niedziela, 6 maja 2012

Louis . ♥ cz.2

Do czytania polecam piosenkę. http://www.youtube.com/watch?v=WP6H0MXFKeU
__________________________________________________

Za drzewami stała samotnie stara ławka. <T.I> ruszyła żwawo w jej stronę. Zielona farba odznaczała się na tle białego śniegu. Śnieżno-biały puch pokrywał ławkę, ale na szczęście nie całą. <T.I> mogła usiąść na jej skraju nie martwiąc się, że ubrudzi spodnie. Dziewczyna przyglądała się całemu krajobrazowi zastanawiając się nad czymś zupełnie innym. Co miała ze sobą zrobić? To pytanie dźwięczało jej w głowie od wielu dni. A może nawet i tygodni. Sama dokładnie nie wiedziała kiedy zaczęły się te wątpliwości. Gdzieś tam, był ktoś, kto pojawiał się w zasięgu jej wzroku, ale równocześnie był nie do zdobycia. Jak jakaś baśniowa postać, o której się marzy, ale istnieje jedynie w wyobraźni. Z tą różnicą, że Louis istniał naprawdę. I to było chyba najgorsze. Gdyby go sobie wymyśliła, nie byłaby teraz w takiej sytuacji.

Dziś rano postanowiła to zakończyć. Zmęczyło ją to szarpanie z własnymi emocjami. Nie mogła zmienić sytuacji. Ona i Louis należeli do dwóch zupełnie innych światów. Sama się sobie dziwiła, że jego osobie poświęcała tak wiele czasu we własnych rozmyślaniach. Kiedyś nie przyszłoby to jej do głowy.
Wyszła dzisiaj, aby to sobie spokojnie przemyśleć. Czy warto dłużej o tym marzyć? Przecież dobrze wie, że nic się nie wydarzy, a robiąc pierwszy krok tylko się ośmieszy. Pokręciła głową spuszczając wzrok.
Patrzyła teraz na swoje buty oblepione resztkami śniegu. Była taka zagubiona. W całej tej sytuacji było coś przykrego, a może i nawet żałosnego. <T.I> bardzo dobrze o tym wiedziała. Niespełniona miłość potrafi boleć najmocniej.

- Cześć.
Ten znajomy głos wyrwał ją z zamyślenia. W pierwszej chwili nie wiedziała co ze sobą zrobić. Była przerażona. Louis stał nad nią uśmiechając się. Był od niej  głowę wyższy. Dopiero teraz miała szansę to zauważyć.
- Cześć. - zdołała wyszeptać .
- Mam nadzieję, że się nie gniewasz ale szedłem za Tobą. - powiedział wskazując ręką drzewa otaczające staw .
<T.I> zerknęła szybko w tamtą stronę. Jej duże oczy zrobiły się wielkie. Nie wiedziała co powiedzieć, więc postanowiła milczeć i słuchać.
- Zastanawiałem się nad tym od dłuższego czasu.. - ciągnął dalej .
Dziewczyna słuchała go uważnie, przyglądając się jego ładnym rysom twarzy. Miała tylko nadzieję, że nie robi tego nachalnie. Po tej myśli zrobiła krok w tył.
- W końcu wymyśliłem, że dzisiejszy dzień będzie najbardziej odpowiedni.
<T.I> zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc o co chodzi. Louis uśmiechnął się do niej, ale po chwili spuścił wzrok. Wyglądał na zmieszanego.
- Nie rozumiem. - wydusiła z siebie .
Czego on mógł od niej chcieć? I po co ją śledził? I dlaczego spotyka ją to akurat teraz, kiedy postanowiła o nim zapomnieć?
- Och, no tak. - chłopak podniósł na nią wzrok . - Nie wyjaśniłem Ci jeszcze wszystkiego.

Zapadła chwila niezręcznej ciszy. <T.I> czekała, aż Louis znajdzie odpowiednie słowa. Nie potrafiła się domyślić o co chodzi. W zasadzie w ogóle się nad tym nie zastanawiała. Po prostu stała i czekała, patrząc na twarz, o której postanowiła zapomnieć.
- Wiem, że zbyt dobrze się nie znamy. Chodzimy do tej samej klasy, ale dzieli nas bardzo dużo. - zaczął .
<T.I> przełknęła ślinę. Chciała zrobić kolejny krok w tył, ale napotkała opór w postaci ławki. Nagle przyszło jej do głowy, że się domyślił, coś zauważył i wpadła w panikę.
- Jednak pomimo tych przepaści, które nas dzielą, mam nadzieję, że..
Nagła cisza zmusiła <T.I> do spojrzenia na Louisa. Patrzył na nią z nadzieją w oczach, ale i równocześnie z wymalowaną na twarzy niepewnością. <T.I> spuściła na chwilę wzrok i zauważyła, że wyjmuje coś spod kurtki. Coś zaszeleściło za jego plecami, a chwilę później w jego dłoniach wyciągniętych w jej stronę spoczywała wielka bombonierka w kształcie serca, obwiązana czerwoną kokardą.
- Będziesz moją walentynką?
<T.I> wpatrywała się w bombonierkę nie mogąc nadążyć za własnymi myślami.
W końcu podniosła głowę ukazując piękny, szczery uśmiech. Był on wystarczającą odpowiedzią.
Z twarzy Louisa zniknęły wszelkie obawy. Objął <T.I> nim zdążyła wykonać jakikolwiek ruch. Trwając w tym uścisku, czując bijące od niego ciepło zrozumiała, że jej poranne decyzje zostały na zawsze skreślone.

_______________________________________
Mam nadzieję, że Wam się podobało.
Takie specjalnie dla Pati . ♥
Pacia . ; *

1 komentarz:

  1. super. tak długo mnie trzymałaś w niepewności że sama zaczęłam się zastanawiać co on od niej chce hahahaha ! ♥ ale cóż fajne to było .. / Bodżena ♥

    OdpowiedzUsuń