
Zadziałało i tym razem. Wstąpiliśmy do MilkShake City. Usiedliśmy w najdalszym kącie lokalu i cieszyliśmy się swoją obecnością, popijając shake'y, które wcześniej zamówiliśmy.
Nie mam pojęcia dlaczego po moim policzku spłynęła łza.
- Co się stało? - spytał zaniepokojony Louie.
- Nic, po prostu tęskniłam...
- Nie oszukuj mnie.
- Na prawdę, nic się nie dzieje.
- Darcy... Wiem, że coś jest nie tak.
- I dlatego przyjechałeś? - spytałam, a on pokiwał głową na znak, że zgadłam.
- Wiem, że chodzi o Twojego byłego. Kochasz go? - zadając to pytanie, postawił mnie pod murem.
TAK.
NIE.
NIE WIEM.
Trzy różne odpowiedzi do wyboru, które mogły zmienić wszystko. Co miałam mu powiedzieć?
Jeśli odpowiedziałabym "Tak" - zraniłabym go. Mówiąc "Nie wiem" zostawiłabym go z innym pytaniem - czy tak naprawdę kocham jego. "Nie" niby załatwiało sprawę, ale źle czułam się z takim stwierdzeniem. Nigdy nie pogodziłam się z tym, że mnie zostawił. Przecież jakaś cząstka mnie zawsze będzie go kochać. Mimo to postanowiłam powiedzieć, że nie. Wydawało mi się to najrozsądniejsze.
- Darcy, jeśli coś ukrywasz to mi to powiedz. Nie chcę się dowiedzieć jako ostatni - oznajmił.
- Tak jak z Eleanor. Spokojnie, nie jestem taka jak ona.
- Wiesz, że Harry powiedział to samo?
- Fajnie... - stwierdziłam. Wyjrzałam przez okno. I źle zrobiłam. W stronę MilkShake City zbliżał się Jake ze swoimi kolegami.
- Lou, chodźmy stąd. Proszę.
- No dobra... - wstaliśmy. Louis złapał mnie za rękę. Przed lokalem spotkaliśmy mojego byłego chłopaka.
- To przez niego nie chciałaś do mnie wrócić? - spytał, mierząc Louiego wzrokiem. Zbliżył się do mnie.
- Daj spokój stary - powiedział Louis, zaciskając mocniej swoją dłoń.
- Ciebie nie pytałem o zdanie - stwierdził chłopak. - W czym jest ode mnie lepszy, co Darcy? - spytał, przejeżdżając kciukiem po moim policzku.
- Jake. Nic z tego. Jestem szczęśliwa i ty tego nie zniszczysz. Chodź Lou, nie chcę dalej ciągnąć tej rozmowy - ruszyliśmy, wymijając całe zgromadzenie.
- Jeszcze zobaczysz skarbie! - krzyknął Jake, gdy oddaliliśmy się już na znaczną odległość.
*
- To jest ten Twój Jake? - spytał Louis, gdy doszliśmy pod akademik.
- Yhym... Niestety tak...
- Chodź ze mną do hotelu. Nie chcę, żeby coś Ci się stało - stwierdził.
- Louis... Jestem tu bezpieczna. Catie i Sarah wiedzą o wszystkim...
- Ale nie będę tak bardzo się martwił, gdy będziesz ze mną cały czas - oznajmił, łapiąc mnie w talii.
- Nie dasz za wygraną, prawda? - uśmiechnęłam się do niego.
- Nigdy - powiedział i mnie pocałował.
Nie chciałam się z nim kłócić, więc zgodziłam się i poszłam razem z nim. Miałam najlepszego chłopaka na ziemi i nikt nie mógł podważyć tej kwestii. Nie chodziło mi tu o jego sławę i pieniądze. Zależało mi na nim, bo był miły, troskliwy i odpowiedzialny. Wiem, że zrobiłby dla mnie wszystko. Ja dla niego również. Kochałam go nad życie i nikt ani nic, nie mógł tego zmienić.
_______________________________________________
Yeeeeeah! TMH jest nie do opisanie. Słuchaliście? Co sądzicie o tej płycie?
Lepsza od pierwszej czy może gorsza? Wg mnie obie są świetne.
Dziękuję za prawie 27 tys wyświetleń - KOOOOCHAM WAS. <3
Jak to stwierdziła ostatnio nasza Cath : wielki internetowy hug! :D
Jak już pewnie zauważyliście od wczoraj jest tutaj z nami Agata. Postanowiłyśmy ją przyjąć do naszego grona na okres próbny(czyt. dwa tygodnie). Jeśli wam się spodobają jej imaginy to zostanie, a jeśli nie - będziemy musieli się z nią pożegnać.
Komeeentarze mile widziane . ; *
Przepraszam, że takie długie podsumowanie, ale TMH mnie nakręca i nie wiem czy to plus, czy minus, bo moi bliscy już ze mną nie wytrzymują . ^^
Patusia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz