niedziela, 20 maja 2012

I want . ♥ cz.14

Obudziłam się. Dookoła mnie było wielu ludzi, których nie znałam. Nie znałam, a może nie pamiętałam. Bardzo bolała mnie głowa, było mi słabo, a wszyscy ci ludzie płakali. Czułam się potwornie. Ból przeszywał całe ciało, promieniował po całej mnie. Odpłynęłam. Byłam w jakimś tunelu. Samotna i bezradna, bez nikogo, kto mógłby mi pomóc. Szłam przed siebie w stronę światła, ale jakaś siła ciągnęła mnie do tyłu. Próbowałam się wydostać, iść w stronę światła. Tam było wyjście, czułam, że tam pozbędę się całego bólu. Nie udało mi się, ta dziwna siła wygrała. Znowu zobaczyłam wszystkich tych zapłakanych ludzi, którzy cieszą się płacząc. Nie wiedziałam, o co chodzi. Kobieta podeszła do lekarza i zaczęła mu dziękować, tylko nie wiem, za co. Czułam się źle, chciałabym teraz zostać sama, ale nie mam siły mówić. Czułam tylko, jak ktoś gładzi mnie po policzku. Biło od niego ciepło i czułość, które gdzieś już kiedyś czułam. To było takie przyjemne. Otworzyłam oczy i zobaczyłam płaczącego chłopaka. Miał dłuższe, blong włosy i piękne oczy. Po policzkach spływały mu łzy. To właśnie jego dotyk sprawiał mi taką przyjemność, jakby zabierał mój ból. Usłyszałam kilka słów lekarza: " Miejmy nadzieję, że już nic takiego się nie stanie. Pani córka straciła pamięć. Teraz będzie potrzebowała długiej rehabilitacji. Proszę jej nie stresować."
Podeszła do mnie pielęgniarka i powiedziała:
- Teraz zrobię ci zastrzyk, działający przeciwbólowo. 
Nic nie powiedziałam, tylko skinęłam głową. Poczułam zawirowanie, zrobiło mi się niedobrze. To było coś strasznego. Nikt nie chciałby czuć tego, co ja w tej chwili. Czułam jak ból powoli odchodzi, to chyba lek zaczął działać. Zasnęłam, z nadzieją, że kiedy się obudzę, nie będę czuła bólu. 

Obudził mnie lekarz. Miałam serdecznie dość tych pobudek. Potrzebowałam odpoczynku.
- Panno <T.N.> , zabieram panią na badania. - powiedział lekarz . 
Czułam się lepiej, więc odpowiedziałam.
- Czy ja się kiedyś w końcu wyśpię? - burknęłam .
- Tak, jeżeli będziemy pewni, że pani stan jest stabilny. - odpowiedział i uśmiechnął się . 
To było bezczelne. Ja, tu nie dość, że cierpię, to nawet wyspać się nie dadzą. Przejeżdżając korytarzem, zobaczyłam tego chłopaka. Spojrzałam w jego błękitne oczy i coś zakuło mnie w sercu. Był doskonały. Tak bardzo chciałam go poznać. Wiem, że pewnie nie zwraca uwagi na takie dziewczyny jak ja. Zabrali mnie na pobieranie krwi i wszystkie te duperele. Powiedzieli, że mój stan się ustabilizował i za trzy dni wypuszczą mnie do domu. Miałam już dość szpitala. Ten zapach, atmosfera. Wrrr, na samą myśl ciarki przechodzą mi po ciele. Te trzy dni jakoś minęły. 

Kiedy wyszłam ze szpitala wszystko wydawało się takie nowe. Cały czas była ze mną pani psycholog, która przypominała mi wszystko, przynajmniej próbowała. Było ciężko, ale trochę rzeczy przypomniałam sobie. Oglądałam zdjęcia, filmy rodzinne i powoli wracałam do siebie. 

Któregoś dnia do mojego domu przyszedł chłopak ze szpitala. Poczułam motylki w brzuchu. Rozmawiał z moją mamą. Usłyszałam tylko, że wpadnie jutro.
- Mamo, kto to był? - zapytałam .
- Niall. - odpowiedziała .
- Dużo mi to nie mówi. - odpowiedziałam lekko zła .
- Słoneczko, jutro przyjdzie on i pani psycholog, będą starali się ci przypomnieć, kim on jest. - odparła i przytuliła mnie . 
Czułam się dziwnie, chłopak ze szpitala, który bardzo mi się podoba, przychodzi do mnie do domu i rozmawia z moja mamą, po czym mówi, że przyjdzie jutro. Miałam mieszane uczucia. Bałam się jutra. Może on jest moim bratem, albo kuzynem. Nie wiem. Zjadłam kolację, umyłam się i położyłam się spać...

______________________________
Jakieś dziwne .. : D
ale jest .
Pacia . ; *

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz