sobota, 16 lutego 2013

Heart Attack cz.4

Amanda 
Rano obudziłam się o równej 13.00, przetarłam zaspane oczy i ześlizgnęłam się z łóżka. Lucy była w łazience, więc skoro wybierałyśmy się na zakupy przekopałam się do mojej walizki i zaczęłam poszukiwanie odpowiedniego stroju. Ostatecznie zdecydowałam się na TEN, podniosłam go z łóżka i popędziłam pod drzwi łazienki. Lekko zapukałam, a po chwili wyłoniła się z poza nich gotowa Lucy. Skomplementowałam jej STRÓJ krótkim WOW i oddałam się przyjemności pobudzającego prysznica. Po dwudziesty minutach opuściłam kabinę i starannie wytarłam mokre ciało. Nałożyłam czystą bieliznę, suche ubrania oraz wysuszyłam swoje mokre i długie włosy, które następnie rozczesałam włochatą szczotką. Po zakończeniu tych czynności lekko podkreśliłam rzęsy tuszem, a usta potraktowałam brzoskwiniową bezbarwną pomadką. Wyszłam i razem z Lucy opuściłam hotel. Pierwszą rzeczą, która rzucała się w oczy były gorące promienie słońca, rzadko odwiedzające Wielką Brytanię. Nałożyłyśmy okulary przeciwsłoneczne i spacerem udałyśmy się do ogromnej galerii handlowej. Na samym początku odwiedziłyśmy restaurację. Umierałyśmy z głodu, a w takim stanie zakupy na pewno nie byłyby udane. Zamówiłyśmy typowe danie na śniadanie i po niecałym kwadransie delektowałyśmy się posiłkiem. Dopiłam mój sok pomarańczowy i razem oddałyśmy się zakupowemu szaleństwu.

Harry
- co planujemy robić przez cały dzień? - zapytał Lou
- może pójdziemy zwiedzić miasto - zaproponował Zayn
- dobry pomysł, zjadłbym jakieś lody czy coś podobnego - dodał Nialler
- ten tylko o żarciu, ale OK. Zbierajcie się i za 15 minut ruszamy na podbój miasta - zadeklarowałem
Wszyscy przystali na plan spędzenia dzisiejszego dnia i rozeszliśmy się do swoich pokoi. Otworzyłem walizkę i wyciągnąłem z niej okulary przeciwsłoneczne i czapkę tak jak każdy z nas. Całkiem dobry kamuflaż, skoro media do tej pory nas nie nakryły. Zamknąłem drzwi za Louis'em i razem zjechaliśmy windą na parter. Pchnęliśmy obrotowe drzwi i wsiedliśmy do mojego auta zaparkowanego na parkingu. Odpaliłem silnik i pojechaliśmy po Liam'a. Zatrzymałem się na podjeździe, a Zayn wyskoczył z samochodu i pobiegł do jego domu. Zapukał, a po chwili w drzwiach ukazała się siostra Daddie'go. Chłopak poprosił aby zawołała brata, a ona wykonała jego prośbę. Zwarty i gotowy Li zajął przednie miejsce obok mnie, więc mogliśmy ruszyć na buszowanie po sklepach z jedzeniem dla Nialler'a i ubraniami dla Zayn'a i Lou. Po niecałych 40 minutach dojechaliśmy na miejsce, zaparkowaliśmy i ruszyliśmy na "zakupy". Rozdzieliliśmy się w dwie grupki - Niall, Liam i ja, a druga - Zayn i Louis, którzy ruszyli na podbój sklepów odzieżowych. Natomiast my najpierw odwiedziliśmy restaurację, w której głodomór najadł się do pełna i wolnym krokiem odwiedzaliśmy kolejne sklepy. Po dwugodzinnym chodzeniu, nie zakupiliśmy nic szczególnego tak samo jak chłopacy, którzy do nas dołączyli. Właśnie kierowaliśmy się do wyjścia, gdy usłyszeliśmy wołanie jakiejś dziewczyny o pomoc. Biegiem ruszyliśmy w tym kierunku, a zobaczyliśmy tam Austina szamoczącego Amandę, stojącą uśmiechniętą od ucha do ucha Grace i Lucy wołającą o pomoc. 
Niall
'co ten pieprzony dupek i pierwsza lepsza dziwka sobie myślą? czy ona im coś zrobiła' pomyślałem. Ja i reszta zespołu podbiegliśmy do nich i próbowaliśmy rozdzielić. Oderwaliśmy chłopaka, od nieźle wkurzonej dziewczyny i odepchnęliśmy do nowej laski. Widocznie się przestraszył bo w szybkim tempie opuścił galerię. Lucy zaczęła przytulać Amandę, a ona podziękowała nam za pomoc i razem opuściły budynek. 'Czy my nie możemy powiedzieć im kim jesteśmy? No oczywiście, że nie bo tak zarządził nasz mądry manager, który stwierdził, że to mogłoby się źle skończyć, jeśli okazałyby się fankami. Ta, ja już widzę je jako napalone fanki' Jeszcze dziś wyjeżdżamy do Londynu, więc po jakiś 20 minutach byliśmy w hotelu. Zapakowaliśmy walizki i ruszyliśmy w kierunku holu. Po drodze znów się na nie natknęliśmy. Tak samo jak my wyjeżdżały. Dziwny zbieg okoliczności, ale nie wnikam.
Lucy
- jeszcze dziś wracamy - powiedziałam - on jest jakimś psychopatą, jeszcze ci coś zrobi
- OK, ale już się tak nie denerwuj - dodała spokojnie - nic się nie stało, jestem cała
na szczęście, dobra idziemy teraz po walizki, a najbliższy autobus mamy za czterdzieści pięć minut - zakomunikowałam
Wróciłyśmy do pokoju, zabrałyśmy nasze walizki i opuściłyśmy pokój hotelowy. Amanda zakluczyła drzwi i wolnym krokiem ruszyła za mną. Po drodze natknęłyśmy się na mieszkańców pokoi 103 i 104. Dziewczyna pożegnała się z każdym z nich i na odchodne krzyknęła:
- pa!!! mam nadzieję, że niedługo znów się spotkamy.
- i to wielką - dodał brunet o szaro-niebieskich oczach 
Oddałyśmy klucze do pokoju i wybiegłyśmy w kierunku stacji autobusowej. Na miejsce dobiegłyśmy w chwili kiedy podjechał nasz autobus. Zajęłyśmy miejsca na tylnych siedzeniach i pogrążyłyśmy się w rozmyślaniach. Po godzinnej drodze byłyśmy już w  Birmingham. Wolnym spacerkiem dotarłyśmy do naszych domów i pożegnałyśmy się tak jak zawsze, czyli buziakiem w policzek i mocnym uściskiem.
___________

czytasz = komentujesz

jak się podoba ?

kolejny rozdział za min. 4/5 komentarze (:


ładnie proszę ,jeżeli przeczytałaś/eś ten post ,to go skomentuj.

Agata :D

7 komentarzy:

  1. http://fullofonedirection.blogspot.com/ zapraszam na nową część : )

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, super !!! Kiedy następny rozdział??

    OdpowiedzUsuń
  4. kolejny rozdział jest już na tym blogu;
    http://heart-attack-lets-just-be-friends.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany ;* Jest świetny jak zawsze <3 Dawno mnie tu nie było. Za co przepraszam ;** Miałam urwanie głowy. Co do rozdziału to jest jak zawsze świetny ^^

    P S . Na moim blogu jest nowy rozdział ; ]]

    OdpowiedzUsuń