poniedziałek, 7 maja 2012
I can't belive... ; c
Jesteś z Louisem już 2 lata. Nie dawno się zaręczyliście. Bardzo go kochasz i nie wyobrażasz sobie życia bez niego. Bez jego wiecznie potarganych włosów i zielonych oczu.
Umówiłaś się z nim na spacer. Było jesienne popołudnie jednak Wam to nie przeszkadzało. Miał do Ciebie przyjść o 17. Spóźniał się. Nie przejęłaś się tym zbytnio, bo bardzo często mu się to zdarzało. Była już 18:30, a Twój ukochany nadal się nie zjawił. Bałaś się, że coś mu się stało. Postanowiłaś pójść do niego do domu.
Jego mieszkanie było dwie ulice dalej. Zaczął padać deszcz. Gdy dotarłaś pod dom Louisa byłaś cała przemoczona. Posiadałaś własne klucze, więc bez problemu otworzyłaś drzwi.
Przeszukałaś wszystkie pomieszczenia. Został jeszcze tylko pokój Louisa. Otworzyłaś drzwi i zamarłaś bezruchu. Przeżyłaś szok. Zastałaś tam swojego narzeczonego i jakąś inną dziewczynę. Chłopak Cię zauważył. Nie zdążył jednak nic powiedzieć. Wybiegłaś z mieszkania.
Po Twoich policzkach spływały słone łzy. Biegłaś przed siebie. Nie patrzyłaś gdzie. Po prostu biegłaś. Chciałaś jak najszybciej od niego uciec. Nie mogłaś uwierzyć w to, co przed chwilą zobaczyłaś. Twój chłopak całował się z jakąś inną panną. Miałaś tego dosyć.
Chwile później byłaś nad rzeką. Znalazłaś potrzaskaną butelkę. Wzięłaś w dłoń kawałek szkła. Wiedziałaś, że nie będzie to łatwe. Jednak chciałaś to zrobić. Chciałaś sobie ulżyć. Obejrzałaś szkło z każdej strony. Zbliżyłaś je do ręki.
Zaczęłaś kreślić kolejne litery. Przez łzy mało widziałaś. Pierwsze cięcia nie były zbyt głębokie.. Twoje łzy mieszały się z deszczem. Woda łagodziła ból jaki zadał Ci Louis. Kolejne cięcia były coraz mocniejsze. Po chwili na Twojej ręce widniał napis "LOUIS". Momentalnie ziemia wokół Ciebie zabarwił się na czerwono.
Położyłaś się. Krzyknęłaś: " Nienawidzę Cię Louis!". W Twojej głowi kumulowały się tysiące myśli. Powoli traciłaś przytomność. Na moment się ocknęłaś. Przemieszczałaś się. Byłaś w karetce. Zobaczyłaś Louisa. Płakał.
- Proszę. Proszę nie umieraj. - błagał z trudem powstrzymując łzy. - Kocham Cię.
Jednak nie mógł już nic zrobić. Umarłaś. Nadaremnie próbował Cię ratować...
Dwa dni później odbył się wasz pogrzeb. Twój i Louisa, który nie mógł pogodzić się Twoją śmiercią. Tego dnia co Ty umarłaś wziął dużą ilość tabletek nasennych i popił je alkoholem. Nie mógł przestać Cię kochać. Chciał być z Tobą. W niebie.
_______________________________________
Dzisiaj takie trochę smutne... Nie wiem czemu, ale teraz piszę tylko takie .
Następny o Zaynie . ! <3
Patusia . ^^
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz