piątek, 1 czerwca 2012

Torn ; * . cz . 1

Obudziłam się wczesnym rankiem. Zaspana spojrzałam na zegarek, który wskazywał 5:04. Wzięłam do ręki swój telefon. 2 nieodebrane wiadomości. Nie zważając na wczesną godzinę, szybko je otworzyłam. Uśmiechnęłam się do siebie. Obydwie były od niego, od Louisa.
Nie  byliśmy parą. Przyjaźniliśmy się. Niestety. Przyjaźń damsko-męska nie istnieje. Wiedziałam, że kiedyś to się stanie. Musiało się stać. Zakochałam się w nim. Jednak... Miałam chłopaka. Coraz rzadziej się spotykaliśmy. Ni e dogadywaliśmy się już tak jak kiedyś. Moje uczucie do niego wygasło, bo pojawił się Louis. Zerwałam z Davidem i skupiłam się na Lou. Kochałam go jednak wiedziałam, że jest zainteresowany kimś innym. Choć mówiliśmy sobie praktycznie wszystko, nie chciał mi powiedzieć kim jest ta szczęściara. Z resztą... Ja też nie powiedziałam mu wszystkiego.

Jeszcze tego samego ranka spotkałam się z Louisem. Jak zawsze cieszyłam się, gdy widziałam jego brązowe włosy i roześmianą twarz.
Poszliśmy do kawiarni, w której i tak spędzaliśmy zbyt wiele czasu. Zamówiliśmy kawę i usiedliśmy przy stoliku. Rozmawialiśmy o bzdurach. Jak zwykle. Nie przeszkadzało mi to, bo lubiłam słuchać jego głosu.
- Lily. Wiesz,... bo niedługo jest ten bal... - mówił, a ja wpatrywałam się w jego zielone oczy. - I tak się zastanawiałem...
- Lou, wyduś to z siebie! - oznajmiłam.
- Pójdziesz ze mną . ? - spytał w końcu. Cieszyłam się, że mnie zaprosił.
- Sorki... Idę z Davidem. - powiedziałam. Gdy zerwaliśmy on nie odwołał zaproszenia, więc myślałam , że jest nadal aktualne. Schrzaniłam wszystko. Zobaczyłam, że na twarzy Louisa zamalowało się rozczarowanie i smutek. Jego oczy były zatopione w pustej przestrzeni. Niby patrzył na mnie, ale myślami był gdzie indziej.
- Ahh... Nie no nie ma sprawy - oznajmił smutnym głosem. Spojrzał na zegarek. - Wiesz co... Muszę już iść. Pa.

Wstał i wyszedł. Tak po prostu. Nie wiedziałam dlaczego tak się zachował. Myślałam, że pójdzie z kimś innym. Wróciłam do domu sama. Jak nigdy. Zawsze odprowadzał mnie Louis. Dziwił mnie trochę fakt, że spędza ze mną więcej czasu niż z kumplami, jednak ja potrzebowałam jego obecności. Bez niego czułam taką dziwną pustkę. Tak jak w tamtej chwili. Żałowałam tego, że mu odmówiłam. Bardzo chciałam iść na bal z Louisem. To było moje największe marzenie. Czułam, że coś rozrywa mnie od środka. Widok smutnego Lou był dla mnie jak tortura.

Poszłam do swojego pokoju, położyłam się i rozmyślałam o Louisie. Postanowiłam do niego zadzwonić. Włączyła się poczta głosowa. Nie odbierał. Kolejne połączenia i kolejne  nieodebrane wiadomości. Zdziwiłam się i...

__________________________________
Takie taam.. Niee wiem czy wam się spodoba. Pisać kolejną część .?
I taka rada ode mnie - NIGDY nie ufajcie osobie, która `przyjaźni się` z każdym. NIGDY!

Patusia . : /

3 komentarze:

  1. Świetny Imagin . Pisz dalej . I zapraszam na moją stronkę z Imaginami
    http://imagine-kamy.blogspot.com/
    Mam nadzieję że się spodobają . I liczę na komentarz :D
    Pozdrawiam . : D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pisz dalej .!
    Świetnyy. x D

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dalej Patusiuu . !
    A Madzię miej w d..ie . ! ; DD
    D.

    OdpowiedzUsuń