niedziela, 30 września 2012

Afraid to move on. cz.25

- Kochanie, nie daj jej prosić drugi raz - usłyszałam od Lou. Niechętnie włączyłam głośnomówiący.
- Możesz mówić - stwierdziłam.
- Cześć... Jak właściwie masz na imię?
- Sarah... Słyszałam już gdzieś ten głos.
- Serio? Wiesz, nie trudno o to, gdy jest się piosenkarzem.
Najwidoczniej moja przyjaciółka skojarzyła fakty. Zaświeciły jej się oczy.
- LOUIS?! TOMLINSON?! - krzyknęła, a mi zachciało się śmiać.
- Nie inaczej kotku.
- Ejj, ja też tu jestem! - wtrąciłam.
- Przepraszam - powiedział ze skruchą.
- Jeszcze raz i się rozłączę. Uważaj na słowa.
- A więc - zaczął, nie zważając na moje ostrzeżenie. - Jesteś fanką?
- Największą! - w sumie to nie wiedziałam, że Sarah słucha ich  muzyki.
- Louie, muszę kończyć. Ona mi tutaj zaraz zemdleje. Kocham Cię - oznajmiłam.
- Ja ciebie też.
Sarah siedziała naprzeciw mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Czy...czy ja..w..właśnie...roz...rozmawiałam...z ... NIM?! - jąkała się.
- Dokładnie tak - odwzajemniłam jej uśmiech.
- A ty...ty ich znasz...tak?
- Yhym...
- TO DLACZEGO MI KURDE O TYM NIE POWIEDZIAŁAŚ?! - wrzasnęła
- Uspokój się ok? Na początku znałam tylko Harrego, a potem poznałam resztę... To po pierwsze.
- A po drugie?
- Nie wzdychaj do mojego chłopaka, bo Cię zabiję.
- Do twojego chłopaka... Czyli do Harrego, tak?
- Do Louisa, głupku. Haz jest tylko moim przyjacielem. Jeszcze z Holmes Chapel.
- O mój Boże... Moja przyjaciółka chodzi z Lou! Nie mog... - krzyknęła, ale zatkałam jej usta dłonią.
- Zamknij się. Nie chcę, żeby wszyscy tak od razu się o tym dowiedzieli.
- Moja przyjaciółka chodzi z Lou. Nie mogę w to uwierzyć - wyszeptała. - Tak lepiej?
- O wiele - zaczęłam się śmiać.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Sarah podeszła do nich. Lekko je uchyliła.
- Po co tu przylazłeś? - spytała.
- Słyszałem krzyki i myślałem...
- Słuchaj... Idź stąd. Ani ja, ani tym bardziej ona nie chcemy Cię widzieć.
- Sarah, kto to? - wtrąciłam. W odpowiedzi na moje pytanie, dziewczyna otworzyła szerzej drzwi. Zobaczyłam Jake'a. Uśmiechnął się do mnie. Nie, nie ulegnę.
- Po co przyszedłeś? - ponowiłam pytanie mojej przyjaciółki, podchodząc do drzwi.
- Chciałem Cię przeprosić...
- Ohh, jak słodko... I pewnie myślałeś, że ja ci przebaczę? - spytałam przesłodzonym głosem, a on potwierdził to kiwając głową. - I może myślałeś jeszcze, że do ciebie wrócę? - wzruszył ramionami. Jego policzki zalały się rumieńcami. Spuścił wzrok. - TO ŹLE MYŚLAŁEŚ - zatrzasnęłam drzwi. Przybiłam z Sarah piątkę.
- Dobrze rozegrane - oznajmiła brunetka. Dziewczyna miała wręcz czekoladowe włosy, które świetnie kontrastowały z jej piwnymi oczami.
- Już raz mnie zranił, nie zrobi tego ponownie.
- Mam taką nadzieję. A teraz opowiadaj, jak to jest być dziewczyną Louisa.

__________________________________________
Smutno mi. Tak perfidnie. Nikt mnie nie lubi. Wy też nie. Czyżbym wróciła do punktu wyjścia? Znów zachowuję się tak jak przed kilkoma miesiącami... Wybaczcie, ale taka już jestem.

Zmieniając temat. Jutro minie 5 miesięcy od czasu gdy założyłyśmy bloga. OMG... Aż tyle? Nie wierzę, że wytrwałyśmy... Tzn.. że ja wytrwałam, bo dziewczyn tutaj nie ma. ZNOWU. Mam świadomość, że pewnie tego nie przeczytają, ale co tam...

Mam jeszcze jedną wiadomość. Dzisiaj w kościele(tak chodzę do kościoła. xD) widziałam takiego chłopca. Na oko 2-3 klasa podstawówki, ale nie to jest najważniejsze. Wiecie kogo mi przypominał? Naszego Liama. ^^ Wyglądał dokładnie tak jak on na zdjęciu obok. Słodziaaak . <3

Patusia. ; //
+ co myślicie o rzekomym rozstaniu Liama i Danielle? Ja już nie wiem co o tym wszystkim sądzić...

sobota, 29 września 2012

Afraid to move on. cz.24

- Wyjeżdżam.
- Co? Jak to? Gdzie? - Harry poderwał się z miejsca.
- Do Darcy. Nie mogę dalej zastanawiać się dlaczego cierpi.
- Ale... Przecież ona ma przed sobą jeszcze cały rok akademicki...
- Taa.... Jak tam chcesz.
- Nie no, nie pozwolę Ci tam jechać - stwierdził stanowczo. - Po co? Tylko ją niepotrzebnie zdenerwujesz...
- Ona mnie potrzebuje Haz. Czuję to.
- Nie, to TY jej potrzebujesz. Ostatnimi czasy stałeś się nazbyt opiekuńczy, wiesz?
- Nie rozumiesz mnie. Jak zwykle - wyszedłem z kuchni, podążając w kierunku schowka pod schodami, w poszukiwaniu walizki na ubrania.

#oczami Darcy#
Musiałam okłamać Louisa. Znowu. Nie chciałam, aby się dowiedział, że będę leżeć w łóżku i wypłakiwać się do poduszki. Tak. Właśnie w tej chwili siedziałam sama w pokoju. W dłoniach trzymałam zdjęcie. Jego zdjęcie. Zdjęcie Jake'a. Postanowiłam to zakończyć.. Podarłam je.
Postanowiłam, że już nie zawróci mnie w głowie. Nie mógł tego zrobić. Wzięłam skrawki papieru i wyrzuciłam przez okno. Czułam się...lepiej. Odetchnęłam z ulgą. Wzięłam do ręki telefon. Potrzebowałam rozmowy. Louis czy Harry? Żaden z nich.
- Hej skarbie. Co u ciebie? - usłyszałam miękki głos Danielle.
- Niestety bywało lepiej... Opowiadaj jak wam idą przygotowania do ślubu!
- Powoli się szykujemy. Kiedy wracasz? Nie chcę, żeby Cię to ominęło - oznajmiła podekscytowana.
- Za miesiąc. W zasadzie nie cały.
- Świetnie. Postanowiliśmy, że pobierzemy się po twoim przyjeździe. Liam sam chciał, aby na ciebie poczekać.
- Nie musieliście... Przecież to ma być wasz dzień.
- Tak, ale nie będzie taki wspaniały bez najlepszej przyjaciółki na świecie, nieprawdaż?
- W sumie... - stwierdziłam. - Dan, ufasz mi?
- Jasne, że tak. Skąd ci przyszło takie pytanie?
- Po prostu chciałam się upewnić - oznajmiłam nieco weselszym tonem. Uśmiechnęłam się do siebie. - To... ja już Wam nie przeszkadzam. Pozdrów Liama, pa - rozłączyłam się. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Moja przyjaciółka wychodzi za mąż...

Obudziłam się po dziesiątej. Bolała mnie głowa. Wzięłam telefon i wybrałam numer Louisa.
- Louieee...
- Hmm? - mruknął przeciągle mój chłopak
- Kochasz mnie? - spytałam sennym głosem, przyciskając głowę do poduszki.
- Yhhym.
- Co robisz?
- Gotowałem.
- Dla kogo? - podniosłam głowę. Zdziwiłam się, bo przeważnie wysługiwał się mną lub którymś z chłopców.
- Dal siebie? - odpowiedział mi, poprzez zadanie pytania.
- Ty? Gotowałeś? W dodatku dla siebie? Coś nie chce mi się w to wierzyć.
- Boże... Dobra... Zamówiłem pizzę i zrobiłem popcorn z mikrofali. Pasuje?
- Ufff - odetchnęłam z ulgą. - Już myślałam, że coś z Tobą nie tak.
- Dzięki. Nie wierzysz we mnie - powiedział z nutą pretensji w głosie.
- Zabawny jesteś - oznajmiłam. - Chciałabym cię teraz pocałować, wiesz?
- Robisz to specjalnie - wyczuł, że robię mu na złość.
Do pokoju wpakowała się Sarah. Rzuciła się na moje łóżko.
- Z kim rozmawiasz? - spytała zaciekawiona. Była taka odkąd pamiętam.
- Z...nie ważne? - stwierdziłam.
- Darcy, kto tam jest? - w słuchawce rozległ się trochę zdenerwowany głos Louisa.
- Koleżanka...
- Chłopak? Włącz na głośnik! Chcę z nim porozmawiać! - wrzasnęła Sarah.
- Nie!
- Kochanie, nie daj jej prosić po raz drugi - usłyszałam od Lou. Niechętnie włączyłam głośnomówiący. Przecież to miała być NASZA rozmowa.

______________________________________________
Przepraszam, że nie dodałam tego w czwartek jak obiecałam, ale tak jakoś wyszło...
Podoba Ci się to opowiadanie? Jeśli tak, to zostaw komentarz. Jeśli nie, to...po prostu olej ten "komunikat". Chcę sprawdzić czy opłaca mi się pisać dalsze części. Czy jeszcze mnie lubicie. Czy podoba Wam się to jak piszę. Robię to w dużym stopniu dla was i zależy mi na waszej opinii. Jednak...jak mam ją poznać, skoro nie komentujecie?

Patusia...
PS Jeśli macie jakieś pytania to możecie je zadawać tutaj http://ask.fm/InbetweenersDance...

czwartek, 27 września 2012

Afraid to move on. cz.23

Dotarłem do swojego pokoju. Rzuciłem się na łóżko. Leżałem bez ruchu, po czym gwałtownie chwyciłem po telefon. Trzymając go w prawej dłoni zastanawiałem się, o co spytać Darcy. Stwierdziłem, że nie ma sensu ukrywać prawdy. Dość dłuższą chwilę wahałem się, ale w końcu zebrałem się na odwagę. Wybrałem jej numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Kolejne sygnały, a ona nie odbierała. Spróbowałem jeszcze raz. Znowu nic. Jeszcze raz. Odebrała dziesięć minut później.
- Lou, rozmawialiśmy godzinę temu... - oznajmiła.
- Darcy, wiem wszystko. Mogłaś mi powiedzieć. Przecież to nic takiego - stwierdziłem. - Nie miałaś się czego bać, rozumiem.
- Mówisz o Jake'u? W sumie już się pozbierałam. Zrozumiałam, że tak naprawdę to...ciebie kocham. Tylko ciebie.
- To dobrze, że nie mam już rywala - powiedziałem, aby trochę rozładować atmosferę, która w dalszym ciągu była napięta.
W tle usłyszałem wołanie jakiegoś chłopaka:
- Ej, Darcy! Idziesz z nami?
- Kto to? - spytałem.
- Kumple Jake'a... - wyraźnie posmutniała.
- Co od ciebie chcą?
- Jake chyba myśli, że znowu będziemy razem i wysługuje się swoimi kolegami...
- Pamiętaj, że masz mnie. Kocham Cię.
- Muszę kończyć... Idę z dziewczynami do kina. Tęsknię za tobą.
- Ja też. Wróć jak najszybciej.
- Dobra, pa - rozłączyła się.
Wróciłem do kuchni, w której nadal siedział Harry. Mimo tak późnej godziny, czytał gazetę, podjadając cukierki, które leżały na stole. Co chwilę odgarniał włosy, które wpadały mu do oczu. Usiadłem na przeciwko niego. Trzęsły mi się ręce. Postanowiłem powiedzieć to, co miałem do powiedzenia, bez zbędnego owijania w bawełnę.
- Wyjeżdżam - oznajmiłem stanowczo. Po między nami znów nastała ta martwa cisza.

______________________________________
Ludziska, teraz trzymajcie taką tam króciutką część. Później wstawię kolejną, tym razem dłuższą część.
Mam jeszcze jedną prośbę : każdy kto ma Facebook'a, loguje się, wchodzi na tę stronkę: Imaginy One Direction i klika `Lubię to`. Z góry dziękuję! <3

Patusia . ; *

wtorek, 25 września 2012

My passion. cz.9

- O, hej <T.I> - odezwał się pełen entuzjazmu głos po drugiej stronie słuchawki. 
- Mam prośbę. Mogła byś po mnie jak najszybciej przyjechać? Jestem pod domem chłopaków. 
- Ok. Rozumiem. Żadnych pytań - mruknęła i zakończyła połączenie.
Schowałam, a raczej wrzuciłam telefon do torby i usiadłam  na zimnych, wyłożonych kafelkami schodach. Nie czułam zupełnie nic, po za otępiającym bólem w skroniach. Czułam, że łzy cisną mi się do oczu, ale postawiłam o tym nie myśleć...przestać myśleć. 
Przesiedziałam pare minut marznąc na schodach i patrząc się niewidomie w przestrzeń z pozornym zainteresowaniem. Z ulgą zauważyłam niebieskiego mustanga przyjaciółki, w duchu dziękowałam Louisowi ,że kupił jej taki samochód, a nie inny. W czasie kiedy zbierałam torby z nowymi ciuchami i sięgając po buty usłyszałam jak otwierając się drzwi prowadzące do holu. Zerwałam się gwałtownie z miejsca, nie dbając już o to czy mam buty i pobiegłam w stronę samochodu.
- Jedź! Szybko! - popędzałam lekko zszokowaną dziewczynę. 
Ta wystartowała z piskiem opon, ale i tak zanim dom zniknął za zakrętem z pola widzenia zdołałam pochwycić smutne spojrzenie Niall'a stojącego bezradnie na schodach. 
*Oczami Niall'a*
Wszystko spieprzyłem. Ona mi nie wybaczy. Jestem kompletnie skończonym dupkiem. Każde słowo cedziłem dobitnie w głowie. 
-Wszystko spieprzyłem - krzyknąłem ze złością i zatrzasnąłem za sobą głośno drzwi. 
Nie miałem najmniejszego zamiaru widzieć teraz Lexy w jakimkolwiek jest stanie. To mnie przerasta i najgorsze jest to, że ja nie pozostaję bez winy. Wbiegłem przeskakując co 2 schody do góry i położyłem się z takim impetem na łóżku, że zwaliłem pare fotografii, które teraz leżały porozrzucane na podłodze. Podniosłem jedną z nich i mimowolnie się uśmiechnąłem. To moje ulubione zdjęcie z dzieciństwa. Oczywiście jestem na nim z <T.I>. Nic się nie zmieniła . Jest taka jaka była dawniej. Szczera ... lojalna ... uczuciowa .. no i oczywiście nadal ma swój charakterek.Tyle chciałbym jej jeszcze powiedzieć, ale już chyba nie będę miał okazji. Własnie po tych słowach na nowo udzielił mi się zły humor, a błoga atmosfera o szczęśliwych wspomnieniach rozpłynęła się tak szybko, jak się pojawiła. 

*Oczami <T.I> w tym samym czasie*
Na nowo zaczęłam sobie wszystko przypominać. Pozwoliłam, żeby mój umysł na nowo zaczął dogłębnie analizować, co stało się paręnaście minut temu. 
Wybuchnęłam niekontrolowanym płaczem tak nagle, że siedząca z przodu Patricia wzdrygnęła się. 
- Wiesz jak wiem jak... - zaczęła
- Wcale nie - zaprzeczyłam.
- Ona go nie lubiła... oboje się nie lubili - pochlipywałam co zdanie.
- I się całowali i nie wiem, co by było dalej gdybym nie weszła i im nie przeszkodziła... i ta bransoletka ... powinien się nią udławić... - prychnęłam. 
- Już dobrze kochanie, dobrze zrobi ci sen - odpowiedziała delikatnie. 
Rozłożyłam się na tylnym siedzeniu mustanga, które wydawały się teraz wyjątkowo miękkie, a ostatnie co widziałam przed snem to umartwioną twarz Patricii w lusterku. 

_______________________________
Nacia

Afraid to move on. cz.22

Nie chciałam marnować czasu, siedząc bezużytecznie w pokoju akademickim. Musiałam wyjść i przemyśleć wszystko.Poszłam do parku. Usiadłam pod drzewem i powoli zaczęłam analizować moje myśli. Lou, Jake, studia plus dodatkowo Harry i ta cała Nicky. Od początku. Jake to już przeszłość. Zranił Cię, nie przejmuj się  nim. Masz Lou, który naprawdę Cię kocha - pomyślałam.
- Mam Lou - powiedziałam sama do siebie, biorąc głęboki wdech. Powoli wypuściłam powietrze z moich płuc. Kontynuowałam moje rozważania: Studia to drobnostka. Za niecałe trzy tygodnie będziesz w Londynie - stwierdziłam w myślach. - Harry jest szczęśliwy z Veronicą... - dodałam, po czym poczułam dziwne ukłucie w sercu. Nie, nie była zazdrosna. Na myśl, że Hazza jest szczęśliwy, sama stała się szczęśliwsza. Jednak to uczucie nie trwało zbyt długo. Chwile po tym przeszedł obok mnie Jake ze swoimi kolegami, mierząc mnie wzrokiem. I znów powróciłam do punktu wyjścia. Punktu zwanego Jake...

#oczami Louisa#
Jest godzina 21:17. Harry siedzi u Nicky. Jestem sam. Darcy jeszcze nie dzwoniła... Cały dzień? Nie, zaraz... Znowu zapomniałem o tych pieprzonych strefach czasowych. Pięć godzin do tyłu. Czyli tak właściwie u niej jest dopiero 16. Z obawy, że usnę z nudy, chwyciłem po telefon. Połączyłem się z Darcy. Odebrała po zaledwie kilku sekundach.
- Louie... To nie jest zbyt dobry moment na rozmowę - powiedziała ze stoickim spokojem, co jakiś czas pociągając nosem.
- Dlaczego? - spytałem zaciekawiony. - Płakałaś?
- To nie ma znaczenia.... Po prostu sprawy przybierają  nowych barw... - oznajmiła tajemniczo.
- Darcy, co się dzieje? - emanowało ode mnie zdenerwowanie.
- Nie ważne, nie przejmuj się tym.
- Przyjadę do Ciebie.
- Mówię, nie ważne... Wszystko jest....w porządku. Mimo wszystko można tak uznać.. - po tych słowach dotarło do mnie, że coś jest nie tak. Ewidentnie coś przede mną ukrywała. Tylko po co? Dobrze wiedziała, że może mi zaufać. Powiedzieć o wszystkim. Siedziałem, wsłuchując się w głos Darcy, która prosiła, abym się odezwał.
- Znów coś przede mną ukrywasz - stwierdziłem stanowczo, a potem znów zapadła martwa cisza.
- To nie tak, że ukrywam... Po prostu nie chcę, żebyś się tym przejmował.
- Zadzwonisz jutro? Tylko wcześniej, dobrze? - spytałem.
- Yhymm. Zadzwonię. Na pewno - powiedziała. - Kocham Cię Louis.
- Ja Ciebie też - oznajmiłem, ale ona zdążyła się rozłączyć.

Po tej rozmowie uznałem, że Darcy mi nie ufa. Kto mógłby coś o tym wiedzieć. Harry. On był jej najlepszym przyjacielem. Musiał wiedzieć cokolwiek. Zadzwoniłem do niego, z prośbą, aby wrócił wcześniej do domu. Zgodził się i niecałe 45 minut później siedział ze mną w kuchni, popijając herbatę.
- Hazz... Czy Darcy ma jakieś problemy? - spytałem.
- Problemy? To znaczy?
- Wydaje mi się, że znowu coś przede mną ukrywa...
- Myślę, że...nie chce Ci o tym powiedzieć, bo...się boi... - oznajmił.
- Czego? Czego może się bać?
- Twojej reakcji Lou.... To trochę skomplikowane, nie wiem czy powinienem Ci o tym mówić...
- Powinieneś. Harry, chcę wiedzieć co się dzieje!
- No, bo... Gdy Darcy wyprowadziła się do Nowego Jorku to poznała Jake'a.... Zaczęli siespotykać i w ogóle... Rozumiesz co nie? - przytaknąłem. - Byli ze sobą półtora miesiąca... A potem on z nią zerwał, bo znalazł sobie inną.
- I dlaczego bała się mojej reakcji? - wtrąciłem.
- Jeszcze nie skończyłem - stwierdził. - On z nią zerwał, ale ona nadal go kochała. Później przyjechała i poznała Ciebie. Wszystko ładnie, pięknie. Teraz wróciła i znów go spotkała. Najgorsze jest to, że ona nadal "coś" do niego czuje. Wiesz czego się bała? Tego, że pomyślisz, że jest taka jak El. Że nigdy naprawdę Cię nie kochała. Wiem, że tak nie jest. Nigdy nie widziałem tak dobranej pary jak wy. Nie zmarnuj tego Louis.
- Darcy nie jest taka jak Eleanor.
- Właśnie dlatego nie możesz pozwolić na to, żeby odeszła. Ja potrzebuję jej tak samo jak ty. Jest moją przyjaciółką i nie pozwolę, żeby cierpiała po raz kolejny. Sam wiesz jak to jest, gdy ktoś kogo kochasz Cię zrani, prawda?
- No tak... Dzięki Haz - powiedziałem i wstałem od stołu.
- Gdzie idziesz? - spytał chłopak.
- Porozmawiać z Darcy - uśmiechnąłem się do niego, trochę wymuszając ten uśmiech.

________________________________
O Boże, jakie to długie wyszło . o.O
Jednakże nie mogłam podzielić tego inaczej . ; D
Następne części dedykuję Licorice . <3

Patusia. ; )
PS Po rozmowie z Cath stwierdzam iż moglibyście trochę się postarać z komentarzami, bo codziennie wyświetleń jest sporo, a nikt (poza kilkoma osobami) nie komentuje...

poniedziałek, 24 września 2012

My Passion. cz.8

Liam oczywiście zabrał mnie to najdroższych i najlepszych sklepów. Szukając mi jakichś ciuchów poszliśmy do River Island, Top shop, Zary, Harrods. Kupiliśmy tam koszule, parę bluzek i bokserek, jedną spódniczkę i wyjątkowo ładną i stylową sukienkę <klik> . Może podobała mi się bo była taka zwyczajna? Polegałam jednak na opinii Liama i dokupiłam ramoneskę <kilk>. To raczej nie był mój styl, ale muszę przyznać, że podobała mi się. Pierwszy raz od jakiegoś czasu miałam ochotę na zakupy. Z reguły moje 'wypady gdziekolwiek' polegały na siedzeniu u Lexy albo u mnie.
Kiedyś było inaczej. Kiedy był Niall, a ja jeździłam czułam sie inaczej. Teraz już nie przychodzę do naszego stałego miejsca spotkań i już nie jest tak fajnie z resztą znajomych od kiedy go nie ma, bo w końcu to byli bardziej jego znajomi. Rozmyślając tak o starych dziejach nie zauważyłam jak przeszliśmy parę sklepów nawet nie zaglądając do nich. Liam chyba wyczuł mój nastrój, bo poklepał mnie po ramieniu i powiedział, że mam sie nie przejmować i cieszyć się zakupami. Tak też zrobiłam. Specjalnie pojechaliśmy do domu mody projektantki Stelli McCartney. Dostałam tam złoto czarne szpilki na zamówienie no i chyba coś jeszcze, bo Liam osobiście po to poszedł, po czym wrócił z jakimś pakunkiem, nie chcąc niczego więcej zdradzić. Na koniec naszej wycieczki ubłagałam chłopaka, żebyśmy pojechali do sklepu firmowego Vans i kupili tam chociaż jedną parę moich ulubionych butów. Sklep okazał się ogromny i jak zawsze nie mogłam się zdecydować, które wezmę, więc wzięłam 2 pary (klik, klik). Mój przyjaciel odprowadził mnie do taksówki i podał mi swoją czapkę.
- Weź mojego snapa. Wiesz, żeby nikt cie nie rozpoznał czy coś - powiedział i mrugnął do mnie.
- Ty nie jedziesz ?
- Musze jechać do studia.
- No to narazie. Nie wiesz jak cię dziękuję, że ze mną pojechałeś na te zakupy i pozwoliłeś mi się troche wyżyć - tym razem to ja mrugnęłam porozumiewawczo.
- Do zobaczenia.
Przez drogę wolałam o niczym nie myśleć, więc nałożyłam słuchawki na uszy się zagłębiłam w słowach piosenki mojego ulubionego zespołu. Po parunastu minutach wysiadłam z samochodu, wzięłam torby z nowymi rzeczami i pobiegłam prosto do domu. Weszłam na palcach do domu, żeby zaskoczyć Lexy która pewnie siedziała w pokoju i nadal przeglądała moje ciuchy. Kiedy weszłam w domu panował pół mrok i ze zdziwieniem zauważyłam, że okna od strony ogrodu są zasłonięte. Przeszłam ostrożnie do kuchni, żeby czegoś nie stłuc. Usiadłam na blacie i już miałam otworzyć puszkę pepsi, kiedy zauważyłam jakichś ludzi siedzących na kanapie, a że kuchnia łączy się z salonem widziałam wszystko dokladnie.
- Ah, ten Louis - mruknęłam pod nosem i miałam się wynosić, kiedy przypomniało mi się, że przecież Patricia jest w domu i przygotowuje się na koncert chłopaków.
- Cholera to Lexy i Niall - wypowiedziałam już nieco głośniej.
Zeskoczyłam z blatu i poszłam do salonu, po drodze zapalając światło. Oderwali się od siebie jakby poraził ich prąd. No tak całowali się ...
- Oh, <T.I> to nie tak... - zaczął blondyn, którego blada karnacja nieco poczerwieniała.
- To oczywiste, że to nie tak jak myślę. Nie , nie nikt sie tu nie całował. Ale wiesz? Gówno to kogo obchodzi, co ja myślę i czuję. Przepraszam, że przeszkodziłam - weszłam w słowo chłopakowi i już miałam odejść, kiedy coś sobie przypomniałam.
- To chyba powinno się znaleźć na innej ręce - powiedziałam patrząc dobitnie zimnymi zielonymi oczami na Niall'a, a później znacząco na Lexy, po czym obróciłam się na pięcie i wyszłam.
Usiadłam na schodach, odstawiłam zakupy, zdjęłam ze złością buty przyjaciółki albo może raczej byłej przyjaciółki i wybrałam numer w telefonie.
- Patricia?

_______________________________
Lalalalalalal.
I'm back ! ;O
Wiem ,że każdy się na pewno CIESZY.
Nie będę sie tłumaczyć czemu mnie nie było bo prościej było by napisac książkę...
No ,ale cóż dziewoje i no chyba tylko dziewoje ? Miło mi znowu pisać.
Nacia.

niedziela, 23 września 2012

Afraid to move on. cz.21

#oczami Darcy#
Nowy Jork. Akademik, który znałam bardzo dobrze. Pokój, który od ponad roku dzieliłam z Sarah i Catie, wydawał mi się mały w porównaniu z moją sypialnią u chłopców. Pierwszy dzień, a już chciałam wrócić. Nie dlatego, że tęskniłam. Dlatego, że widziałam mojego byłego. Jake... Spotykałam się z nim stosunkowo krótko, ale zapisał się w mojej pamięci...i sercu. Wiem, że brzmi to co najmniej banalnie, ale gdy go zobaczyłam... Przypomniały mi się wszystkie chwile, które razem spędziliśmy. Po chwili powróciłam do rzeczywistości i uzmysłowiłam sobie, że żaden Jake nie jest mi potrzebny. Przecież mam Louisa. Powinien zrozumieć. Był rozsądny. Wiedziałem, że to co mówi jest prawdziwe. Nie zostawił by mnie dla innej. Nie był taki jak Jake.

Na drugi dzień poszłam z dziewczynami na zakupy. Kupiłam sobie sukienkę. Od razu mi się spodobała. Uważałam, że Louis miałby takie samo zdanie na ten temat. Przeważnie to on doradzał mi co powinnam kupić, a czego niekoniecznie. Był moją wyrocznią w sprawie mody.
Na moim sercu wciąż ciążył Jakob. Nie wiedziałam co z tym zrobić, musiałam się kogoś poradzić. Po powrocie do pokoju zadzwoniłam do Harrego:
- Hazz, mam sprawę - oznajmiłam.
- Hmmm? - mruknął obojętnie przez słuchawkę.
- Słuchasz mnie?
- Co? Sorry, jestem u Nicky.
- Twoja dziewczyna? - musiałam o to spytać.
- Tak jakby... Dobra, jaka to sprawa?
- Potrzebuję Twojej rady.
- Dajesz.
- Co byś zrobił, gdyby w twoim życiu pojawiła się dziewczyna, którą kochałeś kilka miesięcy, lat wcześniej? - spytałam. - Ale równocześnie miałbyś już partnerkę? Wiem... To trochę skomplikowane.
- Na pewno nie pozwoliłbym aby dziewczyna z przeszłości mieszała w moim nowym związku - oznajmił. - Jeśli pytasz mnie o takie rzeczy to na pewno to coś ważnego. Co się stało?
- Nic... To znaczy... Jake... Wiesz jak to było...
- Wiem mała, wiem... Pogadamy później? Veronica zaraz mnie udusi.
- Pewnie... Dzięki Harry. Na razie... - powiedziałam i po chwili siedziałam już w ciszy, ściskając w dłoniach telefon. W duszy płonęłam ze złości, a na zewnątrz - po mojej twarzy spływały strumienie słownych łez. Nie mogłem nic na to poradzić. Nadal kocham Jake'a...

_________________________________________
Ludziska! Oznajmiam wszech i wobec, że dzisiaj rano doszczętnie straciłam głos... ; c
Jeśli nie pójdę jutro do szkoły to dodam następne imaginy, a jeśli pójdę to.. będzie tak jak wcześniej . ; **

Patusia . -,-
PS Liczę na komentarze od Was, bo to naprawdę mnie mobilizuje i nakręca do dalszego pisania, a Wam nie zajmie to więcej niż minutkę . <3

sobota, 22 września 2012

Afraid to move on. cz.20

Darcy obiecała, że odezwie się od razu, gdy będzie w Nowym Jorku. Tak bardzo czekałem na ten telefon. Mimo, że minęło dopiero kilka minut, mnie już jej brakowało.
Wróciliśmy do domu. Z niecierpliwością czekałem na połączenie.Ciągle sprawdzałem swoją komórkę, żeby przypadkiem nie przeoczyć połączenia. Nie mogłem się na niczym skupić. Poszedłem do Zayna i Nialla. Wiedziałem, że u nich choć na chwilę zapomnę o Darcy. Nie myliłem się.
- Czekaj... Jeszcze raz, od początku co Zayn zrobił?
- Zjadł moją kanapkę! Nigdy mu tego nie wybaczę - oznajmił Niall.
- Stary, daj spokój. To tylko jedna, badziewna kanapka... Będziesz się teraz przez to obrażał? - spytał brunet.
- To była kanapka z szynką! Jak byś się czuł jakbym bez pozwolenia wziął twoje lusterko?
- Wziąłeś?! - krzyknął Zayn.
- Nie, bo nie jestem takim chamem jak ty - oznajmił farbowany blondyn.
- Chłopaki... - powiedziałem, ale wtrącił Zayn.
- Boże, zrobię Ci jeszcze jedną. Co za problem? To zwykły chleb z szynką.
- To była MOJA kanapka! - krzyknął Niall i odwrócił głowę.
- Ale macie problemy... Ejj ludzie, która godzina? - spytałem.
- Po 22... - odpowiedział mi Zayn. - Co jest?
- Darcy miała do mnie zadzwonić - oznajmiłem i w panice zacząłem szukać mojego telefonu. - Zostawiłem komórkę w domu... Kurdee....
- No to biegnij, bo będzie zła Romeo - rzucił brunet, a Niall zaniósł się śmiechem.
- Dobra, ale pogódźcie się. Nie ma o co się kłócić - powiedziałem i ruszyłem do wyjścia.

Dosłownie biegłem do domu. Wpadłem do mieszkania, nie mogąc złapać oddechu. Poszedłem do salonu, w którym siedział Harry, obejmując jakąś bliżej nieznaną mi blondynkę. Nie przejąłem się tym, bo ważniejsze było pytanie:
- Dzwoniła Darcy?
- Z 7 razy - oznajmił, rzucając mi telefon.
Poszedłem do swojego pokoju i oddzwoniłem do mojej dziewczyny. Zdawałem sobie sprawę z tego, że będzie wkurzona.
- Czemu nie odbierałeś? - rzuciła na powitanie.
- Byłem u chłopaków i nie wziąłem komórki... Przepraszam - oznajmiłem ze skruchą.
- Ciesz się, że masz kogoś takiego jak Harry, i że mnie tak nie ma, bo już byś nie żył - powiedziała.
- Tak, tak... Jak minęła podróż? - szybko zmieniłem temat.
- Dobrze... Siedziałam obok przystojnego blondyna o zielonych oczach - stwierdziła, zapewne żeby wzbudzić we mnie zazdrość.
- Harry przyprowadził swoją dziewczynę.
- Zapoznał Cię?
- Nie, bo rozmawiamy. Powiem tyle, że ma gust. Nie wybrał pierwszej lepszej.
- Oczywiście. Jak tam Twój blondyn?
- Lou skończ... Nie mam humoru...
- Coś się stało?
- Nie chcę o tym gadać... Wiesz co, muszę się rozpakować. Zadzwonię jutro, dobrze? - spytała.
- No dobra.... Kocham Cię - powiedziałem. - Miłej nocy.
- Dzięki - oznajmiła i rozłączyła się.
Zmęczona, zła czy smutna? Z tonu Darcy nie potrafiłem dokładnie wywnioskować w jakim jest nastroju. Chciałbym być teraz obok niej. By móc ją pocieszyć i powiedzieć jaka jest dla mnie ważna.

____________________________________
Toooo ja!
Mam urodziny!
Jestem szczęśliwa po rozmowie z Pacią, zwłaszcza końcówką, w której pisałyśmy o Lou i Zaynie. ; )

Patusiaaa.

piątek, 21 września 2012

Afraid to move on. cz.19

Szliśmy brzegiem Tamizy, trzymając się za ręce. Fale delikatnie obijały się o brzeg. Słońce powoli zachodziło. Na niebie pojawiły się pierwsze gwiazdy. Wszystko był idealne.
Minęliśmy kilka innych par, po czym dotarliśmy do miejsca, w którym Louis rozłożył koc. Dookoła rozsypał płatki róż, podobne do tych z kwiatu, który trzymałam ja. Usiedliśmy na ziemi.
- Przepraszam, że dzisiaj wyszedłem tak bez słowa - oznajmił Lou.
- Nie szkodzi. Siedziałam sobie sama i oglądałam telewizję - powiedziałam sarkastycznie.
- Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie zła.
- Nigdy.
Dopiero zauważyłam, że obok chłopaka stał kosz piknikowy. Wyjął z niego dwa kieliszki i butelkę białego wina. Otworzył ją i nalał mi trochę.
- Wiesz co Darcy... - powiedział, przełykając alkohol. - Zastanawiałem się nad jedną rzeczą...
- Pytaj.
- Nie mógłbym wyjechać z Tobą?
- Chcesz zostawić tych wariatów na miesiąc? Harrego?
- Jest dorosły. Chyba będzie potrafił zadbać o mieszkanie...
- To nie jest najlepsze wyjście - oznajmiłam.
- Oni jakoś sobie beze mnie poradzą, a ja bez ciebie nie dam rady - stwierdził.
- Kochanie, to tylko jeden miesiąc - ujęłam jego twarz w dłonie. - Na pewno wytrzymasz.
Louis z szerokim uśmiechem na twarzy pokiwał przecząco głową.
- Wytrzymasz. Wierze w Ciebie - pocałowałam go. On od razu oddał mój pocałunek.
- Będę tęsknił. A gdy wrócisz...to wyślemy Hazzę na tydzień do Zayna, żebyśmy mogli być sami - ponownie się uśmiechnął.
- No dobra... Jak tam chcesz... - odsunęłam się od niego, a on mnie szturchnął. - No co?
- Kocham Cię - powiedział i czule mnie pocałował.
Na drugi dzień miałam być tak daleko od niego...

#oczami Louisa#
Według mnie Darcy nie powinna w ogóle wyjeżdżać. Po co? Przecież mogła to wszystko załatwić przez telefon. Przynajmniej tak mi się wydaje.
Do wylotu pozostały trzy godziny. Denerwowałem się. Chciałem, żeby nie wyjeżdżała z jednego powodu - odległości. Bałem się, że będzie tak jak z Eleanor. Nie chciałem tego, bo Darcy była dla mnie cholernie ważna. Zakochałem się w niej na zabój. Nie wiem co bym zrobił' gdyby zrobiła mi to, co El... Nie wyobrażałem sobie tego. Uważałem, że Darcy jest inteligentna i szczera w wyznawanych uczuciach. Wątpiłem, że coś takiego mogłoby się kiedykolwiek wydarzyć.
Półtora godziny. Jedziemy na lotnisko. Stoję razem z Harrym, patrząc jak Darcy idzie na odprawę. Wiedziałem, że będzie ciężko, ale postanowiłem, że wytrzymam. Przecież to tyko miesiąc. Nie możesz się załamywać - powtarzałem sobie.

_________________________________
Kurdeeeeeeeee!!!!!!
Jaaaram się! LWWY już jest! Bożeee, kochamkochamkochamkocham. <333
A jutro urodziny. ^^

Patusia. ; pp

wtorek, 18 września 2012

my dear idiot.

Jesteś w toalecie i robisz sobie makijaż. Po chwili do ubikacji wszedł Zayn. Spojrzał w lustro, w którym było twoje odbicie i zaczął prawić komplementy.
- Co za widok. No no no podoba mi się.. Chyba się zakochałem - mówił Zayn patrząc ciągle w lustro.
- Oh Zayn . Ale mi dziś komplementy prawisz - podeszłaś do niego i chciałaś go pocałować , lecz on cię odsunął.
- Skarbie nie teraz , oglądam się w lustrze - powiedział chłopak.
- Idiota - krzyknęłaś, a on tylko się uśmiechnął.
Zeszłaś wkurzona na dół , włączyłaś telewizje i zaczęłaś mówić sama do siebie.
- Odejdź. Oglądam się w lustrze. Kurde, co za idiota. Tylko lustro się dla niego liczy , nie wiem po co ubrałam się w takie ciuchy, skoro dla niego najważniejszy jest on. Ciekawe czy "kocham cię" też mówił patrząc w lustro - mówiłaś szeptem.
- Kochanie, możesz się obrócić - powiedział stojący za tobą Zayn
- Do Lustra mówisz. - powiedziałaś wkurzona
- Nie. Do ciebie głuptasie - mówił chłopak śmiejąc się.
Kiedy się odwróciłaś ujrzałaś Zayn'a klękającego z małym pudełeczkiem i ogromnym bukietem róż.
- Oh Zayn - mówiłaś przytrzymując usta dłonią.
- Właśnie o to mi chodziło. Ślicznie ubrana w pięknym makijażu i z tą obrażoną minką. Za to cię kocham. Wyjdziesz za mnie i zostaniesz Panną Malik.? - spytał chłopak patrząc ci wprost w twoje lśniące, zielone oczy.
Pocałowałaś go, bo nie mogłaś z siebie nic wydusić.
- Czyli tak .? - spytał uśmiechnięty Mulat.
- Tak tak tak tak i jeszcze raz tak. - krzyczałaś na cały głos całując Zayna.


______________________________________
A więc od czego tu zacząć.. Wiem, że znowu zostawiłam Patusię samą, tak. :c
Ale już jestem i przez dłuższy czas na pewno będę, oczywiście jeśli chcecie,
bo jakieś dziwne przeczucie mam, że nie..
No ok, Pati prosiła , żebym coś dodała to takie badziewne coś powstało. :D
aczkolwiek chcę napisać coś dłuższego, mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. ^^
Aha, i będę dość rzadko dodawała , postaram się raz na tydzień. wszystko przez tą naukę . : /
no, to chyba koniec....
Pacia. <3

niedziela, 9 września 2012

Afraid to move on. cz.18

Darcy potwierdziła jego słowa kiwając głową. Harry podszedł do niej i przytulił ją.
- Jak długo nie będziemy się widzieć?
- Nie wiem... - skłamała.
- Wróć jak najszybciej, dobrze?
- Postaram się - odpowiedziała, a Hazza się od niej odkleił.
- Liam chce, żebyśmy jutro do niego przyszli. Niby mają z Danielle jakąś mega ważną wiadomość - oznajmił. - Jak myślicie, co to takiego? - spytał, po czym równocześnie spojrzeliśmy na Darcy?
- Co się tak na mnie patrzycie? Ja nic nie wiem - powiedziała, szeroko się uśmiechając.
- Taaa... Na pewno... - pocałowałem ją.

Następnego dnia, poszliśmy do Liama, tak jak rosił. Darcy nadal udawała, że nie wie o co chodzi. Siedzieliśmy w salonie naszego przyjaciela. Pomiędzy nami panowała niezręczna cisza. Ani Liam, ani Danielle nie chcieli powiedzieć o co chodzi dopóki nie przyszli Zayn i Niall. Usiedli razem z nami. Dan zaczęła:
- Mamy dla Was bardzo ważną wiadomość - spojrzała na Darcy, która uśmiechała się szeroko.
- Zaręczyliśmy się - oznajmił Liam.
- Wiedziałem, że niedługo to zrobicie - stwierdził Zayn.
- Kiedy ślub? - spytałem.
- W najbliższym czasie... - powiedziała Dan.
- A ty o wszystkim wiedziałaś? - zwróciłem się do ukochanej.
- Tak, ale to miała byś niespodzianka, więc sam rozumiesz...
- Żartuję. Nie wiecie jak się ciesze - powiedziałem, biorąc ją za rękę.
- Na prawdę do siebie pasujecie - dodał Niall.
Resztę popołudnia spędziliśmy świętując z Dan i Liamem.
A potem pozostał już tylko jeden dzień, który mogłem spędzić z Darcy przed jej wyjazdem.

#oczami Darcy#
Czwartek. Ostatni dzień w Londynie. No.. Do czasu. W każdym bądź razie chcieliśmy z Lou być tylko we dwoje, jednak on wyszedł z domu. Zostaił mnie samą, mimo że mieliśmy miło spędzić ten dzień. Wieczorem dostałam od niego sms-a: Przyjdź nad Tamizę. Sama wiesz gdzie.
Przebrałam się w to, aby zrobić jakiekolwiek wrażenie na Lou. Miałam nadzieje, że wynagrodzi mi ten zmarnowany czas bez niego.

Poszłam w miejsce, które wskazał mi Louis. Byłam tam już kilka razy. Znajdowałam się teraz na plaży, otoczona przez kilkanaście drzew. W oddali zobaczyłam mojego chłopaka, który siedział na pisaku. Gdy mnie zauważył, ruszył w moją stronę.
- To dla ciebie - powiedział, dając mi pojedynczą czerwoną różę.
- Dziękuję - pocałowałam go.
- Chodź, mam jeszcze jedną niespodziankę.

_______________________________________
Przepraszam za ewentualne błędy... Ta część pisana tak trochę od niechcenia . ; D
A więc... Zaczęła się szkoła, ja mam po 7-8 lekcji i nie mam pojęcia kiedy będę coś dodawać. Może tak jak pisała Cath , raz na tydzień, ale postaram się pisać jak najczęściej! <3

Patusia.
PS Pacia mi obiecała, że będzie dodawać imaginy. A jeśli zapomni mam prawo ją walnąć. Z resztą... Nawet bez pozwolenia to robię . ^^

sobota, 8 września 2012

All you need is love. cz.2


 
 
*Next day

W drodze do ‘zielonych płuc Londynu’ kolejny raz zastanowiłam się czy dobrze robię pozwalając chłopcu spotkać się z jego ojcem. Z drugiej strony przecież nie mogę zabronić mu kontaktu z nim.
-Mamo, zostaniesz z nami?- zapytał niebieskooki, wybudzając mnie z przemyśleń.
-Będziesz z tatą. Nie będę wam przeszkadzać.
-Proszę, proszę zostań.
-Dobrze.- odpowiedziałam serwując małemu sztuczny uśmiech numer 2.
Nie byłam bardzo zadowolona z tego, że będę musiała spędzić te kilka godzin z Niallem.
-Cześć [T.I.], miło cię znowu widzieć.- powiedział w/w mężczyzna w moją stronę.- Co tam Josh?
-Cześć tato- powiedział mały i rzucił się ojcu na szyję.
Dla niektórych kobiet byłby to najpiękniejszy widok na świecie. Dla mnie też był. Ale nie mogłam dać tego po sobie poznać.
Te 3 godziny zleciały niewiadomo kiedy. Josh bawił się świetnie. Ostatecznie mi też podobało się to spotkanie, mimo starej sprawy między mną a Niallem.
-Wybaczysz mi kiedyś to, co zrobiłem?- zapytał farbowany blondyn, oparty o drzwi po odprowadzeniu nas do domu.
-Wybaczyłam, ale nie będziemy dalej ciągnąć tego, co było pomiędzy nami.- odpowiedziałam krótko nie chcąc drążyć dalej tego tematu.
-[T.I.] proszę wróćcie do mnie. Nie potrafię bez was żyć. Zmieniłem się. Wiesz ile dla mnie znaczy to dzisiejsze spotkanie? To tak jakbym otrzymał w końcu los na loterii, po latach oczekiwania i dowiaduję się, że może w każdej chwili on zostać anulowany. Proszę. Ja tak bardzo za wami tęsknię. Żyję z myślą, że kiedyś do mnie wrócicie, że wszystko będzie jak dawniej. Wiem, że wszystko spieprzyłem, ale daj mi to odbudować. Zależy mi na was i to bardzo. Proszę…
-Wiesz co mi kiedyś ktoś powiedział? Nigdy nie wybaczaj zdrady. Nie wracaj do niego. Jeśli raz to zrobisz to poczuje, że wybaczysz za każdym razem i dalej będzie to robił.- powiedziałam, położyłam dłoń na jego torsie, odpychając lekko by nie zakłócił mojej prywatnej fizjoprzestrzeni i zamknęłam oczy, nie chcąc by łzy znów przejęły nade mną kontrolę.
-Proszę…- klęknął przede mną.
-Niall, nie wygłupiaj się.- powiedziałam zaskoczona jego zachowaniem.- Popsułeś ostatnie 3,5 roku mojego życia. Wiesz, czemu? Bo zachciało ci się skoku w bok. Nie wystarczałam ci? Za mało się starłam? Wystarczyło powiedzieć, a nie mnie zdradzić. Postaw się na mojej sytuacji.- przerwałam by westchnąć- Ale wiesz co? Cieszę się, że zrobiłeś to przed naszym ślubem. Przekonałam się, za kogo chciałam wyjść za mąż.
-Proszę nie mów tak. Ja cię kocham. Daj nam drugą szansę.- powiedział, ze łzami w oczach przerywając mi.
-Niall, Josh musi się rozwijać w normalnym środowisku, a nie tam gdzie każdy będzie obserwował, co on robi. Nie chcemy twojej sławy. Chcemy żyć jak normalni ludzie, a nie jak jakieś gwiazdy. Nie chcę tego całego zgiełku wokół nas. Gdziekolwiek byśmy się nie ruszyli śledziłoby nas stado fotografów. A twoje fanki sam wiesz, jakie są. Nie pamiętasz co się działo, kiedy jeszcze byliśmy razem. Nie pamiętasz tych wszystkich wyzwisk i gróźb rzucanych w moją stronę? Nie pamiętasz jak mi było ciężko?
-Unikniemy tego. Wyjedziemy gdzieś, albo zamieszkamy gdzieś indziej.
-A co z zespołem?
-Coś się wymyśli.
-Daj mi pomyśleć. Przecież wiesz że od tej decyzji zależy całe nasze życie. Takich spraw nie załatwia się pod presją. Muszę mieć pewność a nie przypuszczenia.- odpowiedziałam do farbowanego.- Powinieneś już iść.
-Dobra jak chcesz. Ale pamiętaj: Ja się nie poddam i postaram się ułatwić ci podjęcie właściwej decyzji.- rzucił w moją stronę i wyszedł.

Kurde.
Ja zawsze muszę się w coś wpakować. -.-





_______________________________________________
Massive so sorry, za to że tak rzadko dodaję. Same/i wiecie, że zaczęła się szkoła, a ja już mam na następny tydzień zapowiedziany sprawdzian. Do tego mam 8 godzin tygodniowo zajęć poza lekcyjnych.
Będę dodawać mniej więcej raz na tydzień, może raz na dwa. Mam nadzieję, że dziewczyny mnie nie ukatrupią.
Będzie jeszcze jedna część. No chyba, że się rozpiszę, to będą dwie.
PS. Chodzi ktoś z was na francuski?
PSS. Czy ci powyżej mają się pogodzić?


sobota, 1 września 2012

Afraid to move on. cz.17

- A co jeśli zapomnisz? I już nie wrócisz? - spytał smutnym głosem.
- Nigdy o Tobie nie zapomnę. Będę dzwonić. Codziennie - objął mnie ramieniem. - Zgadzasz się na taki układ?
- Chcę tylko, żebyś była ze mną... Decyzję pozostawiam Tobie.
- Skoro odpowiedź brzmi tak, to wyłącz ten nudny film i chodź. Pomożesz mi się spakować - pocałowałam go w policzek, wzięłam za rękę i zaciągnęłam do sypialni.

#oczami Louisa#
Gdy weszliśmy do pokoju Darcy, od razu uważnie się po nim rozejrzałem. Niby nic się nie zmieniło, ale było inaczej. Zauważyłem, że na szafce stoi to samo zdjęcie, jednak z połamaną ramką. Uznałem, że to doby moment, aby spytać:
- Co się wydarzył między tobą i Hazzą?
- Lou, dlaczego to tego wracasz?
- Bo jesteśmy razem, a Ty masz przede mną jakieś tajemnice...
- Dobra... Jak chcesz... Rozmawialiśmy i ogólnie...tak jakoś się stało, że mnie pocałował...
Zdziwiłem się. Harry? Nie, on by mi tego nie zrobił... A może jednak?
- Czemu?
- Skąd mam wiedzieć? Powiedział, że `wtedy przemówiła jego bezsilność`... Cokolwiek to znaczy. A i  później stwierdził, że jest szczęśliwy dzięki pewnej osobie.
- Może jakaś dziewczyna? Harry się zakochał? - spytałem.
- Ciekawe czy nam ją przedstawi.
- Zabrzmiało to tak jakbyśmy byli jego rodzicami... - zauważyłem po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- A co? Nie chciałbyś być tatą? - spytała Darcy.
- Jeszcze jakoś mi się do tego nie śpieszy - spojrzałem na nią. Ona tylko się uśmiechnęła i położyła obok mnie walizkę.
- Pakuj - oznajmiła.
- Co?
- Wszystko. Chyba chcesz spędzić ze mną jeszcze trochę czasu, prawda?
Pokiwałem tylko głową i zacząłem składać ubrania, które rzuciłam mi Darcy. Nie całe pół godziny później obie walizki zostały zamknięte i położone obok drzwi. W sumie poszło szybciej niż mi się wydawało. W tamtej tez chwili wrócił Harry. Rozmawiał z kimś przez telefon. Gdy szedł do swojej sypialni, zatrzymał się w pokoju gdzie siedzieliśmy my. Patrzył raz na Darcy, raz na mnie.
- Wyjeżdżasz? - spytał.
Darcy potwierdziła jego słowa kiwając głową. Harry podszedł do niej i ją przytulił...

_____________________________
Nie mam pojęcia kiedy dodam następną część. Może jutro, może dopiero w przyszłym tygodniu. Brakuje mi pomysłu na rozwinięcie akcji...
I tak praktycznie to znowu jestem tutaj sama -,-
Dziewczyny! Ruszać tyłki i dodawać coś...
Brakuje mi Was...

Patusia ; c