chociaż... To zauroczenie trwało już grubo ponad rok, więc raczej nie zanosiło się na to, aby przestała go kochać...
Poczuła wibracje, rozchodzące się od wnętrza jej dłoni po samo ramię. Telefon. Pobieżnie spojrzała na wyświetlacz, za nim nie rzuciła aparatu pomiędzy stos poduszek. Westchnęła i szybko sięgnęła po komórkę. Odebrała i normalnym tonem, mimo że jej serce biło jak szalone, a ona była podekscytowana ze szczęścia, powiedziała tylko: - Hej, Liam.

~*~
Dziewczyna spojrzała na telefon, który zamierzała schować do kieszeni swojego szarego swetra. Znów dzwonił Liam.
- Gdzie jesteś? - spytał, zanim Bella zdążyła cokolwiek powiedzieć. Dziewczyna westchnęła i pokiwała poirytowana głową, mimo iż doskonale wiedziała, że chłopak tego nie zobaczy.
- Przecież rozmawialiśmy dwie minuty temu! - powiedziała, a jej przyjaciel tylko cicho zachichotał. Mimo że Isabella była na niego zła, o to, że dzwoni do niej co 10 minut z prośbami, aby przyszła jak najprędzej do jego mieszkania, to nie potrafiła ukryć tego, że niecierpliwość Liama bardzo ją bawiła. - Mówiłam, że za chwilę będę, tak? - chłopak prychnął i znów stwierdził, że Bella ma się pośpieszyć. Dziewczyna zakończyła połączenie i włożyła telefon do kieszeni. Nie wiedziała, o co chodzi przyjacielowi. Obawiała się najgorszego, ale ton jakim mówił, wcale na to nie wskazywał. Wręcz przeciwnie. Był radosny, co ostatnimi czasy było u niego rzadkością. Tym bardziej, jego zachowanie ją zastanawiało. Nie wiedziała, co o tym wszystkim sądzić. Nie wiedziała też czego spodziewać się po Liamie, który podczas ich rozmów telefonicznych był niezwykle tajemniczy i nie chciał wyjaśnić Belli swojego zachowania.

Dokładnie 15 minut później dziewczyna znalazła się pod domem przyjaciela. Cieszyła się, że reszta drogi minęła jej bez żadnych telefonów od Liama. Mimo że był środek lata, dzień był nadzwyczaj chłodny, więc nie czekając na nic, Bella, jak zwykle, weszła do środka bez pukania. Od razu usłyszała czyjś śmiech. Nie należał on do Liama. Należał do dziewczyny. Zrobiło jej się słabo. Sama do końca nie wiedziała dlaczego. Przecież to nic jeszcze nie oznaczało. Dalej mogła się łudzić, że chłopak spojrzy na nią inaczej niż na zwykłą przyjaciółkę. Najlepszą przyjaciółkę, dodajmy. Podążyła za głosami i dotarła do salonu. Liam spojrzał na nią i jeszcze bardziej się rozpromienił, choć wydawało się to niemożliwe. Podszedł do niej i przytulił na przywitanie. Nie było w tym nic dziwnego, zawsze tak robili. Jednak... nie był on taki jak zwykle. Gdy chłopak objął Isabellę ramionami, natychmiastowo się spiął i po krótkiej chwili puścił ją, dodając: - Hej, dobrze, że już jesteś.
Bella była zaskoczona jego zachowaniem. Może wpływ na nie miała ta dziewczyna, która siedziała na kanapie i uważnie przyglądała się wszystkiemu, co Bella robiła.
- Więc... dlaczego tak szybko miałam tutaj dotrzeć? - spytała, siadając w fotelu na przeciw kanapy, na której siedział Liam i ta dziewczyna.
- Is - tylko Payne się tak do niej zwracał. Nikt inny nigdy nie wpadł na to, aby tak zdrobnić imię Isabelli. I wcale jej to jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Gdy Liam się tak do niej zwracał, czuła się wyjątkowo. Tylko to się liczyło. - poznaj Danielle, moją nową dziewczynę - oznajmił z szerokim uśmiechem na ustach. W tamtej chwili Bella poczuła jak jej serce rozpada się na milion małych kawałeczków...

_________________________________________
HEEEEEEELLO EVERYBODY! <3
Boże, przepraszam, że musieliście czekać prawie miesiąc. Blokada pokonana, mam kilka nowych pomysłów. ;3 Generalnie u mnie nie jest za dobrze, ale to mój prywatny problem nie będę Was tym zamęczać.
Mam nadzieję, że nie jest za krótki. Chociaż i tak wiem, że jest, bo wiem, że stać mnie na więcej . :C

Jak sądzicie, co stanie się dalej w tym fan-fiction? ;)

Patusia . x
PS Tytuł nawiązuje do piosenki All Time Low - Break Your Little Heart. Może to Was naprowadzi na dalszy ciąg mojego ff. NIC WIĘCEJ NIE ZDRADZĘ . <3

sobota, 6 lipca 2013

Zmiany.

Stwierdziłam, że tamten wystrój na blogu już mi się znudził, więc postanowiłam wszystko zmienić XD #działampodwpływemchwili . Także teraz możecie podziwiać moje dzieło i sami stwierdzić czy Wam się podoba :p Ja jestem zadowolona. W końcu po ponad roku tamtego szablonu, czas na małe zmiany, c'nie? :3

So... Miłego wieczoru. ;)
Patusia. x

PS Staram się coś napisać. ;3333
PS2 Czy ktoś miałby ochotę czytać opowiadanie o Niamie i Larrym? Jeśli tak to kliknijcie w ankietę, bo nie wiem czy szukać czytelników gdzie indziej, czy Wy bylibyście zainteresowani . <33
PS3 Mówiłam już, że Was bardzo kocham? ♥♥♥

piątek, 5 lipca 2013

Sorry.

Hej kochani. ;3

Już na starcie chciałam Was BAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAARDZO MOCNO PRZEPROSIĆ za to, że nic nie dodałam przez ostatnie 2 miesiące . ;/ Niestety... Nie mam pomysłów, a nikt mnie tu nie wspiera już, tak więc stąd ten mały przestój. Cały czas jestem w trakcie przepisywania do Worda mojego opowiadania o Niamie. Mam już 26 stron(jeszcze nie przepisałam wszystkiego) , ale nadal nie jestem pewna czy umieścić je w Internecie. Już było na próbę i nic z tego nie wyszło, bo nikt nie czytał. ;///
Chyba powoli się wypalam, bo tak jak kiedyś siadałam i pisałam, tak teraz nie mogę sensownie skleić zdania. Niby mam kilka pomysłów, ale nie wiem jak ubrać to w słowa. Zresztą - nie wiem co się ze mną dzieje ostatnimi czasy. ;d
Mam w zanadrzu kilka rozpoczętych opowiadań, ale nie mogę ich dokończyć. Tak jakby ktoś po prostu wziął sobie moje pomysły i wenę twórczą. ;c

Dziękuję wszystkim tym, którzy mimo wszystko zaglądają tu, aby zapewne sprawdzić czy pojawiło się coś nowego. Wiem, że pewnie Was strasznie zawiodłam, ale cóż...w zasadzie to nie jest moja wina (albo jest?).

Cóż... W każdym bądź razie, teraz chcę Wam życzyć wspaniale spędzonych wakacji!!

Postaram się coś napisać, ale nic nie obiecuję, bo nie wiem jak to wyjdzie ;/

See ya soon, Patusia. <3

środa, 1 maja 2013

♥ . One year . ♥

OH MY GOD.....!!!! *-*
To już rok. Dokładnie rok odkąd założyłyśmy z Pacią bloga! ♥
Szybko przeleciało. ;o
Ehh... Wtedy miałyśmy taką zajawkę na pisanie. Ja nadal mam, Pacia może trochę mniejszą, ale cóż... mniejsza o to . ;)
Może trochę o liczbach na naszym blogu:
a) mamy 62.848 wyświetlenia
+ najlepszy miesiąc - 8228 wyświetleń (listopad 2012)
+ najlepszy dzień - prawie 800 wyświetleń
+ najwięcej wyświetleń ma Special love cz.1 autorstwa Paci - 438
b) mamy 34 obserwatorów, którym bardzo dziękuję . <3
c) łącznie napisałyśmy 41 opowiadań i one-shot'ów .
d) zaraz po Polsce(54402) najwięcej wyświetleń odnotowano w Stanach Zjednoczonych(2108) i Rosji(316)
e) 4 autorki - Patusia, Cath(pisząca w wolnym czasie), Pacia(nieudzielająca się jak na razie) oraz Nacia(również pisząca w wolnym czasie); była tu też Agata(pisałam już o tym) i Natalia(która napisała jedno opowiadanie).
f) nasze posty skomentowaliście 689 razy :)

DZIĘKUJĘ WAM ZA WSZYSTKO ♥

Marzę o tym, żeby ten blog trwał jak najdłużej, żeby Pacia znów tu pisała, żeby nasze posty Wam się podobały, żebyście komentowali, żeby było dużo wyświetleń(takie nierealne . :C) oraz żebym ja osobiście miała dużą frajdę z pisania tutaj . :)

Myślę, że przydałby się jakiś kontakt ze mną lub resztą dziewczyn, więc:
e-mail: imaginy@onet.pl

Patusia:
GG - 28589970

Pacia:

Cath:

Nacia:

(resztę dziewczyny najwyżej same uzupełnią, bo nie wiem czy mogę..)

Jeszcze raz dziękuję . <3
Patusia . 

sobota, 20 kwietnia 2013

Change My Mind: Part 11.

1 lutego, godz. 19:30.
- Nie możesz patrzeć! - krzyknąłem oburzony, kiedy Harry po raz kolejny chciał ściągnąć chustkę, którą miał zawiązaną na oczach. Louis wymyślił, że to będzie impreza niespodzianka. Mieli tam być wszyscy - rodzina solenizanta, nasi znajomi. Jednak... Hazz i Lou mieli się na niej bawić tylko do północy. Później Tomlinson wymyślił coś specjalnego, o czym nie chciał nikomu powiedzieć. Sekret miał pozostać sekretem. Do czasu... - Hazz... ZOSTAW TO I SIEDŹ NORMALNIE. Dzisiaj są twoje 21 urodziny, a zachowujesz się gorzej niż Lux, gdy miała 2 latka.
- Dobrze, mamo - odparł chłopak i poprawił się na siedzeniu. Jak ten czas szybko leci. Dopiero byliśmy w XFactorze, a już minęło prawie 5 lat odkąd tworzymy zespół. Harry i Louis są razem; ja i (t.i) się pobieramy, a Liam i Danielle spodziewają się bliźniaków. Lepiej być nie mogło.
Uśmiechnąłem się pod nosem i objąłem Harry'ego ramieniem. - Zaraz będziemy na miejscu, nie martw się - stwierdziłem, czując jak drży.
- Na pewno mnie nigdzie nie wywieziecie, nie zabijecie, a potem nie zakopiecie? Wiem, że potrafię być dupkiem i mocno daję wam wszystkim w kość, więc nie zdziw... - zatkałem mu usta dłonią.
- Irytujesz mnie - oznajmiłem i odsunąłem rękę od jego twarzy. On tylko uśmiechnął się i złapał moją drugą rękę, która nadal spoczywała na jego prawym ramieniu.
- Taka rola przyjaciół, nie? - powiedział i oboje się zaśmialiśmy.

1 lutego, godz. 20:15.
- Niall, mogę już? - spytał podekscytowany Harry. Odnosiłem wrażenie, że będę miał go dosyć na kolejne kilka dni. Hazz naprawdę zadawał zbyt dużo pytań. A podobno to ja dużo gadam.
- Jeszcze chwila - powiedziałem i popchnąłem duże drzwi prowadzące do wynajętej przez Louisa sali. Była udekorowana niebiesko-różowymi balonami i tego samego kolory serpentynami. - Już - oznajmiłem i odwiązałem chustkę.
Gdy wszyscy wbiegli do sali, krzycząc: "Niespodzianka!", Harry przyłożył dłoń do ust w celu ukazania swojego zachwycenia.Widziałem, że do jego oczu napłynęły łzy. Uśmiechnąłem się na ten widok.
- Dziękuję - wyszeptał i mnie przytulił.
- Nie mi powinieneś dziękować - poklepałem go po plecach, a on odsunął się ode mnie. Wskazałem na scenę, która znajdowała się na drugim końcu sali. Stał na niej Louis z Ed'em Sheeran'em. Tommo pomachał swojemu ukochanemu. Hazz uśmiechnął się. Ed spojrzał na Dan'a i skinął głową, żeby oznajmić mu, że może zacząć grać. Chwilę po tym usłyszałem kolejne akordy grane przez naszego gitarzystę.
- Pamiętasz ją, Curly...? - spytał Louis, a zaraz potem Ed zaczął śpiewać:

Another day another life 
Passes by just like mine 
It's not complicated 

Another mind 
Another soul 
Another body to grow old 
It's not complicated 

Skierowałem swój wzrok na Harry'ego. Kiedy Louis zaczął drugą zwrotkę, po jego twarzy zaczęły spływać łzy, ale mimo to się uśmiechał. Poruszał ustami, śpiewając razem ze swoim chłopakiem. Wyglądał uroczo.
Gdy nasi przyjaciele skończyli swój występ, Harry podbiegł do Louisa i zarzucił mu ręce na szyje. Wiedziałem, że coś mówi, jednak byłem za daleko, żeby cokolwiek usłyszeć. Podszedłem do (t.i), która stała obok sceny i pocałowałem ją na powitanie.
- Byli niesamowici - oznajmiła, a ja przytaknąłem. Uśmiechnąłem się i objąłem ją ramieniem. Ruszyliśmy w stronę solenizanta, aby ofiarować my drobny prezent. Doskonale wiedziałem, że nie lubi, gdy wydaje się na niego zbyt duże pieniądze; nie lubił dostawać, bo wolał dawać coś od siebie innym. Nie był materialistą, tak jak opisywały go wszystkie tabloidy.
Gdy w końcu dopchaliśmy się do Harrego i Louisa, zauważyłem że stoją, wpatrując się w siebie oraz, że młodszy chłopak trzyma już jedną torbę - pewnie tą z koszulkami i naszyjnikiem. Nie rozumiałem dlaczego nadal tak stoją. Nagle Boo złapał Harry'ego za ręce i zaczął: - Hazz... Wiesz jak bardzo cię kocham, prawda? Na pewno wiesz.... Mówiłem ci to już z milion razy i możesz się liczyć z tym, że powiem ci to jeszcze kolejny milion - w tym miejscu obaj się zaśmiali. - A wiesz, co kocham w tobie najmocniej? Kocham twoje zielone oczy, twoje loki i twój uroczy uśmiech. Kocham to, że zawsze budzisz mnie pocałunkiem. Kocham to, że nigdy nie pozwalasz mi się smucić. Kocham cię, mimo że nie umiesz gotować i wypominasz mi moje bałaganiarstwo. Kocham cię za to, że uwielbiasz moje siostry. Kocham cię za to, że jesteś sobą w każdej sytuacji. I mimo, że musimy się ukrywać... - przerwał na chwilę. Nie tracąc z Stylesem kontaktu wzrokowego, uklęknął na jedno kolano i wyjął z marynarki małe pudełeczko. - Dzisiaj jest nasza pierwsza rocznica, Twoje urodziny. Wiem, że to może zbyt wcześnie na tak ryzykowny krok, ale nie mam wątpliwości i chcę być z tobą na zawsze. Więc... wyjdziesz za mnie? - znów przerwał, czekając na reakcje Harry'ego. Młodszy uklęknął przed nim, zarzucił mu ręce na szyję i powiedział: - To ja miałem to zrobić, Lou - po czym pocałował swojego ukochanego. Na sali rozległy się gromkie brawa, które zapoczątkowałem.

12 marca, godz. 14:28.
- Boże, Lou... Nawet nie wiesz jak się boję - stwierdziłem, pokazując mu moje trzęsące się ze stresu dłonie.
- Niall, przecież nic się nie stanie - stwierdził i podał mi marynarkę.
- Nie wierzę, że za godzinę ma brać ślub...
- Więc chyba musisz w końcu uwierzyć, Ni - powiedział, po czym oboje na chwilę zamilknęliśmy.
- Dzięki Boo.
- Za co?
- Za wszystko, Louis. Za wszystko.

Godz. 16:00. Katedra św. Jerzego, Londyn.
*narracja trzecioosobowa*
On stał przy ołtarzu, czekając aż jego ukochana zajmie miejsce obok niego. Ona ostatni raz poprawiła swój welon i weszła do kościoła razem ze swoim ojcem., który po raz ostatni powtórzył jej: Kocham Cię (t.i). Uśmiechnęła się do niego i podeszła do blondyna, który ścisnął jej dłoń, dodając jej w ten sposób odwagi.
~*~
- Ja Niall biorę Ciebie (t.i) za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci - posłał jej uśmiech.
- Ja (t.i) biorę Ciebie Niall'u za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.

Wymienili się obrączkami, które miały zapieczętować ich małżeństwo. Potem pan młody pocałował pannę młodą, a ich najbliżsi zaczęli wiwatować na ich cześć.

Noc, 12/13 marca.
Chłopak siedział przy stole obok swojej żony. Byli już po pierwszym tańcu oraz po posiłku. Nadeszła pora na przemówienia świadków.
- Może najpierw ty, Lou? - spytał Niall, a jego starszy kolega wstał i wyciągnął z kieszeni małą karteczkę.
- Skoro muszę... - odchrząknął i zaczął - panie i panowie, chłopcy i dziewczęta. Może zacznijmy od oklasków na cześć naszego nowo upieczonego małżeństwa - na sali rozległ się głośny aplauz. - Trochę trudno mi przemawiać z tego powodu, że robię to pierwszy raz, ale mam nadzieje, że nie zrobię z siebie błazna. Ale... Może skończę już opowiadać o takich pierdołach - wśród gości przeszedł szmer rozbawienia. - Niall, jesteś moim najlepszym kumplem. Mam nadzieje, że wiesz w co się wpakowałeś. Małżeństwo to nie lada wyzwanie. Wiem, że będziecie się kłócić, wyzywać. Będzie dużo płaczu i nie raz wylądujesz na kanapie albo u mnie i Hazzy. Jednak... mam nadzieje, że przezwyciężycie wszystkie problemy. Co najważniejsze - mam nadzieje... Ba! Wiem, że będziecie wspaniałymi rodzicami. Kwestie dzieci uzgodniliśmy za was, bo wszyscy z zespołu chcą być wujkami po raz kolejny, wasi rodzice na pewno chcą być dziadkami, a Jeffrey i Naomi z pewnością cieszyliby się z młodszego kuzynostwa - państwo młodzi się zaśmiali. - Cóż... Nawiązując do tematu... Wiem, że kochasz (t.i), a ona kocha ciebie. Jesteście dla siebie stworzeni; po prostu idealni. Tak jak wasza piosenka. Pamiętacie "Change My Mind"? To przecież od niej wszystko się zaczęło. Niall? Zaśpiewasz ją z nami? - wskazał na zespół oraz Zayn'a, Liam'a i Harry'ego, którzy stali na scenie. Blondyn spojrzał na swoją żonę, która szeroko się uśmiechnęła i kiwnęła głową na jego przyjaciół.
- Ale nie pamiętam tekstu... - stwierdził Niall, przeciskając się pomiędzy stolikami.
- Jasne... To dlatego śpiewasz ją prawie codziennie? - spytał Louis.
- Co..? Skąd wiedziałeś...?
- Nie wiedziałem, sam się przyznałeś - właśnie w tej chwili. W zasadzie... możemy zaczynać. Rozpisałem tekst na naszą piątkę, nie pogniewasz się Ni.? - spytał Tomlinson.
- Nie, no co ty... - powiedział Horan, gdy z głośników popłynęła muzyka.



~*~

Zayn: 
Stay for the night
I'll change my mind.

___________________________________________________________________

ROZWALIŁAM. CAŁĄ. KOŃCÓWKĘ. #nielubiętego .;/
Przepraszam, że tak długo czekaliście. Zaniedbuję was, przepraszam jeszcze raz. :c
Z kim następne opowiadanie? Wymyślać coś od samego początku czy wziąć coś, co mam już prawie napisane?
+ Agata nie będzie już tutaj pisać, jakiś czas temu usunęłam ją z panelu współtwórców. Czemu? Bo w moim odczuciu chciała sobie zrobić reklamę. #sorrynotsorry . 

Patusia. x
PS Mogłoby tu być chociaż z 7 komentarzy? Please? xx

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Change My Mind: Part 10.

Następny dzień.
Wpadłem do mieszkania mojej kuzynki i (t.i) jak oszalały. Nawet nie zadzwoniłem dzwonkiem. Po prostu chciałem się z nią jak najszybciej przywitać. Porozmawiać. O tym, co było kiedyś oraz o tym, co może się zdarzyć. Chciałem ją przytulić, pocałować...tak jak dawniej.
- Niall...? - Lottie była zaskoczona, nie uprzedziłem jej o mojej wizycie. Stała w kuchni z rękoma zamoczonymi w zlewie napełnionym wodą. Wzięła ręcznik i wytarła dłonie, opierając się o kuchenną wyspę. - Co ty tu robisz? - dokończyła, wpatrując się we mnie. Doskonale wiesz, Lott... - Z resztą... Po co pytam? - westchnęła, odpowiadając sobie sama. - Siedzi na górze. Chyba wiesz gdzie, prawda? - nie usłyszała odpowiedzi, bo biegiem rzuciłem się ku schodom. Wbiegłem po nich, omijając co trzeci stopień. Chwilę później znalazłem się pod pokojem zajmowanym przez (t.i). Półtora roku - powtórzyłem sobie. - Nie napalaj się tak, może już kogoś ma... - ostrzegłem się w myślach.
Delikatnie zapukałem do drzwi. Usłyszałem ciche - proszę. Ostrożnie nacisnąłem klamkę, jakby bojąc się, że zaraz się obudzę i to wszystko zniknie, okazując się tylko pięknym snem.
(T.i) odwróciła głowę i obdarzyła mnie szczerym uśmiechem. Wstała z krzesła, na którym siedziała i podeszła do mnie. Po za tym, że trochę urosły jej włosy, nic się nie zmieniła. Staliśmy w ciszy, wpatrując się w siebie. Tak bardzo tęskniłem... Po chwili (t.i) przytuliła mnie, kładąc głowę na moim ramieniu. Objąłem ją i pozwoliłem sobie zatracić się w marzeniach.
- Przepraszam - szepnęła.
- To ja powinienem cię przepraszać, przecież nalegałem.
- Ale to ja cię zostawiłam... A wszystko, co mówiła Lottie było prawdą - odsunęła się ode mnie, żeby móc spojrzeć w moje błękitne oczy. - Tylko nie wyobrażałam sobie tego, że moglibyśmy być razem...
- A teraz...? Myślisz, że moglibyśmy spróbować...? - spytałem cicho, bo bałem się, że zabrzmi to tak jak wcześniej - zbyt nachalnie.
Oczy (t.i) zaszkliły się, a zamiast opowiedzieć wpiła się w moje usta, obdarzając najsłodszym pocałunkiem na świecie. Dała mi do zrozumienia, że odpowiedź jest twierdząca.
- but baby if you say, you want my to stay... stay for the night... - zanuciłem, gdy się od siebie odkleiliśmy.
- I'll change my mind - dokończyła (t.i) i przygryzła moją dolną wargę, po czym znów mnie pocałowała...

2 lata później...
- Louis, mieliśmy kupić obrączki, a nie chodzić po sklepach i szukać jakichś badziewnych koszulek... - jęknąłem, po raz kolejny spoglądając na zegarek. Dochodziła 15, a o 16:30 byłem umówiony z (t.i) na przymiarkę garnituru. Nigdy nie sądziłem, że będzie tyle zachodu z organizacją ślubu...
- To nie są jakieś koszulki. To są koszulki, na których podpisali się członkowie ulubionego zespołu Hazzy! Musze je zdobyć, Niall! Muszę! - wrzasnął podekscytowany Boo Bear. No tak... Ulubiony zespół Harry'ego. Zrozumiałem, że chciał mu je kupić na urodziny, które miał za kilka dni. Był taki zadowolony z tego pomysłu... Mogłem się założyć, że bez skrupułów wyrwałby je małemu dziecku, byle tylko je zdobyć i sprawić, że Harry będzie szczęśliwy. Dla swojego chłopaka zrobiłby absolutnie wszystko. Owszem, byli razem. W urodziny Stylesa miała wypadać ich rocznica. Podwójny prezent? Sprytne... - pomyślałem i uśmiechnąłem się pod nosem. Zbyt dobrze znałem Louisa, żebym mógł stwierdzić to tylko rzecz materialna. Doskonale wiedziałem, że przygotuje dla Harry'ego coś specjalnego; coś czego Lokaty nigdy nie zapomni. Zastanawiało mnie jedno - dlaczego są razem rok, skoro mieli się ku sobie od początku powstania zespołu? Nie chciałem się wtrącać, to były ich prywatne sprawy. - Idziesz, Niall? - spytał Louis, a ja zauważyłem, że stoję na środku centrum handlowego, popychany przez przypadkowych ludzi. Zarumieniłem się i podbiegłem do mojego przyjaciela. Złapał mnie za rękaw i pociągnął w stronę sklepu, w którym miał kupić koszulkę dla Hazzy.
Rozejrzeliśmy się po pomieszczeniu, nigdzie nie widząc poszukiwanych T-shirtów.
- Przepraszam bardzo - zaczął Louis, podchodząc do napotkanego pracownika sklepu - czy dostanę może jeszcze koszulki z podpisami chłopaków z Coldplay?
- Proszę spytać o nie przy kasie.
Szatyn rzucił ciche: dziękuję i pobiegł do kasy. - Dzień dobry, czy są jeszcze te koszulki z podpisami? - spytał szybko.
- Zdążył pan - oznajmiła sprzedawczyni z szerokim uśmiechem na twarzy; wydawała się całkiem miłą osobą. - Zostały nam ostatnie dwie.
- Poproszę obie! - powiedział szczęśliwy Lou i odwrócił się do mnie, podnosząc kciuki do góry, obdarzając mnie pełnym zadowolenia uśmiechem.
- Zapakować? - spytała dziewczyna stojąca za ladą. Louis skinął głową i podał jej pieniądze. Odebrał siatkę z zapakowanymi ubraniami i ruszył w moją stronę. Gdy już do mnie podszedł, objąłem go ramieniem.
Wszyscy klienci sklepu spojrzeli na nas, jakbyśmy się tam co najmniej obściskiwali. Zaśmiałem się cicho. - Zadowolony? - Louis tylko się uśmiechnął. - Skoro tak... To teraz idziemy po obrączki. (t.i) mnie zabije, jeśli ich nie kupimy - stwierdziłem.

Godzinę później...
- A te? - spytałem po raz kolejny przyjaciela, tym razem wskazując na srebrne obrączki. Wzruszył ramionami i ruszył w stronę gabloty z naszyjnikami.
- Patrz! Jak myślisz, podobałby się Harry'emu? - pokazał palcem wskazującym na wisiorek, który można było podzielić na dwie połowy. - Czy można na nim coś wygrawerować? - zwrócił się do sprzedawczyni.
- Chodzi o dedykację? Oczywiście, ale będzie trzeba dopłacić - stwierdziła kobieta w średnim wieku.
- Cena nie gra roli - oznajmił Lou i spojrzał na mnie. - Wybrałeś już jakieś?
- Myślałem, że mi pomożesz... - powiedziałem i przeczesałem palcami swoje włosy. Tommo objął mnie ramieniem i oznajmił: - Mogę się założyć, że jakich obrączek byś nie wybrał (t.i) i tak będą się podobać. Przecież nie chodzi o nie, ale o całą ideę ślubu...
- Co mamy na nim napisać? - przerwała mu sprzedawczyni, trzymając w dłoni notes i długopis. Louis otrząsnął się.
- Aa... Tak. Czy mógłbym sam pani to zapisać? Nie chciałbym, żeby mój przyjaciel usłyszał... - Louis przecież mu nie powiem... - pomyślałem, ale nie nalegałem. Skoro to miała być niespodzianka, to miała nią pozostać do końca. - Proszę - oddał kobiecie długopis i odwrócił w jej stronę notes. Uśmiechnęła się do niego. - Kiedy będę mógł go odebrać? - ustalił z nią godzinę odbioru naszyjnika i znów skierował swój wzrok w moją stronę. - Więc...? Które bierzemy? - wskazałem na złote pierścionki, na których można było również coś napisać.
Po ustaleniu wszystkich formalności, takich jak rozmiary obrączek i godziny odbioru, wyszliśmy z Tomlinsonem od jubilera i skierowaliśmy się w stronę miejsca parkingowego, gdzie mój przyjaciel zostawił samochód. Pośpieszałem go, bo nie chciałem się spóźnić na spotkanie z (t.i). Zostało nam nie całe 20 minut. Nie wierzyłem w to, że zdążymy przejechać pół Londynu o tej godzinie. Nie zdążymy... - pomyślałem.
- Louis, szybciej! - powiedziałem.
- Szybciej nie mogę. Chyba, że chcesz, żeby mnie zatrzymali i wlepili mandat. Wtedy spóźnisz się jeszcze bardziej. Napisz do (t.i) i powiedz, że troche sie spóźnisz...

45 minut później...
- Niall! Dłużej się nie dało? - spytała (t.i), gdy tylko wszedłem z Lou do sklepu.
- Przepraszam, skarbie - przytuliłem ją i delikatnie pocałowałem. - Korki...
- Dobra, już nie przepraszaj. Masz - podała mi wieszak, na którym wisiał czarny garnitur - idź przymierz.
Posłusznie poszedłem w stronę przebieralni. - Oh, Niall...? - odwróciłem głowę. - Kocham Cię - usłyszałem i uśmiechnąłem się. Tak, ona będzie idealną żoną.

_______________________________________

Hej Kochani. <3
Przepraszam, że tak długo. Nad tym rozdziałem siedziałam trzy dni (taki jakiś długi wyszedł o.O), a i tak wydaje mi się nieciekawy. W następnym planuję zakończyć to opowiadanie.


U was również padał/pada śnieg? -.- Za taką wiosnę to ja serdecznie dziękuję.... ;d
PRZECZYTAŁEŚ = SKOMENTUJ bo post widzi ok.40 osób, a skomentują dwie... ;/



Patusia. xx

niedziela, 31 marca 2013

:)

Chcę Wam życzyć wesołych świąt Wielkiej Nocy ♥
Trochę późno, ale zawsze lepiej niż wcale . :3
+ rozdział pojawi się dzisiaj wieczorem ewentualnie jutro. Przepraszam, że musicie na niego tak długo czekać . :C

Patusia. xx

piątek, 22 marca 2013

Change My Mind: Part 9.

Podjechałem pod dom (t.i). Czułem jak trzęsą mi się ręce. Wziąłem kwiaty, które dla niej kupiłem i wysiadłem z samochodu. Niepewnym krokiem ruszyłem w stronę wejścia. Zapukałem do drzwi, które chwilę później się otworzyły.
- Niall, mówiłam Ci...
- Proszę. Nie mów, że nam nie wyjdzie. Spróbujmy. Chociaż miałoby to trwać jeden dzień.
- Właśnie tego się boję. Ja... nie nadaję się do związku.
- To on nie był zbyt dojrzały, żeby móc określać się mianem twojego chłopaka.
- Co...? Skąd...?
- Lottie mi opowiedziała. Wiem, że nie chcesz, żeby było jak wcześniej, ale z tego powodu nie możesz być zawsze sama! - podałem jej bukiet. - Są dla ciebie. Zależy mi na tobie. Kocham cię i nie przestane, a jeśli mnie odrzucisz, nie pozbieram się po tym... - oznajmiłem. (T.i) zarzuciła mi ręce na szyję, przytuliła się do mnie i szepnęła: - dziękuję - wtedy pocałowałem ją po raz trzeci. Po chwili odsunęła się ode mnie na krok. Uśmiechnęła się blado. - Nie teraz Niall. Kiedyś na pewno, ale nie teraz... - szepnęła. - przepraszam - dodała i zamknęła drzwi, znów zostawiając mnie samego, całkowicie zaskoczonego.


Nie ma Cię gdy moje życie spada w dół i
Nie ma Cię gdy wszystko łamie się na pół 
Ale kocham Cię, kocham, wciąż Cię kocham kur...
I nie znam już innych słów
To jest zbyt trudne *


Półtora roku później.
(T.i) wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Nie miałem z nią żadnego kontaktu. Wiedziałem, że ułożyła sobie życie. Była zaradną dziewczyną, na pewno sobie poradziła. W przeciwieństwie do mnie. Nie potrafiłem się "odkochać". Może inaczej... Nie potrafiłem zapomnieć o (t.i) i pokochać kogoś innego równie mocno. To bolało, a ja wiedziałem, ze tylko ona umiałaby sprawić, że ból byłby mniejszy...

Miesiąc później, koncert w Cardiff.
- Jak się bawicie?! - krzyknął Zayn, a hala znów zaniosła się wrzaskami i piskiem naszych fanów. Tak, Directioners są zdecydowanie najlepsi. - Uznaję to za odpowiedź twierdzącą - zaśmiał się Mulat  Spojrzałem po widowni. Tyle osób przyszło, żeby obejrzeć nas na żywo. Niesamowite. Moją uwagę przykuł transparent z napisem: "Larry forever". Uśmiechnąłem się do siebie i pokazałem go Louisowi i Harremu, którzy spojrzeli na siebie i zgodnie pokiwali głowami, szeroko się uśmiechając.
- A teraz utwór napisany przez Nialla! Summer love...

"Dzień po tym jak (t.i) dała mi kosza, zadzwonił Simon z propozycją nagrania demo piosenki, którą razem napisaliśmy. Wtedy stwierdziłem, żeby dał nam jeszcze trochę czasu. Myślałem, że jeszcze wszystko się ułoży. Ale oczywiście nie wyszło.
- Nie! Nie nagram tego sam! To jest moja i jej piosenka. Póki ona nie nagra ze mną tego demo, nie będzie to twój utwór. Przykro mi - stwierdziłem stanowczo, gdy Simon nalegał, żebym sam wykonał utwór, kiedy wszystko wyszło na jaw.
- Niall, musimy się za to zabrać. Niedługo nagrywamy. Musimy mieć jakiś materiał... - powiedział, wyraźnie poirytowany.
- Nie. Przekonasz ją-zaśpiewam. Nie uda ci się - trudno. Twoja strata - oznajmiłem i podniosłem się z miejsca. Ruszyłem w stronę wyjścia. Na odchodne rzuciłem jeszcze tylko: - powodzenia Simon..."

Jak widać - nie udało mu się. Tak też na naszej płycie nie znalazła się NASZA piosenka.

Po koncercie, podpisywanie płyt.
- Jak się nazywasz, skarbie? - spytałem, nie podnosząc wzroku.
- Horan, nie wydurniaj się, ok? - usłyszałem. Ten głos. W pierwszej chwili naprawdę nie mogłem uwierzyć. Moje oczy momentalnie powędrowały ku górze i napotkały najsłodszy uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałem. Znałem go aż za dobrze. (t.i).
- Przyjechałaś - stwierdziłem, czując jak się rozpływam. Do moich oczu napłynęły łzy szczęścia.
- Jak widać. Podpiszesz mi się? - spytała, wskazując na płytę. Otrząsnąłem się.
- Tak, tak. Pewnie. Proszę - powiedziałem, podając jej CD. - Miło Cię było znowu spotkać.
- Mam nadzieje, że to nie jest nasze ostatnie spotkanie - rzuciła, za nim odeszła od stolika. Spojrzałem na nią, gdy wychodziła, totalnie ignorując inne fanki. W tamtej chwili liczyło się tylko to, że (t.i) wróciła. I znów pomyślałem, że może jednak COŚ z nas będzie...

_______________________________________________________
* Pezet - Spadam

Eloszkii. ♥
Przepraszam, że musieliście czekać 2 tyg prawie... :c Ogl to ten "rozdział" zalegał w kopiach roboczych już prawie tydzień, ale jestem leniwa i nie chciało mi się go skończyć ;x I MAM NADZIEJĘ, ŻE WAM SIĘ SPODOBAŁ.

Ostatnio wspominałam o tym nagraniu. Na razie go nie dodam, bo muszę nagrać to jeszcze raz, bo słabo słychać. Może następnym razem podam wam link. :3
Btw oglądaliście AAoOD 2 ? *-* Jaram się tym! ♥ Najlepsza jest piosenka o łyżkach, tag. ;)

Patusia. xx
PS - Następny dodam albo w niedzielę(nie liczcie na to, bo się nie wyrobię), albo dopiero w przyszłym tygodniu ;**
PPS - KOCHAM WAS ♥♥♥

niedziela, 10 marca 2013

Change My Mind: Part 8

Podjechaliśmy pod budynek, w którym mieściło się biuro Simona. Chwilę później siedzieliśmy z Cowell'em przy okrągłym stole, omawiając naszą piosenkę.
- Myślę, że jutro bądź pojutrze będziemy mogli nagrać demo i sprawdzić jak wyjdzie - stwierdził.
- Świetnie. Zadzwonisz jeszcze i domówimy szczegóły, prawda? - spytał Niall. Siedziałam cicho. Nie odzywałam się, bo uważałam, że Irlandczyk sam wszystko załatwi z wujkiem Simonem.
- Pewnie, tak jak zawsze - obdarował nas promiennym uśmiechem. Zwrócił się do mnie. - Jednak się dogadaliście?
- Jakoś nam się udało - stwierdziłam.
- Nie byłaś zbyt optymistycznie do tego nastawiona...
- Ale zmieniłam zdanie na jego temat.
- I'll change my mind... - szepnął Niall. Spojrzałam na niego. Piosenka idealna. O nas.
- Czego się tak szczerzysz? - spytałam obojętnie blondyna, który siedział uśmiechnięty od ucha do ucha. Po tym jak zadałam mu pytanie, zamknął buzie. Chciał coś powiedzieć, ale zachowywał się tak jakby nie mógł wymyślić nic sensownego.
- No... W takim razie - stwierdził Simon. - Do zobaczenia niedługo - uśmiechnął się. Wstałam i ruszyłam w stronę wyjścia, nie patrząc na Nialla. Kiedy weszłam w długi korytarz, prowadzący na zewnątrz, chłopak złapał mnie za nadgarstek. Odwróciłam się. Staliśmy tak blisko siebie, że aż mnie to przerażało. Irlandczyk splótł nasze palce. Wiedziałam, że trochę się waha, przed tym, co zamierzał mi powiedzieć. W końcu zaczął półszeptem:
- (t.i)... Kocham Cię.
- To się nie uda... - stwierdziłam, a on trochę poluźnił uścisk. - Przepraszam... - wyszłam z biurowca, zostawiając blondyna samego. Zaskoczonego i zranionego.

*NIALL*
- Spróbuj ją przekonać... - błagałem Lottie przez telefon. Kolejną godzinę płakałem do słuchawki, bo ona była teraz w Manchesterze.
- (t.i)... Ona... - zaczęła dziewczyna. - Pewnie boi się, że przejdzie przez to, co kiedyś ze swoim poprzednim chłopakiem.
- Pojadę do niej - stwierdziłem. Dziwne, że wcześniej na to nie wpadłem. Zanim się rozłączyłem, usłyszałem od Lottie: - Pamiętaj, ona czuje to samo.

_______________________________________________________

Przepraszam, że takie krótkie, ale nie mam weny jakoś ostatnio. I mogłabym cały czas spać. :d
Teraz zależy od was:
Niall ma być z (t.i) czy ona ma go spławić? 

Chcecie usłyszeć jak śpiewam WMYB? Nie no, co ja piszę. Tego nikt nie chce usłyszeć. xd

Patusia. xx

wtorek, 5 marca 2013

My amazing story. part 2.

Wiem, że już pewnie zapomnieliście o tym, że istnieję, ale no... :<




-Wiesz, że jesteś niesamowita?- zaczął w końcu, wybudzając mnie z głębokich przemyśleń na nasz temat.
-Li, przesadzasz, zresztą jak zwykle, ale dziękuję- pocałowałam go delikatnie w policzek.
-Na przyszłość muszę cię więcej zawstydzać- wielki uśmiech- i nie ma za co. Przecież ja tylko stwierdzam prawdę. No weź obczaj: jesteś taka dzielna, dojrzała, sympatyczna i piękna- powiedział nieco speszony.
-Och, Liam...- oparłam głowę o jego ramię, przysuwając nos do Payne'owskiej szyi. Napawałam się tym hipnotyzującym zapachem męskich perfum.
 
Po godzinie spędzonej na ciekawej rozmowie z żółwio-maniakiem postanowiłam razem z Katie zaprosić go na obiad. Zgodził się. Razem ustaliliśmy, że ugotujemy spaghetti. Simple and effective. Trzeba wspomnieć o jeszcze jednej sprawie. Od jakiegoś czasu między mną a Liamem zrodziło się jakieś bliższe uczucie. Zdarzyło nam się już kilka razy spać w jednym łóżku (oczywiście jako przyjaciele), ale ostatnio każdy jego gest był przepełniony czułością.

Kilka dni później, gdy zostałam sama w domu, a opiekunka zajęła się Katie, postanowiłam uporządkować swoje życie. Zaprosiłam Liama na wieczór filmowy, nie tylko dla tego, że był moim przyjacielem, ale z tego też powodu, że lepiej mi się przy nim rozmyśla.

-[T.I.] wiesz, że reszta One Direction za tobą tęskni?- powiedział w momencie złapania mnie za rękę.
-Ta... dopiero teraz sobie przypomnieli, że jeszcze istnieję?
-Masz rację, za ładnie to oni się nie zachowywali-oznajmił, poprawiając się na kanapie stojącej przed telewizorem.- Ale myślę, że warto dać im drugą szansę. Przepraszam...
-Za co niby?
-Za bardzo wtrącam się w twoje życie.
-Liam, przecież wiesz, że jesteś teraz najważniejszym facetem w życiu moim i Katie, masz prawo czasem dorzucić swoje 3 grosze.
-Dzięki.
 
Nachylił się by pocałować mnie w policzek, a ja nieostrożnie przesunęłam głowę i no cóż...
 
___________________________________________________________________________________
MASSIVE SO SORRY!
:'(

poniedziałek, 4 marca 2013

Ogłoszenia. :D

Sieeeeeeeeeemanko ludziska! ♥♥♥
Sorki, ale dzisiaj coś mi ździebko odbija . :D

Wiem, wiem. Nic nie dodałam już dawno, ale w tym tygodniu NA PEWNO pojawi się kolejna część Change My Mind - czyta to ktoś wgl? o.O Dobra ja nie o tym chciałam. A mianowicie. Chcę Was poinformować, że nie wiem, co z następnym opowiadaniem. Po przejrzeniu moich jakże pięknie uporządkowanych notatek (czujesz ten sarkazm, nie? xd) stwierdzam iż nie stworzyłam nic sensownego. Ale wydaje mi się, że po połączeniu kilku różnych opowiadań może wyjść coś fajnego
(+ nie przeszkadzałoby Wam, gdyby pojawił się w nich jakiś bromance? Niam lub Ziam, bo Larry już był. :3). I głównym bohaterem byłby wtedy Niall (tak wyszło z tego mini głosowania pod It seemed to me that I have seen you...).

No i ogólnie to tyle... Chyba.
Zapewne miałam napisać coś więcej, ale jak zwykle zapomniałam -.-
Aaaaa.... Już wiem.
DZIĘKUJĘ ZA 55 TYS. WYŚWIETLEŃ. Po raz kolejny : KOOOOOOOOOOOOOOOOOCHAM WAS!! ♥♥♥

Coś jeszcze chciałam...
Nagrałam na isingu jak śpiewam WMYB. Bynajmniej miałam źle ustawiony mikr., więc kijowo słychać. Nagram jeszcze raz i pochwalę Wam się tutaj (tak, musiałam se zrobić reklamę. Zazdrościcie mi, nie? :D Sr, jak wyżej. Nie wiem czego się dzisiaj naćpałam. ;oo).

Dobra. Podsumowując: niedługo Change My Mind: Part 8; nowe opowiadanie (może być ten bromance? Może jakiś inny niż Niam i Ziam? Wybór zależy od Was . ♥) + Niall - główny bohater.

Patusia, która kocha Was najbardziej na świecie i bardzo by chciała Was wszystkich poznać, ale wie, że to nie możliwe, więc pozostawia do siebie kontakt: Twitter. i ma nadzieje, że choć część z Was się do niej odezwie . ^^

And again: Love you all . ♥♥

sobota, 2 marca 2013

OGŁOSZENIA PARAFIALNE! -NACIA.

Welcome welcome ;-)
A więc chciałam ogłosić iż zostałam wytypowana (tzn. nie wiem czy ktoś jeszcze z bloga też) do takiego małego konkursu czy coś w tym stylu. Chodzi o to ,że pewnej bloggerce również wytypowanej spodobał się mój wpis, skomentowała go słowami ,'jesteś nominowana...' i mnie wyróżniła co daje mi daj różne przywileje. Napisze w tej notce 11 pytań do wyróżnionych przeze mnie pisarek na które musza odpowiedzieć a kiedy już to zrobią mogą również WYBIERAĆ BLOGGERKI WEDŁUG SIEBIE Z NAJCIEKAWSZYMI OPOWIADANIAMI ,ALE UWAGA! NIE MOŻNA TYPOWAĆ ANI SIEBIE ANI BLOGGEREK ,KTÓRE WAS WYRÓŻNIŁY. Oczywiście będziecie musiały tak samo jak ja napisać to w komentarzach pod ich wpisem i napisać na swoim blogu 11 różnych pytań do nich.

Mam też nadziej ,że dziewczyny  nie będą złe ,że wstawiłam posta bez uprzedzenia :-*
- Nacia.

Oto pytania:
1. Twój autorytet, kto lub co to jest ? 
2. Za co cenisz chłopaków z 1D? (cechy charakteru itp.)
3. Ulubiony film. 
4. Szanujesz czy hejtujesz fanki Justina Biebera? 
5. Jak widzisz siebie za 10 lat? 
6. co byś wolała :przyjaźnić się z Niall'em a nie lubić się z Liamem czy przyjaźnić się z Hazzą a być nie lubianym przez Zayna? :)
7. Imię przyjaciółki/przyjaciela. 
8. koty czy psy?
9. Wspomnienie z dzieciństwa, którego już nigdy nie zapomnisz. 
10. lubisz czytać książki? jeżeli tak to jakie? 
11. co tak naprawdę myślisz o Larrym? 

środa, 27 lutego 2013

My passion cz.12

*Oczami Niall'a*
Zabolała mnie klatka piersiowa, nie wiem może to domniemane serce. Co ja sobie myślałem? Że niby ONA, po tym jak całowałem jej najlepszą przyjaciółkę i zostawiłem ją samą w 'naszym' mieście z złamaną nogą, będzie latała za mną jak moje fanki?! Tego własnie chciałem? Tak Niall jesteś frajerem, brawo!
Sapnąłem z bólem, próbując odpędzić wszystkie wspomnienia i całe to poczucie winy. Jeszcze chwile stałem i patrzyłem w niebo, czekając aż moje oczy powrócą do poprzedniego stanu. Chwile później zauważyłem, że Zayn idzie w moim kierunku do automatu z piciem.
- Zayn! um... bo wiesz nie czekajcie na mnie dzisiaj. Pojadę do klubu trochę wyluzować czy coś - zagadnąłem, próbując wymusić uśmiech, który miał oznaczać 'spoko chce tylko się w samotności nawalić'.
- Wszystko ok? - ciemnowłosy chłopak zmierzył mnie wzrokiem. - Wyglądasz... trochę dziwnie.
- Jasne - niestety moje myśli były w całkowicie innym stanie.

*z powrotem oczami <T.I>*
Drogi Pamiętniku!
Poznałam dziś w nocy Ian'a. Samym swoim zachowaniem był pociągający, a co dopiero wyglądem. Gdybyś go tylko zobaczył. Zastawiam się, ile kobiet już poleciało na jego 'tajemnicze ja'.
Ah, a Jego oczy...

Niestety, nie dokończyłam wypisywania tuzina przymiotników o moim nowym znajomym, bo Patricia z hukiem szarpnęła klamkę od mojego tymczasowego pokoju i wparowała do niego jak huragan. 
- Kolacja!!!  - krzyknęła swoim niskim głosem jak zawsze kiedy była podenerwowana. Tylko czym tego też nie zdarzyłam się dowiedzieć, bo moje przyjaciółka wyszła równie szybko jak weszła. Postanowiłam jeszcze chwile posiedzieć w pokoju i się przebrać, a następnie zejść na jakąś kolacje, bo faktycznie byłam głodna jak nigdy. Wzięłam pierwsza koszulkę z brzegu, tak samo jeansy. Spojrzałam przeciągle na swoje odbicie w lustrze, zamknęłam oczy i pozwoliłam, żeby nawał informacji i wrażeń ogarnął moją świadomość. Chwilę później rozebrałam się z eleganckich ciuchów i nałożyłam na siebie wybrany wcześniej zestaw. Ostatnią minutę przeznaczyłam na związanie włosów w koński ogon i poszłam prosto na schody. Jak zawsze dosyć donośnie stąpałam po drewnianych stopniach, ale chyba nigdy nie było takiej ciszy w domu, żebym mogła to dokładnie usłyszeć. Na dole pierwsze, co zauważyłam to własnie powód owego milczenia. Siedziała na krześle przy stole gdzie zwykle ja albo Hazza szykowaliśmy chłopakom coś na obiad albo kolacje. Patrzyła z niewiarygodnym zainteresowaniem w podłogę, skubiąc przy tym lekko obgryzione paznokcie. Lexy. 





_________________________________________________________________________________
Jeeej! Jak bardzo się ciesze, że znowu mogę tutaj pisać. Oh, nie, nie proszę nie myśleć, że Patusia mi zabroniła! To moja wina, bo jestem wstrętnym leniem, ale nie tylko o to chodzi. Jest to dla mnie półrocze nauki, wiec troszkę zaniedbałam moje 'uczuciowe' opowiadanie o rozterkach epickiej pary bohaterów  i pozwoliłam wciągnąć się w wir zdań domowych i blablablaab, chociaż mój cel nie wypełnia się do końca tak jak bym chciała ,ale będzie lepiej ;-)
Ale co ja wgl pisze za głupoty! Najważniejsze jest podziękowanie dla Pati, która jakąś godzinę temu mnie zmobilizowała do napisania czegoś mówiąc mi (UWAGA), że mam bardzo miłe komentarze OD WAS. <3 
Meh, niestety najgorsze były poszukiwania mojego opowiadania ponieważ lubię bardzo pisać w rożnych zeszytach i w rożnych miejscach dlatego z reguły się w tym wszystkim gubię ,ale spokojnie jest nawet napisana cz.21, wiec słów i pomysłów mi nie zabraknie. Matko... to jest niedługo dłuższe od samego opowiadania. :D

Nacia.

niedziela, 17 lutego 2013

SPAM!

Mimo że Agata dodała już takiego posta to dodam go jeszcze raz.

TUTAJ MOŻECIE REKLAMOWAĆ SWOJE BLOGI, DODAWAĆ INFORMACJE O NOWYCH ROZDZIAŁACH, PISAĆ NAM O JAKICHKOLWIEK NOMINACJACH. OD TEJ CHWILI TEGO TYPU KOMENTARZE POD INNYMI POSTAMI BĘDĄ OD RAZU USUWANE!

Change My Mind: Part 7.

*T.I*
Nie. Mogę. Uwierzyć. Że. To. Zrobiłam. Wow... Było... Hmm... Niesamowicie? Nie wiem czy to dobre określenie. Było milion razy lepiej i po prostu nie znam odpowiednich słów, aby to opisać. Założę się, że mogłoby być jeszcze lepiej, gdyby tylko Lottie nam nie przerwała. Jednak...może to i lepiej, że wtedy weszła do salonu? Nie mam pojęcia.
- I co wymyśliliście? - zmieniła temat Charlotte.
- Usłyszysz na płycie. Jeśli oczywiście spodoba się Simonowi - skwitował szybko blondyn. Spojrzał na mnie i posłał mi najsłodszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam. Kąciki moich ust również powędrowały ku górze. - Właśnie... Musimy mu ją zanieść.
- "Musimy"...?
- Tak. MUSIMY - po chwili zrozumiałam aluzję. Wypowiedziałam bezgłośnie "Okej" i złapałam kubek z kawą, aby się trochę obudzić. Chciałam sobie w końcu uświadomić, że to naprawdę się wydarzyło i że naprawdę kocham tego uroczego Irlandczyka.

Kocham. Słowo, które cieszy. Słowo, które zastanawia. Słowo, które wprawia nas w zakłopotanie. Słowo, które przekazuje miliard innych odczuć związanych z osobą, które je mówimy. Sama nie wiem ile razy użyłam użyłam wyrażenia "kocham Cię". Może dla jednych będzie to dużo, dla innych mało. Nie wypowiadam tego na lewo i prawo byle tylko zostać zauważoną i obdarzoną sztuczną, wymuszoną miłością. Wolę poczekać na kogoś kto będzie odpowiedzi. Kto będzie zasługiwał na to, abym bez żadnych zahamowań mówiła mu "kocham".
I chyba właśnie znalazłam kogoś takiego.
Ten ktoś nazywa się Niall Horan. Ma 19 lat. Ma blond włosy i niebieskie oczy. Urodził się w Irlandii. I...kocham go najbardziej na całym świecie.

Godzinę później pojechaliśmy do Simona. Przynajmniej takie było nasze założenie. Siedzieliśmy w samochodzie, stojąc w korkach. Stacja radiowa nadawała jakąś audycje, w której puszczali muzykę samych młodych gwiazd. Włączając w to One Direction.
- Same Mistakes... - szepnęłam, gdy z głośnika popłynęła muzyka, a po chwili dobiegł mnie głos Harry'ego. Niall spojrzał na mnie. Jego mina mówiła: Skąd wiedziałaś?, jednakże nie zadał tego pytania. Mnie też wydało się absurdalne.
- Naprawdę ci się podobało? - spytał ni stąd, ni zowąd chłopak, wpatrując się w szereg samochodów przed nami, również z przymusu zatrzymanych przez wypadek. Nie wiedziałam, co powiedzieć, więc skinęłam delikatnie głową, potwierdzając tym samym jego słowa.
- Jeśli chcesz to możemy to powtórzyć - stwierdziłam tak cicho, że sama ledwie usłyszałam. Zdziwiłam się, że z taką łatwością przeszło mi to przez gardło. Położyłam mu rękę na szyi i przyciągnęłam go do siebie. 10 sekund później znów trwaliśmy w tym boskim uniesieniu. Nie mam pojęcia jak długo tym razem się całowaliśmy, ponieważ myślałam tylko o tym, że Niall właśnie przyciska swoje usta do moich, że jest cały mój. Chciałam, żeby trwało to jak najdłużej się da. Niestety, znowu się nie udało. Przerwał nam klakson samochodu za nami, który oznajmiał, że droga jest pusta i możemy ruszyć dalej. Niall otrząsnął się i wcisnął pedał gazu, wprawiając tym samy pojazd w ruch. Skupiony na trasie, przygryzł dolną wargę. Miałam ochotę rzucić się na niego i przesadnie całować, ale pozostawiłam moje fantazje dla siebie. Spojrzałam przez okno. Znów dręczyły mnie wyrzuty sumienia. Nie miałam odwagi w jakikolwiek sposób kontaktować się z Niallem. Bałam się spojrzeć na niego, a co dopiero odezwać. Z tego, co mówiła mi Lottie, wiedziałam, że nie był jak inni chłopcy, ale mimo to bałam się, że tylko się mną zabawi, a potem zostawi jak niepotrzebną zabawkę. Wolałam nie angażować się w nic więcej dopóki on się nie określi. Uznałam to za najrozsądniejsze...

___________________________________________________

Dobra... Więcej jak na razie nie wymyślę. :d
Słuchałam przed chwilą mojego Alex'a (wokalista All Time Low - zaraz po 1D mój ulubiony zespół) <3

Ponawiam pytanie:
Z KIM WSTAWIĆ KOLEJNY IMAGIN/OPOWIADANIE?
Do dyspozycji mam kilkuczęściowe imaginy z Zayn'em, Niall'em lub Liam'em
Jak na razie przeważa Zayn, ale propozycje zbieram jeszcze pod tym (i może pod następnym) postem. Ale to jeszcze zobaczę . :3

+ chciałam Was poinformować, że to mój setny wpis ! *o*

Patusia. xx

sobota, 16 lutego 2013

It seemed to me that I have seen you....

Niedługo (zaczynam za chwile pisać :D) dodam kolejną część Change My Mind. A jak na razie - żeby nie było, że nic nie dodaję - wstawiam Wam tutaj mojego imagina z sierpnia 2012 xd Znalazłam go porządkując moje notatki w telefonie, so... :)

_________________________________________________________________


Pogodny dzień. Słońce wpadało przez odsłonięte okno do naszego jasnozielonego pokoju. Leżałaś obok mnie pochłonięta głębokim snem. Wyglądałaś uroczo. Odgarnąłem grzywkę, która zakrywała twoje powieki. Zrobiłem to niepotrzebnie, bo od razu się przebudziłaś. Która godzina? - spytałaś zaspana. Zegarek wskazywał 8:24. Nie miałem ochoty wstać i robić cokolwiek. Wolałem ci się przyglądać. Pocałowałem cię delikatnie w czoło, a ty się uśmiechnęłaś. Po południu mieliśmy jechać nad jezioro. Nie chciałem, ale jak zwykle uległem twoim namowom. Po prostu nie mogłem ci się oprzeć.
Przed czternastą wsiedliśmy do samochodu. Usiadłaś na miejscu pasażera. Uważnie ci się przyjrzałem. Wyglądałaś zwyczajnie, a jednak inaczej. Nie przejąłem się tym zbytnio. Dla mnie i tak zawsze byłaś piękna.
Szybko i sprawnie wydostaliśmy się z zatłoczonego Londynu. Na trasie, którą jechaliśmy, nie było zbyt dużego ruchu. Nieznacznie przyśpieszyłem. Zdenerwowałaś się. Nie lubiłaś kiedy tak robiłem. Nagle zza zakrętu wyjechał rozpędzony tir... Jechał prosto na nas. Próbowałem zrobić cokolwiek, ale nie dałem rady.
Zderzyliśmy się.

Obudziłem się w szpitalu. Nie powiedzieli mi, co się z tobą stało. Dopiero później, po kilkunastu dniach, oznajmili mi, że nie przeżyłaś. Nie docierało to do mnie. Malik, przecież ona żyje. Musi żyć! - powtarzałem sobie w myślach. Załamałem się. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Chłopcy niby mi pomagali, ale równocześnie sprawiali, że to bolało jeszcze bardziej. Razem z twoją śmiercią straciłem coś więcej niż tylko osobę, którą kochałem. Straciłem sens życia. Straciłem wszystko na czym mi zależało. Cała ta sytuacja...spadła na mnie znikąd. Czułem się bezsilny, bo właśnie taki byłem. Już nic nie mogłem na to poradzić.

Tamtego dnia leżałem w łóżku. Płakanie do poduszki stało się moją codzienną rutyną. Kolejne łzy spływały po moich policzkach. Nadal nie mogę w to uwierzyć, ale...zobaczyłem cię. Przetarłem oczy ze zdumienia, aby sprawdzić czy to przypadkiem nie jest sen. Usłyszałem twój ciepły głos. Zayn, kocham Cię. Nie wiedziałem, co się dzieje. Zastanawiałem się czy to nie są moje urojenia? Czy tego wszystkiego sobie nie wymyśliłem? Czy czasami zbytnio nie pobudziłem swojej wyobraźni? Nie. To naprawdę byłaś ty. Byłaś tutaj. Powiedziałaś, że mnie kochasz.
Kilka dni później wydarzyło się to samo. Nadal nie zdawałem sobie sprawy z powagi sytuacji. Rozmawiałem z duchem. Z nieżyjącą osobą, która mogłabyś po prostu wytworem mojej nazbyt rozbudowanej wyobraźni, za którą tak bardzo tęskniłem. Chociaż nie. Ty byłaś prawdziwa. Wierzyłem w to i nie chciałem przestać wierzyć. Chciałem być z tobą. Wymyśliłem jak to zrobić.Potrzebowałem tylko czasu, aby to w pewien sposób zorganizować...

18 lipca. Równo miesiąc od tego feralnego wypadku. Jestem na 6 piętrze. Stoję w oknie. Na dole jest pełno ludzi. Nie przejmuję się tym. Tak, mam zamiar to zrobić. Skoczyć. Ponownie być z tobą. Kurczowo trzymam się ramy okna. Mam zamknięte oczy. Boję się, ale nie chcę rezygnować. Słyszę zniekształcone głosy osób, stojących pode mną. Jestem zdecydowany, ale mimo to i tak trzęsę się coraz bardziej. Otwieram oczy. Wysoko. Przeżegnałem się w duchu. Rozkładam ręce tak jak do skoku na bunggie. Powoli przechylam się do przodu. Po chwili już lecę. Ludzie krzyczą, ale ja słyszę tylko ciebie. Pytasz: Dlaczego? . Odpowiem ci za chwilę. Jestem kilka metrów od twardej ziemi. Sekundę później zderzam się z nią. Przeszywa mnie paraliżujący ból.

A potem po raz kolejny wydawało mi się, że Cię widziałem...


________________________________________________

Proszę bardzo . :)
Jeden z moich pierwszych imaginów także no... ;p

Mam jeszcze jedną ważną sprawę, a mianowicie:
Z KIM WSTAWIĆ KOLEJNY IMAGIN/OPOWIADANIE?
Do dyspozycji mam kilkuczęściowe imaginy z Zayn'em, Niall'em lub Liam'em
Wybór pozostawiam Wam . <3

Patusia . xx

Heart Attack cz.4

Amanda 
Rano obudziłam się o równej 13.00, przetarłam zaspane oczy i ześlizgnęłam się z łóżka. Lucy była w łazience, więc skoro wybierałyśmy się na zakupy przekopałam się do mojej walizki i zaczęłam poszukiwanie odpowiedniego stroju. Ostatecznie zdecydowałam się na TEN, podniosłam go z łóżka i popędziłam pod drzwi łazienki. Lekko zapukałam, a po chwili wyłoniła się z poza nich gotowa Lucy. Skomplementowałam jej STRÓJ krótkim WOW i oddałam się przyjemności pobudzającego prysznica. Po dwudziesty minutach opuściłam kabinę i starannie wytarłam mokre ciało. Nałożyłam czystą bieliznę, suche ubrania oraz wysuszyłam swoje mokre i długie włosy, które następnie rozczesałam włochatą szczotką. Po zakończeniu tych czynności lekko podkreśliłam rzęsy tuszem, a usta potraktowałam brzoskwiniową bezbarwną pomadką. Wyszłam i razem z Lucy opuściłam hotel. Pierwszą rzeczą, która rzucała się w oczy były gorące promienie słońca, rzadko odwiedzające Wielką Brytanię. Nałożyłyśmy okulary przeciwsłoneczne i spacerem udałyśmy się do ogromnej galerii handlowej. Na samym początku odwiedziłyśmy restaurację. Umierałyśmy z głodu, a w takim stanie zakupy na pewno nie byłyby udane. Zamówiłyśmy typowe danie na śniadanie i po niecałym kwadransie delektowałyśmy się posiłkiem. Dopiłam mój sok pomarańczowy i razem oddałyśmy się zakupowemu szaleństwu.

Harry
- co planujemy robić przez cały dzień? - zapytał Lou
- może pójdziemy zwiedzić miasto - zaproponował Zayn
- dobry pomysł, zjadłbym jakieś lody czy coś podobnego - dodał Nialler
- ten tylko o żarciu, ale OK. Zbierajcie się i za 15 minut ruszamy na podbój miasta - zadeklarowałem
Wszyscy przystali na plan spędzenia dzisiejszego dnia i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Otworzyłem walizkę i wyciągnąłem z niej okulary przeciwsłoneczne i czapkę tak jak każdy z nas. Całkiem dobry kamuflaż, skoro media do tej pory nas nie nakryły. Zamknąłem drzwi za Louis'em i razem zjechaliśmy windą na parter. Pchnęliśmy obrotowe drzwi i wsiedliśmy do mojego auta zaparkowanego na parkingu. Odpaliłem silnik i pojechaliśmy po Liam'a. Zatrzymałem się na podjeździe, a Zayn wyskoczył z samochodu i pobiegł do jego domu. Zapukał, a po chwili w drzwiach ukazała się siostra Daddie'go. Chłopak poprosił aby zawołała brata, a ona wykonała jego prośbę. Zwarty i gotowy Li zajął przednie miejsce obok mnie, więc mogliśmy ruszyć na buszowanie po sklepach z jedzeniem dla Nialler'a i ubraniami dla Zayn'a i Lou. Po niecałych 40 minutach dojechaliśmy na miejsce, zaparkowaliśmy i ruszyliśmy na "zakupy". Rozdzieliliśmy się w dwie grupki - Niall, Liam i ja, a druga - Zayn i Louis, którzy ruszyli na podbój sklepów odzieżowych. Natomiast my najpierw odwiedziliśmy restaurację, w której głodomór najadł się do pełna i wolnym krokiem odwiedzaliśmy kolejne sklepy. Po dwugodzinnym chodzeniu, nie zakupiliśmy nic szczególnego tak samo jak chłopacy, którzy do nas dołączyli. Właśnie kierowaliśmy się do wyjścia, gdy usłyszeliśmy wołanie jakiejś dziewczyny o pomoc. Biegiem ruszyliśmy w tym kierunku, a zobaczyliśmy tam Austina szamoczącego Amandę, stojącą uśmiechniętą od ucha do ucha Grace i Lucy wołającą o pomoc. 
Niall
'co ten pieprzony dupek i pierwsza lepsza dziwka sobie myślą? czy ona im coś zrobiła' pomyślałem. Ja i reszta zespołu podbiegliśmy do nich i próbowaliśmy rozdzielić. Oderwaliśmy chłopaka, od nieźle wkurzonej dziewczyny i odepchnęliśmy do nowej laski. Widocznie się przestraszył bo w szybkim tempie opuścił galerię. Lucy zaczęła przytulać Amandę, a ona podziękowała nam za pomoc i razem opuściły budynek. 'Czy my nie możemy powiedzieć im kim jesteśmy? No oczywiście, że nie bo tak zarządził nasz mądry manager, który stwierdził, że to mogłoby się źle skończyć, jeśli okazałyby się fankami. Ta, ja już widzę je jako napalone fanki' Jeszcze dziś wyjeżdżamy do Londynu, więc po jakiś 20 minutach byliśmy w hotelu. Zapakowaliśmy walizki i ruszyliśmy w kierunku holu. Po drodze znów się na nie natknęliśmy. Tak samo jak my wyjeżdżały. Dziwny zbieg okoliczności, ale nie wnikam.
Lucy
- jeszcze dziś wracamy - powiedziałam - on jest jakimś psychopatą, jeszcze ci coś zrobi
- OK, ale już się tak nie denerwuj - dodała spokojnie - nic się nie stało, jestem cała
na szczęście, dobra idziemy teraz po walizki, a najbliższy autobus mamy za czterdzieści pięć minut - zakomunikowałam
Wróciłyśmy do pokoju, zabrałyśmy nasze walizki i opuściłyśmy pokój hotelowy. Amanda zakluczyła drzwi i wolnym krokiem ruszyła za mną. Po drodze natknęłyśmy się na mieszkańców pokoi 103 i 104. Dziewczyna pożegnała się z każdym z nich i na odchodne krzyknęła:
- pa!!! mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy.
- i to wielką - dodał brunet o szaro-niebieskich oczach 
Oddałyśmy klucze do pokoju i wybiegłyśmy w kierunku stacji autobusowej. Na miejsce dobiegłyśmy w chwili kiedy podjechał nasz autobus. Zajęłyśmy miejsca na tylnych siedzeniach i pogrążyłyśmy się w rozmyślaniach. Po godzinnej drodze byłyśmy już w  Birmingham. Wolnym spacerkiem dotarłyśmy do naszych domów i pożegnałyśmy się tak jak zawsze, czyli buziakiem w policzek i mocnym uściskiem.
___________

czytasz = komentujesz

jak się podoba ?

kolejny rozdział za min. 4/5 komentarze (:


ładnie proszę ,jeżeli przeczytałaś/eś ten post ,to go skomentuj.

Agata :D

czwartek, 14 lutego 2013

Rock me cz.8

Powoli wstałam i zeszłam na dół. Zasiadłam przed ogromnym telewizorem w salonie i razem z wszystkim zajęłam się oglądaniem komedii. Fabuła jak zawsze, czyli film był w miarę nudny. Po półgodzinnym czekaniu w końcu pojawił się Zayn. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem typu co tak długo. Chłopak szeroko się uśmiechnął i wskazał na idealną fryzurę. Prychnęłam i na swoje nieszczęście wszyscy skierowali swój wzrok na mnie. Odwróciłam od nich wzrok i wlepiłam go w telewizor. Gdy nasz seans dobiegł końca, pożegnałam się z każdym i razem z Zayn'em wyszłam. Spacerowaliśmy po pustych uliczkach Londynu. Na jednej z nich chłopak przystał i niepatrząc w moje oczy powiedział:- chyba się zakochałem
- więc jej to powiedz
- już to zrobiłem
- i co ona na to?
- właśnie czekam na jej odpowiedź
- ona mówi, że jesteś słodki
- więc, czy ty - powiedział łapiąc mnie za rękę i patrząc w oczy - zgodzisz się pójść ze mną na randkę?
- a czy wypada odmówić Zayn'owi Malikowi? 
- w takiej sytuacji nie
- więc się zgadzam

________________

spieprzyłam po całości
zaczynając pisać to nie myślałam nad tym co tu będzie się dziać
pisałam chwilą
to już KONIEC
nie mam żądnego pomysłu
zapewne byłaby randka, sex, ślub i to co zawsze
przepraszam, zawaliłam po całości
nie umiem napisać tu nic więcej




środa, 13 lutego 2013

Powiadomienie

CHCĘ WAS WSZYSTKICH POWIADOMIĆ, IŻ ZAŁOŻYŁAM SPECJALNY BLOG W KTÓRYM BĘDĘ PISAŁA OPOWIADANIE HEART ATTACK.
RACZEJ NIE BĘDĘ GO TU JUŻ PISAĆ
LINK DO BLOGA
DODAWAJCIE SIĘ DO OBSERWOWANYCH I KOMENYUJCIE JESZCZE RAZ
PRZEPRASZAM ZA ZAMIESZANIE
DZIĘKUJĘ ZA UWAGĘ !!!

poniedziałek, 11 lutego 2013

Heart Attack cz.3

Rozdział dedykowany Juliaa (:

Zakończyłam wczoraj swoje ferie, więc przez naukę rozdziały w miarę możliwości będą pojawiać się 2 RAZY W TYGODNIU
najczęściej w poniedziałki i czwartki ;)
'jeśli to przeczytałeś to przy komentarzu dodaj OK'
  UWAGA!
Opowiadanie może zawierać wulgaryzmy i treści erotyczne.
Czytasz na własną odpowiedzialność (;
______________

Amanda
O 11.30 byłam już gotowa na wspólne wyjście do hotelowego SPA z Lucy. Nie poszłyśmy na śniadanie, tylko od razu do odpowiedniego pokoju. Zdjęłyśmy nasze szlafroki i rozłożyłyśmy się na wygodnych łóżkach, a po chwili nasze ciało masowały dwie masażystki.
Austin

Razem z Jason'em i Ryan'em wybraliśmy się na kręgle. Wyszliśmy z hotelu i taksówką pojechaliśmy w kierunku kręgielni. Po trzech godzinach, gry w której jak zwykle wygrałem pojechaliśmy na pizzę. Około godziny 17.25, byliśmy z powrotem. Wjechałem windą na nasze piętro i przemierzając korytarz dotarłem pod nasze drzwi. Chwyciłem za klamkę, ale były zamknięte 'pewnie, nadal są w SPA' - pomyślałem. Usiadłem pod drzwiami i rozmyślałem o wczorajszej wieczornej sprawie. Po niecałej pół godzinie zobaczyłem je opuszczające windę. Momentalnie wstałem i pocałowałem Amandę. Następnie całą trójką weszliśmy do pomieszczenia. Lucy poszła do swojego pokoju, a Am do łazienki.
Amanda
Przekroczyłam próg łazienki, a w moje stopy uderzyło zimno płytek. Szybko po nich przebiegłam i wskoczyłam pod prysznic. Wzięłam szybką i pobudzającą kąpiel, po czym szybko opuściłam kabinę i wytarłam nagie ciało. Wysuszyłam mokre włosy i lekko je zakręciłam. Opuściłam pomieszczenie w samej bieliźnie, aby za chwile przytaszczyć tu ogromną turkusową walizkę. Oparłam ją o ścianę i powoli zaczęłam przeglądać zawartość. Ostatecznie wybrałam TO, a później wygrzebałam fioletową kosmetyczkę i zabrałam do lustra. Odsunęłam jej suwak i zabrałam się za tworzenie makijażu. Po niecałych dwudziestu minutach, wyszłam a Austin zajął ją po mnie. Walizkę odstawiłam w kącie pokoju i poszłam do Lucy. Dziewczyna poprawiała swój makijaż. Wyglądała mniej więcej TAK. O całkowitej 20, ktoś zapukał do naszych drzwi. Stali tam Jason, Ryan, Grace oraz czwórka naszych sąsiadów. Zakluczyłam drzwi i schowałam kluczyki pokojowe do torby. Całą 10 ruszyliśmy wolnym krokiem do klubu z, którego muzykę słychać było już z odległości 300 metrów. Chwyciłam rękę swojego chłopaka i złożyłam na jego ustach słodki pocałunek. Ochroniarz przepuścił nas bez stania w kolejce i po chwili byliśmy już w wnętrzu imprezy. Zajęliśmy stolik, a pomiędzy nami zapadł drętwa cisza. Postanowiłam ją przerwać:
- napijecie się czegoś? - zapytałam
- czystej - odpowiedzieli wszyscy
Złapałam Lucy za rękę i obie poszłyśmy w kierunku baru. Z ledwością, każda z nas wzięła pięć kieliszków i dwie butelki wódki, a następnie dotarła do stolika. Gdy wróciłyśmy rozstawiłam kieliszki i podałam dwie butelki czystej. Ryan wziął butelkę i napełnił po kolei dziesięć kieliszków. Toasty były różne, a z każdym kolejnym kieliszkiem zabawniejsze. W końcu ruszyliśmy na parkiet. Pierwszy taniec odtańczyłam z Austinem, a następne cztery z Jasonem. Wróciliśmy do stolika wyczerpani z sił, a ja zaczęłam poszukiwać wzrokiem chłopaka. Zapytałam Lucy, która jako jedyna nie była mocno wstawiona czy go nie widziała? Dziewczyna z smutnym wyrazem twarzy odwróciła się w kierunku ściany przy scenie. 'Kurwa, co to ma być? Zabije go chyba, zresztą ją też' w głębi siebie biłam się z myślami. Wstałam i podeszłam do nich. Odkleiłam od siebie i obdarowałam chłopaka siarczystym. Zaczęłam krzyczeć:
miałam  Cię za kogoś lepszego, ale ty jesteś zwykłą dziwką - krzyczałam do Grace
- a ty co? pierwsza lepsza się trafiła do bzyknięcia, to już lecisz? - krzyczałam - myśl dalej fiutem, a na pewno daleko zajdziesz - zaczęłam go okładać
- opanuj się dziewczynko! - warknął - chyba muszę jakoś zaspokoić swoje potrzeby skoro ty nie chcesz mi w tym pomóc
- żałosny jesteś!!! - krzyknęłam - cieszę się, że nigdy się z tobą nie przespałam
- no tak, wielka pani Amanda Wilson woli ciotki ze swojego pieprzonego Mullingar - powiedział kpiąco
- chcesz w mordę? - zapytałam - nie warz się tak mówić o moich znajomych
- a o tym co Cię ruchał mogę? - odparł pytająco - wolałaś to robić z jakimś dziwadłem, niż ze mną = prawdziwym mężczyzną
- prawdziwym mężczyzną? - spytałam kpiąco - jedyny prawdziwy mężczyzna jakiego znam, to ten z którym spałam. Więc to na pewny nie ty - drwiłam z niego
- byś się zdziwiła - parsknął
- daje Ci max 4 cm, przy erekcji - zaśmiałam się
- dodaj jeszcze 20, dziwko - krzyknął nieźle wstawiony
- nie powiem, wybujałą wyobraźnię zawsze miałeś, ale że aż tak to nie wiedziałam i dziwka to raczej twój pseudonim - dodałam
- mogę Ci tu i teraz udowodnić
- nie chcę mieć przez Ciebie koszmarów. Wsadź te swoje marzenia w dupę swojej nowej panience
- a z chęcią - wtrąciła się Grace
- pytał Cię ktoś o zdanie? Nie, więc zamilcz - krzyknęłam
- odważna w gadce, ale siły Ci brakuje - powiedziała
- odpierdol się, bo Ci tą brzydką mordę z ziemią zrównam - zakomunikowałam
- no dawaj!! Nie boję się!!! - prychnęła
- jednak masz coś w sobie z konia - warknęłam i rzuciłam się w jej stronę.
Moje ręce zaczęły szarpać jej włosy, zresztą jej robiły to samo z moimi. Po chwili oderwał nas od siebie Austin i wydarł się:
- zajmij się tym swoim pedziowatym chłoptasiem
- zajmij się tą swoją dziwkowatą pindą - warknęłam - czy ja byłam ślepa będąc z tobą? Tak, raczej tak. No bo jak można być z takim debilem przez cztery lata w związku
- podszedł do mnie i złapał za nadgarstki, mówiąc - ciesz się, że w ogóle z tobą byłem
- ja mam się cieszyć? Chyba ty. Zrobiłam Ci łaskę litując się nad tobą - krzyknęłam i wymierzyłam mu kolanem wprost w miejsce intymne - nie zaboli, skoro nic tam nie ma!!!
- jebcie się!!! dwie równe sobie szmaty - wrzeszczałam, gdy zostałam siłą od niego odciągana. 
- puszczalska dziwka - krzyknęła Grace
Wyrwałam się Ryan'owi oraz Jayson'owi i podbiegłam do uśmiechniętej od ucha do ucha dziewczyny, następnie uderzyłam z otwartej prosto w twarz. Blondynka, złapała się za czerwony policzek, a ja opuściłam lokal. Otworzyłam torebkę, wyciągnęłam telefon - 1.16 i wysłałam sms'a do mojego aktualnie ex chłopaka - "Życzę szczęścia z twoją ukochaną - dziwką. Aktualnie nie masz gdzie mieszkać; a i kiedy wytrzeźwiejesz nawet do mnie nie pisz. xoxo Amanda, dla ciebie Pani Amanda." Gdy już go wysłałam, zorientowałam się, że nasi sąsiedzi także postanowili z nami wracać. Przytuliłam przyjaciółkę, a ona pozwoliła mi się wypłakać.
Niall
'Nie dziwię się, że Amanda zaczęła go bić i wyzywać. Gdybym tylko mógł nie wiem co bym z nim zrobił. Zranił osobę, którą kochałem i kocham nad życie. Jak widać, ciągle o mnie pamięta skoro stanęła nawet w mojej obronie. Chciałbym móc w tej chwili ja przytulić i spróbować pocieszyć. Ale nie mogę - ona nie wie kim jestem' - myślałem. Około drugiej nad ranem byliśmy w hotelu. Ami przeprosiła nas za to, że byliśmy światkiem tego co się stało. Wytłumaczyliśmy jej, że nie ma się czym martwić i za pewne, każdy z nas w takiej sytuacji by tak postąpił. Wróciła do swojego pokoju, a my do swoich. Nagle na korytarzu usłyszeliśmy huk - wybiegłem tak samo jak reszta. Wściekły Austin, walił do jej drzwi po tym jak zorientował się, że wyrzuciła jego walizkę. Podeszliśmy do niego, złapaliśmy za ubrania i próbowaliśmy wyprowadzić. Chłopak zaczął się szarpać i próbować nas bić - nieudolnie. Opanował się dopiero kiedy Zayn wymierzył mu prawego sierpowego. Zebrał się on z podłogi, zabrał walizkę i opuścił hotel z nową "dziewczyną", a my wróciliśmy do pokoju 103.
- to było mocne Zayn, nie wiedziałem, że jest taki silny - mówił Harry
- mogę Cię przytulić? Lubię silnych mężczyzn - podśmiewał się Louis 
- przytulać mnie może tylko Perrie i Niall - odpowiedział przez śmiech Zayn
- już lecę - krzyknąłem i wskoczyłem na chłopaka
Tak nam minęło jakieś półtorej godziny - na wspólnych wygłupach. O wpół do piątej Harry z Louis'em wrócili do siebie, a my poszliśmy spać.
Lucy
- chyba cały klub widział tę akcję - powiedziała
- gdybym była na twoim miejscu zrobiłabym to samo, ale mniej brutalnie - odparłam - jutro na poprawę humoru idziemy na zakupy. Nie przyjmuję sprzeciwu
- OK, ale teraz pozwól mi spać. Konam - odpowiedział, na wpół śpiąco


______________

czytasz = komentujesz

jak się podoba ?

kolejny rozdział za min. 4 komentarzy (:


ładnie proszę ,jeżeli przeczytałaś/eś ten post ,to go skomentuj.

Agata :D