wtorek, 28 sierpnia 2012

It's only a dream...

- Nie proszę! Nie rób mi tego!
- Ale muszę... Nie chce, żeby przeze mnie stało Ci się coś złego...
- Będzie tak jeśli wyjdziesz. Liam proszę!
- Kocham Cię Katy - powiedział i czule mnie pocałował.
- Obiecaj mi, że wrócisz - powiedziałam i przytuliłam się do niego. - Obiecaj.
- Nie potrafię. Tak będzie najlepiej, przecież wiesz - odwrócił się do mnie plecami i wyszedł z naszego mieszkania, zostawiając mnie samą. Nie chciane łzy spływały po moich policzkach. To wszystko stało się tak szybko. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał, ale on się uparł. Jego fanki. Jego fanki były bardzo natrętne. Nie dawały nam spokoju. Groziły mi. Liam był kochany. Nie chciał, żeby coś mi się stało. Sam postanowił, że wyjedzie. Stwierdził, że lepiej będzie jak nie będziemy już razem.

Gdy wyszedł, gdy zamknął za sobą drzwi było już po wszystkim. Nie było już nas. Był tylko on...i ja. Nie wyobrażałam sobie życia bez Liama, który stał się jego nieodłączną częścią. Byliśmy parą na długo przed tym jak stał się popularny. Kochałam go za to jakim był człowiekiem, a nie za to, że miał pieniądze. Był doskonały pod każdym względem.

Mijały dni, tygodnie. Nie otrzymywałam od niego żadnych wiadomości. Powoli starałam pogodzić się z tym, że odszedł, przecież zrobił to dla mnie. Dla mojego dobra. Wprowadziłam się do moich rodziców. Chciałam zapomnieć o tym co było kiedyś, jednak to nie było takie proste.
Nadszedł 29 sierpnia. Dzień urodzin Liama. Zadzwoniłam do niego. Chciałam mu złożyć życzenia.
- Tak? - usłyszałam jakiś kobiecy głos.
- Cześć, mogę prosić Liama? - spytałam nieco zdziwiona.
- Mogę wiedzieć kto mówi?
- Jego dziewczyna... To znaczy... Tak jakby już była... - stwierdziłam.
- Katy? - usłyszałam.
- Tak.... Skąd wiedziałaś.
- Katy... To ja Ruth.
- Liam jest u Was??
- Tak... A właściwie był... Wyjechał jakieś dwie godziny temu. Powiedział, że musi ci coś wyjaśnić,
- Dzięki, pa - oznajmiłam i jak najszybciej się rozłączyłam.
Liam pojechał do Londynu. Do mnie. Wsiadłam do samochodu i wróciłam do naszego wspólnego mieszkania, które stało puste. Chłopak był w środku. Gdy go zobaczyłam, zaczęłam płakać. Liam podszedł do mnie i mocno mnie przytulił. Brakowało mi go, tego ciepła z jego strony.
- Wróciłeś - szepnęłam.
- Kocham Cię - powiedział, a potem wyszedł. Jak gdyby nigdy nic. Krzyczałam, aby wrócił, ale on jakby rozpłynął się w powietrzu...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Gwałtownie otworzyłam oczy. Po policzkach zaczęły spływać mi łzy. Uświadomiłam sobie, że to był tylko sen. Przecież Ciebie już nie było. Już dwa lata.
Tak na prawdę już dawno było po wszystkim. Uratowałeś mi życie, ale sam je straciłeś. Poszłam na cmentarz. Nie przeszkadzało mi to, że była dopiero szósta rano. Musiałam Cię odwiedzić. Byłam Ci wdzięczna. Za to, że mi pomagałeś, że zawsze byłeś przy mnie, że kochałeś mnie mimo wszystko. Też Cię kochałam wiesz? Co ja gadam... Nadal Cię kocham. Może tylko dlatego nie mogę o Tobie zapomnieć?

Chciałabym, aby ten sen stał się prawdą. Abyś tu wrócił, przytulił mnie i powiedział tak jak kiedyś wszystko będzie dobrze...

____________________________________
Taki one shot z Payne'm. Podoba się - zostaw komentarz ; *
Specjalna dedykacja dla Wcześnioka, bo to podczas rozmowy z nią zrodził się pomysł na ten imagin <3

Patusia.

Afraid to move on. cz.16

Louis podszedł do mnie. Złapał mnie w talii. Spojrzał mi głęboko w oczy, po czym czule pocałował.
- Co się dzieje? - spytał.
- Teraz już wszystko w porządku - oznajmiłam.
- Dlaczego ze mną nie rozmawiałaś?
- Musiałam przemyśleć kilka spraw...
- Mogłaś mi o tym powiedzieć. Martwiłem się.
- Przepraszam - położyłam głowę na  jego ramieniu.
- Powiedzmy, że to się nie wydarzyło - wyszeptał mi do ucha. Uśmiechnęłam się, a on kolejny raz mnie pocałował.
Louis był najukochańszym chłopakiem jakiego kiedykolwiek poznałam. Z każdym dniem kochałam go coraz mocniej. Nigdy nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś mu się stało lub przestalibyśmy być razem. Te dwie opcje nie wchodziły w rachubę. Nigdy.
Wróciliśmy do domu sami. Harry został u Liama. Cieszyłam się. Tak jak dawniej mogliśmy byc sami. Porozmawiać.
- Loui. Kocham Cię - oznajmiłam. On tylko ponownie mnie pocałował.
Usiedliśmy w salonie. Louis włączył film. Przytuliłam się do niego. Zamiast skupić swoją uwagę na filmie, po raz kolejny rozmyślałam o przyszłości. W tamtej chwili praktycznie odskoczyłam od chłopaka. Był zdziwiony. Jego mina mówiła wszystko.
- Za trzy dni wracam do domu... - oznajmiłam, ponownie siadając obok Lou.
- Holmes Chapel nie jest aż tak daleko...
- Ale ja nie mieszkam już w Holmes. Studiuję w Nowym Jorku...
- Czyli mnie zostawisz?
- Nie mam wyboru.
- Chcesz to wszystko zakończyć? Zniszczyć nasz związek?
- Przecież wiesz, że związek na odległość nie ma sensu... - zrobiło mi się przykro.
- Kochasz mnie?
- Dobrze wiesz, że tak.
- Nie. Gdybyś mnie kochała to zrobiłabyś wszystko, żeby tutaj zostać A ty chcesz po prostu uciec. Ode mnie.
- Loui, to nie tak... Nie chcę wyjeżdżać. Na prawdę nie chcę... - nie potrafiłam dobrać słów. - Jesteś dla mnie ważny. Kocham Cię. Chciałabym zostać, ale nie mogę...
- To może od razu się rozstaniemy? - spytał zdenerwowany i znów odwrócił wzrok.
- Louis...
- A masz jakiś inny pomysł?! Będą nas dzielić tysiące kilometrów! - krzyknął.
- Jakoś sobie poradzimy.
- Wątpię...
- Lou, zrobię wszystko, żebyśmy mogli być razem. Daj mi miesiąc. Załatwię sprawy związane ze studiami i wrócę. Obiecuję.
- Nie możesz ich rzucić. Przecież tak się starałaś, żeby się na nie dostać.
- Mogę studiować praktycznie wszędzie. A drugiego chłopaka takiego jak ty już nigdy nie poznam.
Louis się do mnie uśmiechnął, a potem delikatnie musnął moje usta. Nie chciałam rezygnować z nauki na tamtej uczelni, ale on był ważniejszy. Kochałam go ponad życie. Zrobiłabym dosłownie wszystko, byle tylko bylibyśmy szczęśliwi.

________________________________
Wyczekiwana "Up all night" jest moja. Dzięki mamo!

Patusia ^^

sobota, 25 sierpnia 2012

Afraid to move on. cz.15

Gdy wróciliśmy Darcy nie było w mieszkaniu. Dzwoniłem do niej, ale zostawiła telefon w domu. Po raz kolejny zadzwoniłem do chłopców, którzy również nie raczyli odebrać swoich komórek Po którymś z kolei połączeniu, odebrał Liam.
- Jest u Was Darcy? - spytałem.
- No jest... Coś się stało?
- Nie... Zaraz tam przyjdziemy, ok?
- No dobra... - powiedział zdziwiony i się rozłączył.
Kilka minut później byliśmy na miejscu, bo Liam, Zayn i Niall mieszkali niedaleko. Wszedłem do mieszkania. Ze zwykłego przyzwyczajenia poszedłem do salonu, gdzie zastałem swoją dziewczynę. Siedziała z głową opartą o ramię Liama. Jej oczy były przepełnione smutkiem.
Zastanawiałem co się stało. Czy coś przede mną ukrywała?

#oczami Darcy#
Poszłam do Liama, bo musiałam się komuś wygadać. Louis odpadał. Zbytnio by się przejął i od razu zaczął by awanturę. Potrzebowałam jakiejś porady ze strony kogoś, kto nie będzie miał do mnie pretensji. Liam idealnie się do tego nadawał. Mogłam na nim polegać, mimo tego, że znaliśmy się bardzo krótki okres czasu. On w porównani do Louisa oraz Harrego był bardzo pomocny. Potrafił odpowiedzieć na pytania, które ja zadawałam sobie przez kilka tygodni. Nie pytał mnie o szczegóły, po prostu starał się wyjaśnić i pokazać mi na czym stoję. Byłam mu wdzięczna za to, że mnie wysłuchał i zachował się jak prawdziwy przyjaciel. Za zwykłem słowa, które w pewien sposób podnosiły mnie na duchu.

Louis przyjechał razem z Harrym. Wiedziałam, że musimy powrócić do rozmowy, którą zaczęliśmy w szpitalu. Cały czas olewałam Louisa, który był przecież moim chłopakiem. Było mi głupio z tego powodu. Chciałam go jak najszybciej przeprosić, jednak najpierw miałam zamiar zakończyć sprawę z Hazzą. Raz na zawsze...
- Harry, możemy porozmawiać? - spytałam bardzo niepewnie, nawet nie patrząc na Lou, który stało obok niego. Chłopak zgodził się i podążył za mną do kuchni. Oparłam się o stół i zaczęłam:
- Słuchaj... Posunąłeś się trochę za daleko... Pocałowałeś mnie... Jeśli czujesz do mnie cokolwiek, to mi o tym powiedz. Nie chcę, żebyś cierpiał przez to, że spotykam się z Louisem.
- Ale Darcy zrozum... Wtedy przemówiłam moja bezsilność. Przepraszam. Kocham Cię, ale tylko jako przyjaciółkę. Nie mam zamiaru psuć waszego związku. Zależy mi tylko na twoim szczęściu.
- A co z tobą?
- Wydaje mi się, że jestem szczęśliwy... Dzięki pewnej osobie... - uśmiechnął się.
- Skoro tak, to fajnie. Mam jeszcze jedno pytanie... Czy Lou jest na mnie zły?
- Nie jestem - oznajmił, wchodząc do kuchni.
- Zostawię Was samych - powiedział Harry i opuścił pomieszczenie.

_________________________________
Trzymajcie kciuki za mnie, Natalkę i Wcześnioka.
Błagam, żeby to wszystko się udało!

Patusia. ; D

czwartek, 23 sierpnia 2012

All you need is love. cz.1


„Ygh! Miałam wtedy okropny dzień. Rano spóźniłam się do szkoły (liceum), później wpadłam na jakiegoś farbowanego blondyna i jeszcze po południu koleżanka mnie wystawiła, po tym jak umówiłyśmy się razem na plotki.
Usiadłam w końcu na ławce w parku, wykończona tamtejszym dniem. Założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam nucić po cichu zwrotkę piosenki Bruno Marsa- „Just the way you are”. To jest mój sposób na odprężenie, pośpiewanie sobie ulubionych piosenek. Inni chodzą do SPA, czy tam wyżywają się na innych, a ja mam taki nieszkodliwy przepis na dobry humor.
 
Po chwili dosiadł się do mnie jakiś blondyn. Tak ten sam, który mnie wtedy potrącił i nawet nie przeprosił. Tym razem siedział z herbacianą różą i głową spuszczoną w dół.
-Czekasz na dziewczynę?- zapytałam trochę ciekawa, dlaczego to ze mną usiadł, a nie na innej wolnej ławce.
-A…- spojrzał na kwiat w swojej dłoni.- Nie, to dla ciebie. Chciałem cię przeprosić za to, co się dziś stało. Mogłaś pomyśleć, że jestem jakimś niewychowanym idiotą, bo tak uciekłem.
-Tak dokładnie pomyślałam.- odpowiedziałam mu szczerze.
-Jesteś strasznie szczera.
-Lepiej szczera, niż kłamiąca na każdym kroku. Nie uważasz?
-Ech, niedostępna. Lubię takie.
-Według mnie, masz za wysoką samoocenę.
-A według mnie jesteś strasznie nieczuła.
-Bo co ty myślisz? Jesteś Niall z One Direction, dasz mi kwiatek i od razu będę chciała, żebyś się ze mną umówił?!- powiedziałam nieźle zdenerwowana na tego typa.
-A nie?
-No właśnie NIE!- rzuciłam w jego stronę i zaczęłam wracać do domu.
-To może cię chociaż odprowadzę?
-Lepiej nie. Jeszcze cię paparazzi napadną i będziesz się musiał tłumaczyć, czemu się włóczysz z nieznaną nikomu dziewczyną, po mieście.
-Nie odpuszczę. Jesteś za dobra i masz za fajny charakter na to, żeby jakiś chłopak cię wykorzystał.”

-I tak właśnie poznałam twojego tatę, Josh- rzekłam w stronę pięciolatka- mojego i Nialla syna.
 
To dziwne. Kiedy jeszcze byliśmy razem poprosił mnie o rękę. Zgodziłam się oczywiście. Choć patrząc teraz, raczej nie wypowiedziałabym tego pieczętującego nasz związek TAK. Nie pobraliśmy się. Zdradził mnie kilka miesięcy przed ślubem. Odeszłam od niego ze złamanym sercem, żałując, że musiał szukać szczęścia pomiędzy nogami innej.
Nigdy nie zdjęłam pierścionka zaręczynowego. Nie wiem czemu. Przyzwyczaiłam się do niego, chyba…

-Zostawił nas?- zapytał brunet
-Nie, zrobił coś bardzo złego, czego się nie powinno wybaczyć i to my odeszliśmy od niego.
-Co zrobił?
-Josh, czas do łóżka. Już późno, a ty mi tu zaraz uśniesz na rękach.
-Dobrze, mamo. Będę mógł go kiedyś spotkać?
-Zobaczymy, a chciałbyś?
-Tak, chcę zobaczyć tatę.

I te właśnie słowa, jakże rezolutnego chłopczyka o bardzo niebieskich oczach, wywróciły mój świat do góry nogami.


Niall oczywiście wiedział o dziecku. Odeszłam od niego, gdy mały miał 1,5 roku. Nie chciał się spotykać z Joshem. Przynajmniej nie ze swojej woli.
Ale skoro NASZ synek poprosił o spotkanie z ojcem, to powinnam spełnić jego prośbę. Czego się nie robi dla swoich dzieci.

-Cześć Niall, chciałam cię zapytać, czy nie chciałbyś spędzić trochę czasu ze swoim synem?- powiedziałam chyba najtrudniejsze słowa w moim życiu. Od rozstania, często próbował się ze mną skontaktować, ale nie obchodził go owoc naszej miłości tylko to, co było między nami.
-Miło, że dzwonisz. Oczywiście. Kiedy ci będzie pasować?
-Jutro o 14:00 w parku, dobrze?- zapytałam starając się zachować powagę w głosie i nie dać ponieść się emocjom.
-Tak, jasne. Do zobaczenia. Kocham cię.
-Tak… - odpowiedziałam przeciągle, rozłączyłam się.

Dopiero teraz zrozumiałam, że znowu GO spotkam.

____________________________________________
Hey!
Jestem nową współautorką na blogu. Przeczytałyście/liście właśnie mojego pierwszego 'publicznego' imagina. Nazywam się Kasia/Katarzyna jak kto woli. Mam podobno zielone oczy (Hazza yeah!). Oczywiście jestem zakażona One Direction Infection i mam urodziny w Andzrzejki. To chyba tyle na mój temat.
Liczę na szczere komentarze.
 
Cath.

Wyniki konkursu!

Siemaanko . ; *
Dostałyśmy pięć prac. Mimo, że tak mało to wszystkie były bardzo dobre. Niestety musiałyśmy wybrać ten najlepszy. Dziękujemy dziewczynom, które wzięły udział w naszym konkursie.
Dobra, przejdę do konkretów. Razem z nami blog będzie prowadzić Kasia, która mam nadzieję sama Wam się przedstawi. Niedługo pojawi się tutaj imagin jej autorstwa.
Dla reszty uczestniczek przewiduję dedykacje. Piszcie w komentarzach z kim chcecie opowiadania. ; *

Jeszcze raz bardzo dziękujemy za udział i mam nadzieję, że nadal będziecie nas odwiedzać . ^^

Patusia, Natalka, Nacia i Pacia <3

środa, 22 sierpnia 2012

Afraid to move on. cz. 14

Jak brzmi odpowiedź na większość pytań, które sobie zadaje? Tak, nie lub nie wiem. Większość z nich jest całkiem bezsensowna i niepotrzebna. Ale te pytania, które pozostają są przeze mnie dokładnie analizowane. Próbuję przefiltrować wszystkie za i przeciw. To co może, a nie musi się stać. Próbuję wybrać właściwą odpowiedź. Podjąć odpowiednią decyzję, która nie zawsze jest optymistyczna.

Tak i tamtego dnia robiłam mój własny "rachunek sumienia". Harry miał zostać wypisany ze szpitala. Louis po niego pojechał. Ja nie miałam po prostu ochoty. Nadal myślałam nad odpowiedzią na jego pytanie. Niby była oczywista, ale wolałam wszystko po raz kolejny przemyśleć. Może to non powinien mnie znienawidzić? Zakochałam się w jego najlepszym przyjacielu. Nie zdawałam sobie sprawy, że on może cierpieć. Starałam się postawić na jego miejscu. Co bym zrobiła? Próbowała bym to wyjaśnić? Teraz sama nie wiem... Gubię się we własnych myślach. Nie potrafię zrozumieć czemu... Przecież wszystkie zmierzają ku jednemu celowi - szczęściu.

#oczami Louisa#
Harry czekał na mnie przed szpitalem. Z dnia na dzień jego wyniki były co raz lepsze, dlatego lekarze wypisali go po dwóch tygodniach. Zabrałem jego torbę i położyłem na tylnym siedzeniu. Już na pierwszy rzut oka widziałem, że Harrego coś dręczy. Może wyrzuty sumienia? Był przygnębiony. Starałem się z nim rozmawiać, ale każda próba jaką podejmowałem kończyła się niepowodzeniem. Znów zamknął się w sobie. Tak jak przed wypadkiem.
- Haz, kiedyś będziesz musiał coś powiedzieć - oznajmiłem, po kolejnej nieudanej próbie kontaktu z przyjacielem.
- Ale co chcesz wiedzieć? - spytał.
- Nie wiem, cokolwiek. Wytłumaczyliście sobie wszystko? Ty i Darcy?
- Jakoś nie było okazji... - stwierdził i ponownie skierował swój wzrok za okno.
- A co się między wami wydarzyło? - dalej drążyłem temat. Chciałem się dowiedzieć co doprowadził do tej nieprzyjemnej sytuacji.
- Dokładnie nie pamiętam...
- Znowu żartujesz? - spojrzałem na niego.
- Nie. Na prawdę nie pamiętam co działo się przed jak i zaraz po wypadku.
Nie miałem pojęcia, że tak jest. Od prawie tygodnia nie rozmawiałem z Darcy. Wyłącznie z tego powodu, że ona praktycznie nie wychodziła ze swojego pokoju. Kiedy zaczynałem jakiś temat, ona od razu go odrzucała. Dziwiło mnie to, ale nie miałem zamiaru się z nią kłócić.

______________________________________
Jesteeem!
Na osiedlu mojej babci jest chłopak, który uśmiecha się jak Harry! I śmieje się bardzo podobnie do niego. ; D
Możliwe, że jutro wyniki konkursu. Jesteście gotowi?

Patusia . <3

niedziela, 19 sierpnia 2012

:)

Sieeemanko.

Chciałam oznajmić, że nasz konkurs na administratora, został zakończony. Jak tylko uda mi się skontaktować z dziewczynami to ogłoszę kto wygrał. Dzięki wszystkim za udział, ale niestety zwycięzca może być tylko jeden. Uprzedzam, żeby sprawdzać pocztę!

Patusia.

sobota, 18 sierpnia 2012

Afraid to move on. cz.13

Harry przebudził się w chwili, gdy weszłam do sali. Byłam przerażona. Miałam świadomość, że Haz w każdej chwili może poprosić, abym wyszła. Nie chciałam tego, jednak z drugiej strony nie wiedziałam jak mam się zachować wobec całej tej sytuacji. Usiadłam przy łóżku mojego przyjaciela i uważnie mu się przyjrzałam. Miał złamaną rękę i małe rozcięcie na skroni, jednak nie wyglądał tragicznie.
Delikatnie się do mnie uśmiechnął. Jak zwykle robił do dobrą minę do złej gry. Przeze mnie cierpiał, ale próbował to wszystko ukryć.
- Jak się czujesz? - spytałam i złapałam go za zdrową dłoń.
- Dobrze, chociaż trochę boli mnie głowa... Co się stało?
- Nie pamiętasz? Może to i lepiej... - pomyślałam. - Potrącił Cię samochód...
- Mam pustkę w głowie. Pamiętam tylko, że rozmawialiśmy... Później urywa mi się film...

Było mi przykro, bo to przeze mnie się tutaj znalazł. Najwidoczniej zauważył, że coś mnie gryzie, bo spytał:
- Czy przed wypadkiem coś się stało?
- Nie... Wszystko było w porządku... - rozejrzałam się po sali, żeby zamaskować moje zdenerwowanie. Miałam ochotę wstać i wyjść, ale nie mogłam mu tego zrobić. Chciałam wyjaśnić to do czego między nami doszło...
- Nie wierze Ci. Skoro było tak "wspaniale", to czemu się tu znalazłem? - odnosiłam wrażenie, że Harry o wszystkim wiedział.
- Kochasz mnie? - spytałam, wpatrując się w podłogę.
- Darcy, ja wiem, że...
- Odpowiedz.
- Co się stanie, jeśli powiem tak?
- To zależy tylko i wyłącznie od ciebie.
- Znienawidzisz mnie?
- Przepraszam, że przerywam, ale pan Styles powinien odpoczywać. Dlatego prosiłbym, aby pani wyszła - usłyszałam od lekarza, z którym kilka minut wcześniej rozmawiał Loui. Puściłam rękę Harrego i powiedziałam ciche `na razie`.

Wyszłam z sali. Nagle wszystkie emocje jakby odpadły, ale wiedziałam, że będę musiałam powrócić do tej rozmowy. Zakończyć temat. Odpowiedzieć na pytania, które do tej pory powstały w mojej głowie. Na to ostatnie, które zadał Harry i które nadal krążyło w moich myślach. Znienawidzisz mnie?

________________________________________
Dobra Misie, trzymajcie tutaj tą część.
Werka, proszę nie zabijaj. Agata też zwłaszcza, że się dzisiaj widzimy.
No i tego... Do usłyszenia, a raczej do przeczytania . ; *

Patusia .

czwartek, 16 sierpnia 2012

Afraid to move on. cz.12

20 minut później siedziałam razem z Lou w poczekalni, przed salą w której leżał Harry. Bałam się o niego. Nie wiedziałam czy przeżyje. Uderzenie było tak silne...
- Spokojnie. Wyjdzie z tego - oznajmił Louis.
- A co jeśli nie? - spytałam ze łzami w oczach.
- Musimy być dobrej myśli.
W tym czasie przyjechali chłopcy. Bałam się najgorszego. Czekaliśmy na lekarza. `Co z Harrym? Jak on się czuje? Wyjdzie z tego?` - zadawałam sobie masę podobnych pytań. Cały czas trzymałam Louisa za rękę. Chciałam czuć, że jest blisko, że mnie nie zostawi. Był zdenerwowany. Nie wiedział co ma robić, tak samo jak ja.

#oczami Louisa#
Nie wiem, co tak naprawdę zaszło między Harrym a Darcy. Teraz mnie to nie obchodzi. Boje się o niego, że stracę przyjaciela... Brata, którego nigdy nie miałem. Który zawsze mi pomagał. Który był przy mnie, gdy go potrzebowałem. Nigdy się nie zastanawiałem nad tym, co bym zrobił, gdyby go zabrakło. Gdyby odszedł. Nie... Nie odejdzie. Jest silny. Wyjdzie z tego. Na pewno.
Kilkanaście minut później przyszedł lekarz.
- Harry jest w stabilnym stanie. Powinien z tego wyjść, jednak uderzenie było na tyle silne, że chłopak może nie pamiętać, co działo się na chwilę przed wypadkiem - oznajmił.
- Czy możemy do niego wejść? - spytałem.
- Tylko jedna osoba i tylko na chwilę. Nie może się przemęczać.
- Dziękujemy.
Spojrzałem na Darcy. Odczuła wyraźną ulgę, gdy lekarz stwierdził, że Harry przeżyje.
- Idź - powiedziałem do niej.
- Nie..
- Darcy, proszę. Jesteś jego przyjaciółką. Ty tam idź.
- Nie chcę. To wszystko przeze mnie, nie rozumiesz?
- Jak to: przez ciebie? - spytał Liam.
- Nie zatrzymałam go... Jak mogłam być tak głupia, żeby tego nie zauważyć?
- Samochód wyjechał... - przerwała mi.
- Nie chodzi o to! - krzyknęła poddenerwowana. - Niczego nie podejrzewałam... Kurde... Czemu mi nie powiedział?
- Idź tam i sama go o to spytaj - oznajmiłem.
- Dobra... Ale proszę, nie bądź na niego zły...

Nie miałem takiego zamiaru. Harry leżał w szpitalu, a ja miałbym być na niego zły. Nie wiedziałem nawet za co. Darcy mi nie powiedziała.

_______________________________
Sieeemka! Tak więc o to 12 część... W mojej głowie zabrzmiało to lepiej, ale ojj tam . >.<
Jestem inteligentna i wykorzystałam już cały internet (mam 7GB na miesiąc. xD), więc nie wiem kiedy wstawię następną... Sorki . ; *

Patusia.

środa, 15 sierpnia 2012

Afraid to move on. cz.11

#oczami Darcy#
Przeglądałam mój pamiętnik, który Louis zostawił na łóżku. Roiło się w tam od wyznań, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. To był mój zeszyt i nikt nie powinien do niego zaglądać, jednak wiem, że Lou prędzej czy później i tak by to zrobił. Nie chciałam mieć przed nim żadnych tajemnic. Ufałam mu.
- Darcy? Możemy porozmawiać? - spytał Harry, wchodząc do mojego pokoju.
- Pewnie - odłożyłam pamiętnik i poklepałam miejsce obok mnie.
- Przepraszam. Za to, że zachowywałem się jak dziecko. Za to, że nie rozumiem, że kochasz Lou, że ja nie jestem najważniejszy, że nie masz tylko mnie. Za to, że...
- Czekaj - powiedziałam, ale nie posłuchał. - Zamknij się w końcu! - przestał. - Dziękuję. Nie przepraszaj.
- Ale ja...
- Jesteśmy przyjaciółmi, tak? Przyjaciele się wspierają. Ufają sobie. Sama się w tym wszystkim trochę pogubiłam, rozumiem Cię. Ale po co mnie przepraszasz? - spytałam. - Nie masz za co. Jestem na Ciebie zła, za to że nie chciałeś mi wszystkiego od razu powiedzieć, ale dobra... Było minęło. Nadal się przyjaźnimy i nadal możesz mi ufać. Pod tym względem nic się nie zmieniło - przytuliłam się do niego, a później złapałam go za ramiona i spojrzałam w jego obłędnie zielone oczy. - Nic się nie zmieniło.
Jeszcze chwilę wpatrywaliśmy się w siebie, a potem on...pocałował mnie. Odepchnęłam go.
- Harry?! - krzyknęłam.
- Ja...Przepraszam... - powiedział zmieszany i wybiegł z pokoju. Poszłam za nim, ciągle powtarzając jego imię. Wyszedł z domu. Biegł przed siebie, nie patrząc co się dzieje na drodze. Wbiegł na jezdnię. Nie zdążyłam go zatrzymać. Z zakrętu wyjechał samochód. Prosto na Harrego. Chłopak upadł na ziemię...

_______________________________________
Krótkie, ale tylko dlatego, że chcę pomęczyć Licorice . <3

Przypominam o konkursie. Zostały jeszcze 4 dni!

Patusia

sobota, 11 sierpnia 2012

Afraid to move on. cz.10

#oczami Louisa#
Poszedłem do pokoju Hazzy. Dziwiło mnie jego zachowanie. Było...takie dziecinne. W ogóle nie w stylu Harrego. Wszedłem do środka tak jak zwykle, czyli bez pukania. Mój przyjaciel siedział na podłodze, opierając się o łóżko. W uszach miał słuchawki. Nie słyszał co do niego mówiłem. Dopiero, gdy zabrałem mu iPoda, powiedział oburzony:
- Oddaj go!
- Nie. Nie oddam dopóki mi nie powiesz, o co chodzi - oznajmiłem.
- Co mam Ci niby powiedzieć? - spytał.
- Wszystko. Co się dzieje?
- Nic się nie dzieje. Jest na prawdę...spoko...
- Jasne... - usiadłem obok niego. - Harry, przecież wiesz, że mi możesz zaufać.
- Właśnie ostatnio nie mogę... Czuję, że straciłem najlepszych przyjaciół jakich kiedykolwiek miałem...
- Przecież nadaj jesteśmy przyjaciółmi.
- No niby tak, ale już praktycznie w ogóle nie gadamy. Nie wychodzimy z chłopakami. Olewasz nas, wiesz?
- Wcale was nie olewam...
- Nie wcale... Nie straciliśmy tylko ciebie... Straciłem też Darcy... Tylko dlatego, że się w sobie zakochaliście.
- Harry... To nie ma nic do rzeczy. Nadal będziecie się przyjaźnić, to nie robi żadnej różnicy.
- Po prostu jestem zazdrosny... Kiedyś miałem ją tylko dla siebie. Mogłem z nią porozmawiać kiedy i o czym tylko chciałem, a teraz? Wszystko się zmieni - oznajmił.
- Haz, ale nic się nie zmieni. To, że jestem z Darcy nie znaczy, że ona Cię przekreśliła... Nadal jesteś dla niej bardzo ważny. Ona się o Ciebie martwi...
- Czemu? - pomachałem lewą ręką. - Aaa... Miałem gorszy dzień...
- Ale to nie oznacza, że masz się ciąć, przecież mogłeś z nami pogadać...
Harry nie odpowiedział. Wiem, że było mu głupio. Ale to Haz, on by się do tego nie przyznał. Mi też zrobiło się głupio. Trochę zaniedbałem naszą przyjaźń. Zaniedbałem cały zespół...
- Idę do Darcy, muszę z nią pogadać - oznajmił.
Zostałem sam w pokoju. Cieszyłem się, że sprawy potoczyły się w ten, a nie inny sposób.

__________________________________
 Patusia

Afraid to move on. cz.9

- Wiesz, że Cię kocham prawda? - szepnął Louis.
- Wiem - delikatnie go pocałowałam. - Może pójdziemy sprawdzić co słychać u Harrego?
- Jest dużym chłopcem, poradzi sobie - powiedział.
- Ale jest też moim przyjacielem. Chyba się nie obrazisz, jeśli tam pójdę?
Wyszłam z pokoju. Stanęłam przed drzwiami od sypialni Hazzy. Wzięłam głęboki oddech i lekko zapukałam. Nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Harrego. Leżał na łóżku. W dłoniach trzymał nasze zdjęcie. Bardzo podobne do tego, które stało na mojej szafce. Dopiero teraz zauważyłam kilka kresek na jego lewym nadgarstku. Nie mogłam w to uwierzyć. Ciął się?
- Co tam? - spytałam i usiadłam obok niego.
- Nic... Tak sobie wspominam - powiedział i podniósł się, siadając.
- Harry... Dlaczego? - złapałam jego lewą rękę. Wyrwał ją z mojego uścisku i szybko zakrył druga dłonią.
- Nie ważne... I tak nie zrozumiesz...
- Przecież... Z resztą, nie chcesz to nie mów. Ale pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć - chciałam wyjść, ale chłopak zaczął:
- Zwłaszcza wtedy, gdy jesteś z Lou. Wtedy na pewno mi pomożesz...
- O co Ci chodzi?
- Myślisz, że nie widzę? Że jestem aż tak głupi? Po co się ukrywacie? Przecież dobrze wiem, że jesteście razem... - oznajmił. - Nie wiem tylko dlaczego mi nie powiedzieliście. Nie ufacie mi? Ty mi nie ufasz?
- To nie tak... Nie wiedzieliśmy jak zareagujesz na tę wiadomość... - powiedziałam.
- A jak miałbym zareagować? Co miałem wtedy zrobić? Macie swoje życie... Nic mi do tego..
- No dobra... Ale co do ciebie. Dlaczego to zrobiłeś? - wskazałam na jego nadgarstek. - Harry, coś się stało?
- Mówiłem, nie zrozumiesz... Idź. Lou czeka - stwierdził.
Nie chciał ze mną rozmawiać... Dlaczego? Wyszłam z pokoju. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Zastanawiałam się dlaczego Haz mnie zbywał. Coś się stało. Czułam, że coś się stało.

Wróciłam do Louisa, który już zdążył zapoznać się z moim pamiętnikiem, który leżał pod poduszką. Zmierzyłam go wzrokiem.  Zrobiłam mi się smutno. Z powodu Harrego. Chyba po raz pierwszy nie chciał mi powiedzieć co go dręczy. Czyżby przestał mi ufać? Nie wiem... Usiadłam obok Lou, a on objął mnie ramieniem i spytał:
- Czemu jesteś smutna?
- Haz... Wiedziałeś, że on się tnie?
- Co? Dlaczego?
- Nie mam pojęcia. Czuję się temu winna... - oznajmiłam.
- Nie możesz się obwiniać. Robisz to zdecydowanie zbyt wiele razy - stwierdził biorąc do ręki mój pamiętnik.
- Kazałam Ci go dotykać?! - spytałam z pretensją w głosie.
- Przepraszam - powiedział ze skruchą Louis. - Może ja spróbuję z nim pogadać?
- Jak chcesz... Może tobie ufa na tyle, żeby ci powiedzieć...

______________________________
przepraszam,przepraszam,przepraszam!
Miałam dodać ostatnio, ale cóż... yyy, no tego... Po prostu jestem leniem i mi się nie chciało... ; D
Ale dzisiaj dodaję dwie części, żebyście mieli co czytać . ; *

Patusia.

środa, 8 sierpnia 2012

Afaid to move on. cz.8

Siedziałem w kuchni z Harrym, który dopytywał gdzie byliśmy i co robiliśmy. Czasami zachowywał się jakby był moją mamą. Chciał mnie kontrolować. Denerwowało mnie to, a zarazem dawało poczucie bezpieczeństwa.

#oczami Darcy#
Byłam w swoim pokoju i zastanawiałam się nad moimi uczuciami. Musiałam to wszystko przemyśleć, jakoś logicznie poukładać. To co czułam do Harrego odstawiłam na dalszy plan i zajęłam się moimi uczuciami związanymi z Louisem. Dziwiłam się sama sobie, że niczego się nie domyśliłam. Spędzałam z nim tak czasu, a i tak nie wpadłam na najprostszy powód jego zachowania. Był zakochany. Na dodatek we mnie. Cieszyłam się. Strasznie się cieszyłam. Spodobał mi się już pierwszego dnia, mimo że odrzucił i mnie, i Hazzę. Jednak się nie zniechęciłam. Chciałam do niego w pewien sposób dotrzeć, żeby zrozumiał, że zależy mi na jego szczęściu. I chyba mi się to udało.

Przyszedł do mnie Louis. Tak jak ustaliliśmy - nie okazujemy sobie żadnych uczuć przy chłopakach. Musieliśmy udawać, że nic nas nie łączy ze względu na Harrego. Nie wiedzieliśmy co może zrobić, gdy się dowie. Mógł powiedzieć "spoko, pasujecie do siebie" lub wręcz przeciwnie - mógłby np. skoczyć nam do gardeł.
Siedzieliśmy na moim łóżku i jak gdyby nigdy nic rozmawialiśmy. Harry nie mógł się niczego domyślić, bo robiliśmy tak bardzo często.
- Kurde... A co jeśli coś wymyśli? - spytał Lou.
- Nie martw się. Harry nie jest tak bystry na jakiego wygląda - oznajmiłam.
- Ale co ja? - spytał Haz, który "przypadkiem" przechodził obok pokoju. - Czego mam się nie domyslić?
- Nie musisz wszystkiego wiedzieć... - stwierdziłam.
- No dobra... - powiedział i poszedł do swojej sypialni.
Włączył muzykę. Free falling. Dzięki Harremu znałam tę piosenkę na pamięć. Wiedziałam też, że słuchał jej, gdy był smutny. Tylko dlaczego miałby być smutny?

_____________________________
Proszzz. <3
Licorice - dla Ciebie . Widzisz? Napisałam . ^^
Może nie jest zbyt długie, ale wolę Was utrzymać w niepewności, jeśli owa istnieje...

Patusia . ; p
+ następna może jeszcze dzisiaj .

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Surprise .

Dzisiaj są urodziny Louis'a, więc razem z chłopakami robisz dla Niego przyjęcie niespodziankę. Wszystko masz z Nimi ustalone. Zayn miał zabrać Louisa na jakieś zakupy, czy coś, byle żeby zajęło to dwie godziny. Tyle potrzebowaliście żeby wszystko uszykować.

Z Liamem i Niallem szykowałaś stoły, nadmuchiwałaś balony, a Harry robił tort i inne smakołyki. Musiałaś pilnować Nialla, który co chwilę twierdził, że musi iść do łazienki, a tak na prawdę kierował się w stronę kuchni.
Robiłaś wszystko z wielkim entuzjazmem, bo nikomu tego nie mówiłaś, ale Louis bardzo Ci się podoba.

Zaproszeni goście przyszli na czas.
Gdy chłopcy wracali do domu, Zayn wysłał Ci sms, że macie się już przygotować. Kiedy weszli wszyscy wyskoczyli i zawołali : ''NIESPODZIANKA!''.
Louis bardzo się ucieszył. Wiedział, że to całe przyjęcie urodzinowe to był Twój pomysł, więc rzucił Ci się na szyję, obdarował buziakiem i dziękował jak małe dziecko. Czułaś się jak w siódmym niebie. Byłaś szczęśliwa, a zarazem smutna, bo chciałaś tak bardzo mu powiedzieć, że Go kochasz, ale bałaś się, że to zniszczy Waszą przyjaźń.
Louisowi wszystko się podobało, tort z jadalnym zdjęciem waszej szóstki, prezenty. Ty kupiłaś mu białe bokserki w czerwone serduszka. Ucieszył się.
Bawiliście się wszyscy jak nigdy wcześniej, to była naprawdę duża impreza. Oczywiście nie zabrakło też na niej muzyki i alkoholu. Nie przepadasz zbytnio za alkoholem, więc nie piłaś. Co najwyżej jedną butelkę zimnego piwa.
Bacznie obserwowałaś jak Louis tańczył z Harrym, jak Niall siedział tylko przy bufecie. 

Podszedł do Ciebie Zayn:
- Zatańczysz?
- Nie, dzięki. jakoś nie mam ochoty.
- Ej Mycha co jest? Przecież Twój plan wypalił.
- Nieważne...
- Mi możesz powiedzieć, przecież wiesz, że jestem Twoim przyjacielem i możesz na mnie zawsze liczyć.
- No, bo to chodzi o Louisa. A konkretnie o to, że ja Go najzwyczajniej w świecie kocham. - Spuściłaś głowę na dół, po Twoim policzku spłynęła jedna samotna łza, którą szybko wytarłaś .
- To powiedz mu to, nie ma co ukrywać uczuć.
- Ale to nie takie łatwe, a jak mnie wyśmieje?
- Nie wyśmieje. Lou taki nie jest.
- A jak zniszczę naszą przyjaźń?
- Nie, na pewno nie. Podejdź do Niego, opowiedz o swoich uczuciach. Trzymam za Ciebie kciuki, Mała. - Zayn puścił Ci oczko i poszedł do Niall'a, który nadal grzał miejsce przy bufecie.

Cały czas myślałaś o tym co powiedział Ci Mulatek. Przez muzykę nie mogłaś się skupić, więc wzięłaś koc i wyszłaś przed dom posiedzieć na schodach.
Było troszkę zimno, ale nie przejmowałaś się tym. Byłaś zdołowana tym, że Twoje serce wybrało akurat Louisa...
Nagle ktoś przytulil Cię od tyłu.
- Ej, co tak tu robisz? Są moje urodziny, a Ty siedzisz tu sama i na dodatek jesteś taka zasmucona.? No właśnie, czemu jesteś smutna.?
- Jest mi smutno, bo ja.. Bo ja chcę do Ciebie !
- Heh, to ja wtedy powinienem być smutny przez cały czas.
- Louis, Ty nic nie rozumiesz ! - Wybuchnęłaś płaczem, już dłużej nie mogłaś w sobie tak wszystkiego tłumić.
- Ej, nie płacz. Czego nie rozumiem.?
- No, bo ja Cię kocham. Przepraszam, że wszystko właśnie zniszczyłam, ale nie mogę tak dłużej.. - Chłopak popatrzył na Ciebie swoimi pięknymi oczami, przestał się uśmiechać, był niezwykle poważny.
- Rozumiem Cię.. I właśnie sprawiłaś, że te urodziny są dla mnie wyjątkowe i najwspanialsze. Ja też Cię kocham. Bałem się Ci to powiedzieć, byłem głupi.. - Lekko uśmiechnęłaś się do Niego, rzuciłaś mu się na szyję i pocałowałaś czule. To wszystko było takie romantyczne.
Potem poszliście się dalej bawić. Nie ukrywaliście waszych uczuć, cały czas się przytulaliście, całowaliście, a chłopcy życzyli wam szczęścia. Bardzo się ucieszyłaś, że wreszcie mogłaś z siebie to wszystko wyrzucić i podziękowałaś Zayn'owi, że dał Ci tak dobra radę...

__________________________________
Hej wszystkim . <3
no to imagin dla Patusi, chyba sama wiesz dlaczego . ; D ; ****
zachęcam wszystkich do brania udziału w naszym konkursie ! : )

+ macie tu mojego fbl, dzisiaj założyłam z nudów. klik ; D
wbijajcie jak najczęściej, z góry dzięki. <3<3<3
Pacia .

niedziela, 5 sierpnia 2012

Afraid to move on. cz.7

- To co idziemy? - spytałam.
- Pięknie wyglądasz - oznajmił.
- Dzięki - powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Wyszliśmy z domu. Poszliśmy do pobliskiego parku. Louis pokazał mi ławkę, na której kiedyś wyrył serduszko. Dla Eleanor.
- Teraz chciałbym się cofnąć do czasu, gdy to zrobiłem. Zamiast napisać Eleanor, napisałbym Darcy.
- Dlaczego? - spytałam zdziwiona.
- Bo Cię kocham...
- Jesteś słodki - oznajmiłam i podeszłam do niego bliżej.
Uśmiechał się do mnie. Kochał. Szczerze. Inaczej nie potrafił. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przeczesałam jego gęste, brązowe włosy. Louis spojrzał mi głęboko w oczy. Po chwili nasze usta złączyły się w jedno.

#oczami Louisa#
Odważyłem się. Powiedziałem Darcy co do niej czuję. Byłem szczęśliwy a zarazem przerażony. Nie wiedziałem co na to powie Harry. W końcu pokochałem najważniejszą w jego życiu kobietę. Ale...przecież oni się tylko przyjaźnią. W duchu wierzyłem, że to "tylko" sprawi, że nie będę musiał się tłumaczyć, a potem gorzko tego wszystkiego żałować.

Wróciliśmy do domu. Razem z Darcy uzgodniliśmy, że nikomu nie powiemy o tym co się stało i że jesteśmy razem. Uznaliśmy, że tak będzie najlepiej.
Od razu po tym  jak weszliśmy do mieszkania, Harry spytał:
- Jesteście... Nie mogliście mi zostawić jakiejś wiadomości albo coś?
- Sorki... To wyjście było bardzo spontaniczne - oznajmiła moja dziewczyna. - Jesteś na mnie zły?
- Nie, nie potrafiłbym być na was zły. Zwłaszcza na Ciebie - Darcy podeszła do Harrego i się do niego przytuliła.
- Jakby co jestem u siebie - powiedziała i pobiegła do swojego pokoju.

_________________________________________
Jestem. Kolejna część tego...czegoś...
Nie wychodzi mi ostatnio... Z kim ma być następny? Bo nie wiem, który wybrać. xd
+ następna część = 8 komentarzy ^^

Patusia . ; /

Przypominam, że konkurs przedłużony do 19 sierpnia! Nadal czekamy na Wasze imaginy! 

KONKURS!

Jako, że dostałyśmy tylko 4 imaginy, przedłużam nasz konkurs do 19 sierpnia. Liczę na to, że dostaniemy jeszcze co najmniej drugi tyle, ponieważ chciałybyśmy mieć jakiś wybór. ; D
Dużo osób kliknęło w naszej ankiecie (tak właściwie to w mojej xd) `Tak` więc myślę, że kilka byłoby zainteresowanych pracą z nami.
Jeszcze raz podaję zasady:
1. Napisz imagin.
2. Wyślij go nam na imaginy@onet.pl , w temacie wpisz konkurs.
3. Opisz nam siebie. Podaj jak masz na imię, ile masz lat, skąd pochodzisz oraz czym się interesujesz.



Byeeee, Patusia <3

+ później dodam następną część! ; *