czwartek, 23 sierpnia 2012

All you need is love. cz.1


„Ygh! Miałam wtedy okropny dzień. Rano spóźniłam się do szkoły (liceum), później wpadłam na jakiegoś farbowanego blondyna i jeszcze po południu koleżanka mnie wystawiła, po tym jak umówiłyśmy się razem na plotki.
Usiadłam w końcu na ławce w parku, wykończona tamtejszym dniem. Założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam nucić po cichu zwrotkę piosenki Bruno Marsa- „Just the way you are”. To jest mój sposób na odprężenie, pośpiewanie sobie ulubionych piosenek. Inni chodzą do SPA, czy tam wyżywają się na innych, a ja mam taki nieszkodliwy przepis na dobry humor.
 
Po chwili dosiadł się do mnie jakiś blondyn. Tak ten sam, który mnie wtedy potrącił i nawet nie przeprosił. Tym razem siedział z herbacianą różą i głową spuszczoną w dół.
-Czekasz na dziewczynę?- zapytałam trochę ciekawa, dlaczego to ze mną usiadł, a nie na innej wolnej ławce.
-A…- spojrzał na kwiat w swojej dłoni.- Nie, to dla ciebie. Chciałem cię przeprosić za to, co się dziś stało. Mogłaś pomyśleć, że jestem jakimś niewychowanym idiotą, bo tak uciekłem.
-Tak dokładnie pomyślałam.- odpowiedziałam mu szczerze.
-Jesteś strasznie szczera.
-Lepiej szczera, niż kłamiąca na każdym kroku. Nie uważasz?
-Ech, niedostępna. Lubię takie.
-Według mnie, masz za wysoką samoocenę.
-A według mnie jesteś strasznie nieczuła.
-Bo co ty myślisz? Jesteś Niall z One Direction, dasz mi kwiatek i od razu będę chciała, żebyś się ze mną umówił?!- powiedziałam nieźle zdenerwowana na tego typa.
-A nie?
-No właśnie NIE!- rzuciłam w jego stronę i zaczęłam wracać do domu.
-To może cię chociaż odprowadzę?
-Lepiej nie. Jeszcze cię paparazzi napadną i będziesz się musiał tłumaczyć, czemu się włóczysz z nieznaną nikomu dziewczyną, po mieście.
-Nie odpuszczę. Jesteś za dobra i masz za fajny charakter na to, żeby jakiś chłopak cię wykorzystał.”

-I tak właśnie poznałam twojego tatę, Josh- rzekłam w stronę pięciolatka- mojego i Nialla syna.
 
To dziwne. Kiedy jeszcze byliśmy razem poprosił mnie o rękę. Zgodziłam się oczywiście. Choć patrząc teraz, raczej nie wypowiedziałabym tego pieczętującego nasz związek TAK. Nie pobraliśmy się. Zdradził mnie kilka miesięcy przed ślubem. Odeszłam od niego ze złamanym sercem, żałując, że musiał szukać szczęścia pomiędzy nogami innej.
Nigdy nie zdjęłam pierścionka zaręczynowego. Nie wiem czemu. Przyzwyczaiłam się do niego, chyba…

-Zostawił nas?- zapytał brunet
-Nie, zrobił coś bardzo złego, czego się nie powinno wybaczyć i to my odeszliśmy od niego.
-Co zrobił?
-Josh, czas do łóżka. Już późno, a ty mi tu zaraz uśniesz na rękach.
-Dobrze, mamo. Będę mógł go kiedyś spotkać?
-Zobaczymy, a chciałbyś?
-Tak, chcę zobaczyć tatę.

I te właśnie słowa, jakże rezolutnego chłopczyka o bardzo niebieskich oczach, wywróciły mój świat do góry nogami.


Niall oczywiście wiedział o dziecku. Odeszłam od niego, gdy mały miał 1,5 roku. Nie chciał się spotykać z Joshem. Przynajmniej nie ze swojej woli.
Ale skoro NASZ synek poprosił o spotkanie z ojcem, to powinnam spełnić jego prośbę. Czego się nie robi dla swoich dzieci.

-Cześć Niall, chciałam cię zapytać, czy nie chciałbyś spędzić trochę czasu ze swoim synem?- powiedziałam chyba najtrudniejsze słowa w moim życiu. Od rozstania, często próbował się ze mną skontaktować, ale nie obchodził go owoc naszej miłości tylko to, co było między nami.
-Miło, że dzwonisz. Oczywiście. Kiedy ci będzie pasować?
-Jutro o 14:00 w parku, dobrze?- zapytałam starając się zachować powagę w głosie i nie dać ponieść się emocjom.
-Tak, jasne. Do zobaczenia. Kocham cię.
-Tak… - odpowiedziałam przeciągle, rozłączyłam się.

Dopiero teraz zrozumiałam, że znowu GO spotkam.

____________________________________________
Hey!
Jestem nową współautorką na blogu. Przeczytałyście/liście właśnie mojego pierwszego 'publicznego' imagina. Nazywam się Kasia/Katarzyna jak kto woli. Mam podobno zielone oczy (Hazza yeah!). Oczywiście jestem zakażona One Direction Infection i mam urodziny w Andzrzejki. To chyba tyle na mój temat.
Liczę na szczere komentarze.
 
Cath.

2 komentarze: