niedziela, 20 maja 2012

because I love you. cz.4

Obudziłaś się o 10 wtulona w ramiona Harrego. Spędziliście upojną noc. Chłopak miał zamknięte oczy, więc uznałaś, że śpi. Chciałaś pójść do kuchni, jednak nie mogłaś się ruszyć, bo Harry przyciągnął Cię do siebie.
- Gdzie się wybierasz? - spytał i pocałował Cię.
- Myślałam, że śpisz - oznajmiłaś i spojrzałaś w jego zielone oczy.
- Najwidoczniej nie. - uśmiechnął się. - Słodko wyglądasz jak śpisz.
- Dziwny jesteś - powiedziałaś.
- To Ty jesteś dziwna, bo zadajesz się z nami.
- Bardzo śmieszne - wstałaś i pokazałaś mu język. - Idę do kuchni, chcesz coś?
- Tak. - podszedł do Ciebie i złapał Cię w tali.
- Nie. - powiedziałaś, zakładając szorty. - Nawet o tym nie myśl. Idę coś zjeść.

Wyszłaś z pokoju. Harry pośpiesznie ruszył za Tobą. Trzymając się za ręce zeszliście do kuchni. Zastaliście tam resztę waszej 'rodzinki'.
- Mówiłem, że macie być cicho! - krzyknął Liam i szeroko się uśmiechnął.
- Na prawdę miłe powitanie Payne. - powiedział Harry.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Podeszłaś do lodówki i wyciągnęłaś z niej sok pomarańczowy. Danielle już wcześniej przygotowała naleśniki. Usiedliście przy stole.

Po śniadaniu chciałaś pojechać z Hazzą na zakupy. Wyszliście z domu i podeszliście do samochodu. Byłaś w szoku. Nie mogłaś wydobyć z siebie ani jednego słowa. Samochód Harrego był cały porysowany. Niemalże równocześnie powiedzieliście `Hayley`. Wyjęłaś telefon i wybrałaś numer.
- Gdzie dzwonisz? - spytał Harry.
- Na policję, gdzie niby mam dzwonić. - powiedziałaś zdenerwowana.

#15 minut później#
Policjanci spisali wasze zeznania. Powiedzieliście o groźbach wysyłanych przez Hayley, o waszym domu.
Komisarze chcieli obejrzeć zniszczone mieszkanie. Pojechaliście tam. Nie chciałaś wchodzić do środka. Nie chciałaś przeżywać tego ponownie. Zostałaś w samochodzie. Usłyszałaś, że ktoś do Ciebie dzwoni. "Nieznany, dziwne"- pomyślałaś. Mimo to odebrałaś połączenie.
- Tak?
- Zerwij z Harrym, bo pożałujesz! Zniszczę Cię! - usłyszałaś.
- Halo? Kto mówi? - pytałaś, choć byłaś pewna, że to Hayley. Rozłączyłaś się

Do oczu napłynęły Ci łzy. Wysłałaś do Hazzy sms. Chciałaś, aby był przy Tobie. Przyszedł bardzo szybko. Zaczęłaś płakać.
- Jennifer? Co się stało? - spytał.
- Dzwoniła, każe mi z Tobą zerwać. - oznajmiłaś drżącym głosem.
- Kto dzwonił? Hayley?!
- Tak. Powiedziała, że pożałuję, że mnie zniszczy! - powiedziałaś. - Harry ja nie chcę Cię stracić.
- Nic takiego się nie stanie! - stwierdził i przytulił Cię. - Poczekaj pójdę po nich. Opowiesz im o wszystkim.

Po raz kolejny złożyłaś zeznanie. Chciałaś, aby ten koszmar skończył się jak najszybciej. Pojechaliście do domu. NIe miałaś na nic ochoty. Cały czas miałaś wrażenie, że ktoś Cię obserwuje. Bałaś się ruszyć z miejsca. Harry siedział obok Ciebie. Próbował z Tobą rozmawiać, jednak Ty wpatrywałaś się w ścianę. Po dłuższej chwili spytałaś:
- Dlaczego ona nie da mi spokoju? Co ja jej zrobiłam?
- Kochanie... - zaczął Harry. - Ona... Ona nie jest warta Twoich nerwów.
- Jakim sposobem mam się nie denerwować? Harry ja się cały czas boję. Boję się o Ciebie. Boję się o nasze dziecko! - krzyknęłaś.
- C...co ?! Jesteś w ciąży?!
- Tak ! - powiedziałaś i znów zaczęłaś płakać.
- Jenny, tak się cieszę. - powiedział i pocałował Cię.
- Idę się położyć. Mam już tego wszystkiego dość...

Byłaś wykończona.  Nie tyle fizycznie, co psychicznie. Każdy próbował Cię pocieszyć. NIestety, nie udawało im się to. Jedynie obecność Harrego i świadomość, że go kochasz oraz fakt, że będziecie mieć dziecko, trochę podnosiły Cię na duchu.

Byłaś na skraju załamania nerwowego. Smutna położyłaś się na łóżku. Twoje łzy powoli spływały na poduszkę. Niedługo przed godziną 20 usnęłaś...


_________________________________________
Nudne... Wczoraj wydawało się fajne...
Komentujcie . ! Bo nie wiem czy się podobają.
A i ta część jest dla Naci, ponieważ czekała . ; *
Patusia. ; D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz