piątek, 2 listopada 2012

All you need is love. cz.3


-Dobra jak chcesz. Ale pamiętaj: Ja się nie poddam i ułatwię ci podjęcie właściwej decyzji.- rzucił w moją stronę i wyszedł.

Kurde.

Ja zawsze muszę się w coś wpakować. -.-



Od tamtego czasu, kurcze 'dręczy' to zbyt mocne słowo, ale za często się 'przypadkiem' spotykamy.

Przypadkiem pojawia się gdy potrzebuję czyjejś pomocy.

Przypadkiem pojawia się gdy wracam z pracy.

Przypadkiem przechodzi obok mojego domu.

Przypadkiem zrobi zakupy.

Za dużo tego.



A i zaczął kupować mi i Joshowi prezenty. Czy on nie chce nas przekupić? Źle czuję się z faktem, że wydaje na nas swoje pieniądze. Że co? Że nie potrafię zarobić na własne dziecko?



-Cześć Niall- uśmiechnęłam się promiennie. Nie ma to jak robić dobrą minę do złej gry. Ale gdy nie ma wyboru to tak trzeba.

-Hej [T.I.]- jego mina wyrażała wszystko. Był szczęśliwy.- Co robisz dziś wieczorem?

-Tak właściwie to nic...

Przerwał mi:

-To świetnie! Chłopcy zajmą się Joshem, a ja cię porywam- odrzekł z entuzjazmem.

-Nie jestem co do tego przekonana. Josh idzie jutro do przedszkola, a ja do pracy. Myślisz, że kiedy ja się wyśpię?

-No proszę cię. Ten jeden raz zrób wyjątek. Dla mnie. Proszę- nalegał.

-Niall, a ty nie masz innych obowiązków?

-Dziś wszystko olewam. No zgódź się...

-Na co najwyżej 4 godziny, dobrze?

-Oczywiście. Nawet nie wiesz jak się cieszę.- rzucił w moją stronę, złapał za rękę i zawołał naszego syna. Niebieskooki zjawił się w pokoju jak torpeda. Niall wziął go na ramię i ruszyliśmy w stronę jak domniemam domu 1D.



*Narracja III os.

Zaprowadził ją do pobliskiej restauracji. Nie była najwykwintniejszą i najdroższą. Idealną dla nich. Oboje lubili proste jedzenie. On- ubrany w biały T-shirt, ona- w fioletową spódnicę z wysokim stanem, której nie zdążyła zdjąć po przyjściu z pracy i białą bluzkę. Na nosach ułożone mieli brązowe aviatory, a na rękach- sportowe zegarki. Dziewczyna od razu przypomniała sobie, jak bardzo są do siebie podobni. Uśmiech nie opuszczał ich twarzy od początku randki. Mężczyzna zamówił dla nich posiłek. Widać było, jacy są zgodni. Po niedługim czasie kelner nalał im wina. Atmosfera między nimi rozluźniła się już wcześniej. Teraz zachowywali się jak prawdziwa para. Tylko czy ona była na to gotowa? Trzymał ją za ręce i lekko je pocierał, podczas rozmowy. Kilka kwadransów później wyszli. Objął ją w pasie i pocałował w czubek głowy. Ona natomiast kolejny raz zaszczyciła go promiennym uśmiechem. Nie było w tym nic udawanego. Dwoje dorosłych ludzi, po przejściach, na wspólnej kolacji.



*To co zwykle.

-Dziękuję za wspaniały wieczór- odpowiedziałam do opierającego się o drzwi Nialla.

-A nie mówiłem?

-No mówiłeś, mówiłeś. Cieszę się, że dałam się namówić. To dobranoc.- odkręciłam się by ruszyć do sypialni.

Ktoś mi jednak pokrzyżował plany. Tym kimś był Niall. Złapał mnie za rękę, przyciągnął w swoją stronę i wiecie co zrobił. Pocałował mnie, swoimi chłodnymi wargami. Między nami znowu coś zaiskrzyło.

Było to pożądanie.




_________________________________________________________
Oglądałyście LT? Dżizys jestem w nich tak zauroczona, że nie wiem.
Pacia i Patusia będą się jarać (mam nadzieję, że tak jak wy), że dodałam ten post.
Miłego czytania. A i jeszcze mały spam: http://storyaboutamyand1d.blogspot.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz