sobota, 11 sierpnia 2012

Afraid to move on. cz.9

- Wiesz, że Cię kocham prawda? - szepnął Louis.
- Wiem - delikatnie go pocałowałam. - Może pójdziemy sprawdzić co słychać u Harrego?
- Jest dużym chłopcem, poradzi sobie - powiedział.
- Ale jest też moim przyjacielem. Chyba się nie obrazisz, jeśli tam pójdę?
Wyszłam z pokoju. Stanęłam przed drzwiami od sypialni Hazzy. Wzięłam głęboki oddech i lekko zapukałam. Nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Harrego. Leżał na łóżku. W dłoniach trzymał nasze zdjęcie. Bardzo podobne do tego, które stało na mojej szafce. Dopiero teraz zauważyłam kilka kresek na jego lewym nadgarstku. Nie mogłam w to uwierzyć. Ciął się?
- Co tam? - spytałam i usiadłam obok niego.
- Nic... Tak sobie wspominam - powiedział i podniósł się, siadając.
- Harry... Dlaczego? - złapałam jego lewą rękę. Wyrwał ją z mojego uścisku i szybko zakrył druga dłonią.
- Nie ważne... I tak nie zrozumiesz...
- Przecież... Z resztą, nie chcesz to nie mów. Ale pamiętaj, że na mnie zawsze możesz liczyć - chciałam wyjść, ale chłopak zaczął:
- Zwłaszcza wtedy, gdy jesteś z Lou. Wtedy na pewno mi pomożesz...
- O co Ci chodzi?
- Myślisz, że nie widzę? Że jestem aż tak głupi? Po co się ukrywacie? Przecież dobrze wiem, że jesteście razem... - oznajmił. - Nie wiem tylko dlaczego mi nie powiedzieliście. Nie ufacie mi? Ty mi nie ufasz?
- To nie tak... Nie wiedzieliśmy jak zareagujesz na tę wiadomość... - powiedziałam.
- A jak miałbym zareagować? Co miałem wtedy zrobić? Macie swoje życie... Nic mi do tego..
- No dobra... Ale co do ciebie. Dlaczego to zrobiłeś? - wskazałam na jego nadgarstek. - Harry, coś się stało?
- Mówiłem, nie zrozumiesz... Idź. Lou czeka - stwierdził.
Nie chciał ze mną rozmawiać... Dlaczego? Wyszłam z pokoju. Zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Zastanawiałam się dlaczego Haz mnie zbywał. Coś się stało. Czułam, że coś się stało.

Wróciłam do Louisa, który już zdążył zapoznać się z moim pamiętnikiem, który leżał pod poduszką. Zmierzyłam go wzrokiem.  Zrobiłam mi się smutno. Z powodu Harrego. Chyba po raz pierwszy nie chciał mi powiedzieć co go dręczy. Czyżby przestał mi ufać? Nie wiem... Usiadłam obok Lou, a on objął mnie ramieniem i spytał:
- Czemu jesteś smutna?
- Haz... Wiedziałeś, że on się tnie?
- Co? Dlaczego?
- Nie mam pojęcia. Czuję się temu winna... - oznajmiłam.
- Nie możesz się obwiniać. Robisz to zdecydowanie zbyt wiele razy - stwierdził biorąc do ręki mój pamiętnik.
- Kazałam Ci go dotykać?! - spytałam z pretensją w głosie.
- Przepraszam - powiedział ze skruchą Louis. - Może ja spróbuję z nim pogadać?
- Jak chcesz... Może tobie ufa na tyle, żeby ci powiedzieć...

______________________________
przepraszam,przepraszam,przepraszam!
Miałam dodać ostatnio, ale cóż... yyy, no tego... Po prostu jestem leniem i mi się nie chciało... ; D
Ale dzisiaj dodaję dwie części, żebyście mieli co czytać . ; *

Patusia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz